Kicie u Dorci mają się świetnie, już wczoraj Szelka odzyskała apetyt, że aż miło było patrzeć jak wcina.

Koty Dorci wielce towarzyskie są - zaglądają do koleżanek.
Bardzo się cieszę, że udało mi się je złapać - maluszki Szelki zabrałam 2 tygodnie temu, a ona była, jak się okazało już w... tygodniu ciąży.
To co wyprawiają u mnie maluszki mogłaby pokazać tylko kamera.
Maleńki burasek chorowitek jest kotem doskonałym - otrzymał u mnie tytuł Kociej Osobowości Roku - ten 3tygodniowy brzdąc jest po prostu genialny. Kiedy tylko usiądę gramoli mi się na kolana. To kocurek i dostał już imię - Fiodor.
Dwie małe mysie mają imiona robocze Kacper (czarn-biały) i Edi (biały). Kacper jest spokojniejszy. Płeć jeszcze do końca nie ustalona, ale zakładam, że to chłopaki.
Trójkąciku (dwumiesięczna!) matkuje trochę maleństwom, Katarek gorliwie sprawdza czy to na pewno koty.
Aza patrzy na nie i nie wierzy własnym oczom.
Raz po raz padają moje plany "bycia rozsądną". Wcześniej obiecaam sobie, że kicie bardzo zakatarzone i małe będę usypiać - jesli już będę miała zajęty pokój. Heh he - już widze siebie jak idę z Fiodorem do weta i mówię" "usypiamy"
Wczoraj postanowiałam, że zajmę się wyłącznie szpitalnymi - bo więcej już nie dam rady na 100 procent.
No i... dziś dzwoni do mnie pani, która jest karmicielką i przygarnęla 2 maluszki miesiąc temu. Teraz idzie (już jutro) na miesiąc do szpitala i jest zrozpaczona. No i milczenie w słuchawkę. No i - już ich dłużej trzymać nie może.
Powiedziałam, że wezmę maluchy do schroniska, ma je przywieźć ok. 16tej.
Z tym, że dla maluchów w schronisku na dwoje babka wróżyła - przeżyją albo i nie przeżyją.
Jutro mija termin pobytu szpitalnych myszek w magazynie - dowiedziała się o nich kierowniczka i zażądała ich usunięcia. Myszek jest 4.
Zaraz się idę uśmiechać do Dorci
