Wiecie co, to podsylanie zdjec jest meczace, chyba zrobie im stronke jakas

.
Krowki po moim powrocie w sobote niuchaly wszedzie i jakby zaczajaly sie na kota... ktorego juz nie bylo

. Sporo to trwalo. POjechaly tez wczoraj na drugie szczepienie i mialam w miare spokojne przedpoludnie - spaly i nie wariowaly. Zaczely dopiero po poludniu

. Teraz wlasnie jedna cwierka i gania za pileczka (na szczescie miekka, wiec nie slychac).
Za to Daisy wykorzystuje to, ze jestem dluzej w domu do granic wytrzymalosci

mojej. No chodzila za mna i miauczala i domagala sie glaskow...
Mialam dzisiaj, na swiezo umytej podlodze, pieknego kaktusa

. To na pewno byl Krzys... Zawsze jak wracam z pracy to sprzatam kuwete, dzisiaj bylam w domu to zapomnialam... Kasia wspominala, ze w czsie jej wizyty tez znalazla kielbaske, w kuchni. Przyjac, ze to bunt przeciwko brudnej kuwecie, poczekac i zobaczyc jak sie sytuacja rozwinie, czy robic jakies badania???
Postanowilam krowki troche odzwyczaic od puszek, przynajmniej jak jestem w domu

. Z wielkim obrzydzeniem jadly dzisiaj miesko z gotowanej nogi indyka. Ale poszlo go sporo

pomimo tego obrzydzenia....