Atak Klonów. Świerczek choruje, forumowe kciuki działają

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt cze 08, 2007 22:57

Jana pisze:Czy można odciągać jakoś gluty kociakom z nosków? Jak niemowlakom? :roll: Inhalacje nie pomagają.

Cały czas sprawdzam czy Listek ma jak oddychać :( Boję się o niego...

Jana, gruszka dla niemowlat
najmniejsza mozliwa ( z apteki)
ale delikatnie, bo ona moze rozwalic naczynka...

ja uzywalam tez rogow chusteczek higienicznych, ale to w mniej dramatycznych przypadkach...
wsadzalam taka chusteczke zlozona (jej rog) gleboko do nosa - "wysysala" plynne rzeczy i czesto powodowala wykichiwanie
jest jeszcze ten plyn w kroplach dla niemowlat na N (nie pamietam nazwy), ktory tez pozwala wykichiwac

no i sol fizjologiczna - wpuszczenie 1 kropli do kazdej dziurki, osobno, czasem pomaga

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Sob cze 09, 2007 10:06

Jest naprawdę kiepsko...

Na noc zrobiłam kociakom inhalację prosto do klatki wystawowej, żeby łatwiej im się oddychało. Rano usłyszałam niemal rzężenie, chore oczy zakleiły się całkiem, znalazłam pawika w klatce...

Boję się.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Sob cze 09, 2007 11:00

Kurczę :?

Jana, może jednak zamiast unidoksu jednak z grubej rury, już teraz?
Wiem, że jest ryzyko, ale może unidox jednak jest za słaby?


Kciuki zaciśnięte :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob cze 09, 2007 13:25

trzymam kciuki :ok: :ok: :ok:

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Sob cze 09, 2007 14:12

Kloniki kochane, nie chorujcie proszę... :cry:

Kciuki przesyłam :idea:

Jeżeli bym się jakoś przydała (np. transportowo) to, Jana, daj znać :idea: Będę jutro zmotoryzowana

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

Post » Sob cze 09, 2007 14:46

Jana, a czym inhalujesz? Ja przy Rezedzie pożyczałam nawliżacz powietrza, puszczałam taki mokry obłok z niego i nad tym sadzałam kota. Trochę pomagało.

Kurczę, może warto pokombinować ze zmianą antybiotyku? U Rezedy nawet linco nic nie dał, pomogła cefalosporyna.

Wiem, że to inne choroby i inne koty, ale chodzi mi o to, że warto zmieniać. Mącę. W obliczu choroby, cieszę się, że one są u Ciebie.
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.

sibia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8129
Od: Śro gru 07, 2005 17:15
Lokalizacja: Praga Północ (okolice trójkąta bermudzkiego)

Post » Nie cze 10, 2007 20:03

Jesteśmy po wizycie u weta (dziękuję Agalenorze za transport :) )

Morsik i Listek kiepściutko, Foczka dużo lepiej się ma od chłopaków.
Zmiana antybiotyku na dalacin, do tego dwa zastrzyki codziennie, a chłopaków dodatkowo mamy nawadniać. I czekamy magiczne trzy dni czy antybiotyk zaskoczył...

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Nie cze 10, 2007 20:27

ciagle :ok: :ok: :ok:

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Nie cze 10, 2007 20:44

i ja trzymam :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
prosze chłopcy nie chorować!!!

to ja na pocieszenie dodam, że jeden z kloników (Jana Twój ulubieniec ;)) pojechał w piątek do nowego SUPER domu :) do kociary, której właściwie nie trzeba było uświadamiać co do użytkowania kota ;) mam nadzieję, że niedługo powitamy Paulinkę na forum..a żeby było jeszcze lepiej, to Paulina zastanawia się (a właściwie ma popracować nad swoim TŻ), czy nie adoptować również Lucjanka, który został jako jedyny u mnie do adopcji.. :roll: :roll: :roll:
Obrazek za TM [*]

Corse

 
Posty: 247
Od: Śro sie 06, 2003 15:18
Lokalizacja: Warszawa/Ursynów

Post » Nie cze 10, 2007 20:46

kurcze trochę mnie Jana zmartwiłaś...bo u mnie Piracik zaczął pokichiwać ostatnio. ogólnie ma się dobrze, apetyt ma, bryka jak zawsze, ale kilk razy dziennie słyszę jak kicha..
mogę dać mu rutinoscorbin czy coś podobnego na wzmocnienie?
Obrazek za TM [*]

Corse

 
Posty: 247
Od: Śro sie 06, 2003 15:18
Lokalizacja: Warszawa/Ursynów

Post » Pon cze 11, 2007 20:26

słuchajcie,
z Piratem jest kiepsko...stal się osowiały, temp 40,2. cholera co mam robić? do tego nadwyrężył sobie jakoś łapkę (nie mam pojecia jak - chłopaki zostały dziś same poza klatką) i nie chce na niej stawać.
jechać do weta? poczekac do jutra?martwi mnie ta temp...

CO ROBIĆ?????błagam...
Obrazek za TM [*]

Corse

 
Posty: 247
Od: Śro sie 06, 2003 15:18
Lokalizacja: Warszawa/Ursynów

Post » Pon cze 11, 2007 20:28

Jesli mozesz, to jedz do weta. Sorki, ze sie wtrącam, ale kulawizna to objaw dosc paskudnej odmiany kk, plus ta temperatura...

Kciuki za malego.
Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.

sibia

Avatar użytkownika
 
Posty: 8129
Od: Śro gru 07, 2005 17:15
Lokalizacja: Praga Północ (okolice trójkąta bermudzkiego)

Post » Pon cze 11, 2007 21:01

Corse, jedź do weta koniecznie. Temperatura naprawdę wysoka, łapkę też trzeba obejrzeć.

Ja dopiero teraz weszłam do tego wątku, mam nadzieję, że wizyta u weta już była... Jakby co - masz mój telefon.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon cze 11, 2007 21:02

dzięki sibia...dzwoniłam do weta, powiedzaił żeby przyjechać...czekam na TŻ z samochodem i jedziemy...
trzymajcie kciuki, on jest najmniejszy i najsłabszy z całej trójki chłopców :(

Lucek narazie dobrze - bryka jak zawsze, nic nie kicha...
Obrazek za TM [*]

Corse

 
Posty: 247
Od: Śro sie 06, 2003 15:18
Lokalizacja: Warszawa/Ursynów

Post » Pon cze 11, 2007 21:28

Potrzymam kciuki! I czekam na wieści (mam nadzieję, że dobre)

Agalenora

 
Posty: 5833
Od: Pon lis 14, 2005 23:49

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, puszatek i 106 gości