Mam na imię Klusia i znalazłam dom!!!! forumowy :):):):):)

[berni]

serio serio

z największą radością i przyjemnością

i jeszcze sobie troszkę poskaczę z radości

[Tosza]

Ja nie sądziłam, że to kiedyś się uda. Może niektórzy pamiętają, jak kombnowałam, żeby znaleźć minusy potencjalnych domów (= preteksty do odmowy oddana Klusi). A tu ne mam sie do czego przyczepić , więc w środę Klusia przeprowadza się troszeczkę bliżej centrum.

[progect]

Tosza, nie wierzę



i gratulacje dla domku

[Dorota]

[Amidalka]

[carmella]

dowiedzialam się wczoraj przez smsa

a teraz mogę zatańczyć w watku

[skaskaNH]

Ale SUUUPER wieści !!!

[Tosza]

Do mnie to chyba jeszcze ne dociera-nie wylewam morza łez, ani sie nawet nie martwię. A może jestem taka spokojna, bo wiem, że to jest własnie TEN dom? A może mam świadomość, że gdyby coś sie działo, to w ciągu dziesięciu minut mogę Klusie miec znów u siebie ( co np nie było wykonalne w przypadku domu w Gdańsku, gdzie było stado psów i kotów, na które nie wiadomo jak by Kluch zareagował). Dziwi mne ten mój spokój, ale to chyba w sumie dobrzem że sie nie martwię, prawda?

[berni]

Tosza ja myśle że dlatego masz taki wewnetrzny spokój bo to jest TEN dom....taki dla Kluchy w sam raz...i dlatego Cię nic nie martwi...gdybyś miała oddac Klusię gdzie indziej a to nie byłby TEN dom to pewnie wylałabyś już morze łez, bo całe oceany, miałabyś masę watpliwości, doszukiwałabys się minus, analizowała kazde słowo...

a to po prostu jest TEN dom

i Ty świadomie i podświadomie o tym wiesz

[Tosza]

Tosza ja myśle że dlatego masz taki wewnetrzny spokój bo to jest TEN dom....taki dla Kluchy w sam raz...i dlatego Cię nic nie martwi...gdybyś miała oddac Klusię gdzie indziej a to nie byłby TEN dom to pewnie wylałabyś już morze łez, bo całe oceany, miałabyś masę watpliwości, doszukiwałabys się minus, analizowała kazde słowo...

a to po prostu jest TEN dom

i Ty świadomie i podświadomie o tym wiesz

Zapomnałaś się podpisać pod diagnozą:Berni-psychoanalityk

[d1withunagi]

Do mnie to chyba jeszcze ne dociera-nie wylewam morza łez, ani sie nawet nie martwię. A może jestem taka spokojna, bo wiem, że to jest własnie TEN dom? A może mam świadomość, że gdyby coś sie działo, to w ciągu dziesięciu minut mogę Klusie miec znów u siebie ( co np nie było wykonalne w przypadku domu w Gdańsku, gdzie było stado psów i kotów, na które nie wiadomo jak by Kluch zareagował). Dziwi mne ten mój spokój, ale to chyba w sumie dobrzem że sie nie martwię, prawda?

Czytałam historię Klusi jakiś czas temu i zaczynałam myśleć, ze mimo obietnicy złożonej Tacie i sobie samej, moze kiedyś będę gotowa na nowego Kotka w naszym domu... Potem zobaczyłam zdjecie Klusi...zobaczyłam Gabrysię. Wtedy wiedziałam Gabrysia wróciła w innym (aczkolwiek bardzo podobnym) futerku. Futerku, któremu mogę dać domek i które będę kochać.

Sasanka nie moze doczekać się nowej Siostry, od odejścia Gabi jest bardzo samotna.

Wiem, ze będzie nam razem dobrze. Gabryjelka czuwa.

[Rustie]

Wczoraj z tej okazji nawet winko otworzyłam

[Agn]

WIECIE CO???? .......Wiecie.

No. Już wiemy. I cieszymy się i gratulujemy.

[Tosza]

To jeszcze coś opowiem-choć pewnie ne powinnam śmiać się z kota .Przesypałam resztę żwirku bentonitowego z dużego pojemnika na żwirek, do małego (bardzo małego), niezakrytego wiaderka . Klusia odkryłą zupełnie czysta kuwetą i postanowiłą z niej skorzystać. Weszła do wiaderka przednimi łapkami , ochoczo wykopała dołek, po czym okazało się, że nie da się przykucnąć, bo tylne łapki są poza wiaderkiem. Więc Klusia zmeniła pozycję i teraz tylne łapki były w wiaderku, ale nadal nie dało się przykucnąć , bo przednie łapki były poza wiaderkiem:lol: . I biedactwo powtarzała tak cała procedurę kilka razy,za każdym razem wykopując dołek, ale niestety nic to ne pomogło.A ja się smiałam z biednego kota.

[Agn]

Ależ Ty jesteś niedobra...