Znalazłam dziś pod domem. Czarne, małe, przeraźliwie chude. Najchudszy kot świata Wiek na oko parę miesięcy. Dzikie. Rzucilam plasterek szynki: zlapalo i ucieklo. I tak kilka razy. W koncu dalo sie poglaskac. Wzielam na rece, zabralam do domu. Szorstkie i z wieeelkimi uszami. Mizia się tylko teraz, a myślałam, że dzikie. Głodne! Zeżarło szynkę całą! TŻ przyszedł z pracy, popukal sie po glowie i nic. Pojechaliśmy zawieźć kuzyna na lotnisko, coś zamknęłam w lazience. Nie bylo nas 4 godziny. Po drodze wydalam ostatnie pieniadze na kocie zareklo i zwirek. Kota (wyglada mi na laske, bo jajeczek nie ma ), zezarla poltorej saszetki, popila woda. I nie chce mi zejsc z kolan! A ja musze spac, bo rano pierwszy dzien do nowej pracy! a ta mnie ciasteczkuje, mruczy, a jak ja zamykam w lazience, placze.
Jak tylko pensja wplynie mi na konto, od razu ja odrobacze, odpchle i na przeglad do weta. Uszy brudne, ale mam nadzieje, ze to nie swierzb.
Wytarlam ja chusteczkami dla dzieci, bo smierdzi, a nie chce jej stresowac kapiela. Obejrzalam paszcze, piekne zeby i na pewno jednego brakuje, tyle sie udalo wypatrzec, wyglada mi to na koniec wymiany zebow. Chociaz kto wie, moze jest zaglodzona, dlatego mala i chuda. Wazy z pol kilo. Oczy czyste.
Ja zwariowalam naprawde...
Co ja z nia zrobie, jak pojade do Polski? O ile ode mnie nie zwieje. Ale wyglada na to, ze ma checi sie zadomowic. No spi mi na kolanach!
To moj pierwszy, osobisty, kot, ktorego znalazlam w tym kraju.
Wszelkie rady co do ucywilizowania mile widziane! Jak ja ja mam nauczyc korzystac z kuwety? Jest u mnie pare godzin, a jeszcze nic nie zrobila. Chyba, ze do wanny albo za ubikacja, bo na podlodze nie widze nic. Pokazuje kuwete, wsadzam ja, grzebe w zwirku- a ona nic, wylazi.
Zeby sie udalo ja ucywilizowac, to TZ jej nie wyrzuci
Dobra, poprzytulam jeszcze chwile i czas spac. Polnoc. O 5:30 wstaje do pracy
Trzymajcie kciuki!
Fotki wstawie na dniach! Wyglada troche jak forumowy Andrzejek