» Pt maja 25, 2007 18:28
Ciocia...
A co, kociaku ?
A to czemu my mieszkamy w szafie ?
To długa historia.
Opowiesz ?
Opowiem.
A kiedy ....?
Pewnego dnia, na małym, szarym podwórku, tuz obok krzewów akacji osłaniających śmietnik, ktoś postawił dużą, starą, drewnianą szafę. Nie wiadomo było , kiedy to się stało i kim byli ludzie, którzy porzucili ją w tym właśnie miejscu. Jednak szafa tak szybko wrosła w krajobraz podwórza, że nikt nie przypominał sobie jak ono wyglądało wcześniej...
I nikomu nie przyszło do głowy, aby otworzyć ciężkie, rzezbione drzwi i zajrzeć do środka.
Niektórzy twierdzili, że kiedy przechodzili obok szafa skrzypiała zapraszająco, ale zaraz inni tłumaczyli im, ze był to pewnie wiatr, poruszający gałęziami akacji.
Ale , jako ze na wszystko na świecie przychodzi czas, musiał w końcu nadejść też i dzień, kiedy otworzyły się drzwi.
I wcale nie stało się to o północy, ani przy pełni księżyca – tylko w gorące, majowe popołudnie, kiedy zbierało się na burzę, a mała dziewczynka , która wraz z mamą mieszkała w jednym z domów przy szarym, ciasnym podwórku zgubiła klucze od mieszkania.
Wiedziała nawet w jaki sposób zaginęły – kiedy wychodziła ze szkoły dwaj starsi chłopcy zabrali jej plecak i rzucili w krzaki. I najprawdopodobniej wtedy klucze musiały wypaść z kieszonki, która miała zepsuty zamek.
Klatka schodowa była ciemna i chłodna, mieszkały w niej wielkie, czarne pająki a z piwnicy czasami wychodziły szczury, więc dziewczynce wcale nie uśmiechało się siedzenie na zimnych schodach, na dodatek w burzę, która zbliżała się coraz bardziej.
Bum – bum – bum mruczało nad wzgórzami za miastem, a dziewczynka przymknęła oczy i wyobraziła sobie olbrzyma idącego wierzchołkami wzgórz i bijącego w mosiężny kocioł
A kiedy błysnęło i zagrzmiało już całkiem blisko, dziewczynka chwyciła plecak i wybiegła na podwórko.
Biegnąc omal nie przewróciła się o niedużą, białą kotkę, która przecięła jej drogę. Kotka dała susa w trawę otaczającą szafę i znikła, zaś dziewczynka powoli, nie zważając na pierwsze, ciężkie krople deszczu spadające na ziemię podeszła do szafy i przyłożyła swoją małą dłoń do wzoru jaki tworzyły na drzwiach słoje.
Trochę przypominały jej fantastyczne twarze, a trochę teatralne maski, ale jedno było pewne – uśmiechały się zapraszająco.
- Proszszszszę – coś szepnęło, skrzypnęło i drzwi szafy uchyliły się akurat na tyle, żeby dziewczynka mogła wślizgnąć się do środka.
W środku było ciepło, ciemno i pachniało czymś bardzo przyjemnym, tak przyjemnym jak kwiatowe mydło babci.
Oczy dziewczynki powoli przyzwyczajały się do ciemności, ale i tak nastąpiła na coś miękkiego, co zaraz wydało z siebie oburzony pisk
- Szczur ! – krzyknęła dziewczynka, ale na wysokości jej twarzy zapaliła się para zielonych oczu.
- Jaki tam szczur – powiedział lekko poirytowany głos. – to tylko ja, no i oczywiście, mogłabyś przy okazji trochę uważać....
Dziewczynka wyciągnęła rękę i dotknęła miękkiego futra.
- Kto, kto tu jest ? – zaszeptały jakieś ciche głosiki, gdzieś nad głową dziewczynki.
- Mała dziewczynka schowała się przed deszczem – powiedziała biała kotka. – A to – zwróciła się do dziewczynki – są moje dzieci.
Machnęła ogonem i szafa wypełniła się łagodnym, zielonym światłem.
Dziewczynka uniosła głowę i zobaczyła trzy małe pyszczki spoglądające na nią z górnej półki.
Wspięła się na palce i dostrzegła, że półka była wymoszczona miękkim, przypominającym zieloną trawę kocem.
- Następna półka to półka dla ludzkich dzieci – powiedziała kotka.
Dziewczynce nie trzeba było mówić nic więcej. Wczołgała się na półkę i odkryła na niej najprawdziwszy domek dla lalek, gdzie na malutkim stole ktoś nakrył do podwieczorku – stały tam mikroskopijne filiżanki i talerzyki o złoconych brzegach i malutkie, srebrne łyżeczki.
I dziewczynka tak zajęła się oglądaniem tych wszystkich wspaniałości, że nawet nie słyszała burzy...
Kiedy na zewnątrz przestał padać deszcz, a na niebie jak to często bywa po wiosennej burzy,
Pokazała się tęcza, kotka wskoczyła na półkę dla dzieci i trąciła dziewczynkę łapką.
- I po burzy ...- powiedziała.
Dziewczynka poskładała filiżanki i talerzyki i wyszła na podwórko.
Obok śmietnika kulił się przemoknięty, przestraszony szczeniak.
Dziewczynka wyjęła z plecaka nie zjedzoną kanapkę i położyła ją obok psa.
... wieczorem długo nie mogła zasnąć. Budził ją cichy skowyt na zewnątrz, aż w końcu boso i w piżamce wyszła z domu i odnalazła płaczące szczenię.
Sama nie wiedziała, dlaczego poszła w stronę szafy, a psiak posłusznie podreptał za nią.
Tym razem drzwi otworzyły się same.
- Pies ! Pies ! – fuknęły kocięta, ale mama zaraz wytłumaczyła im, że to naprawdę bardzo mały pies, i, że półka dla psów jest na samym dole.
- Gdzie się zapodziałeś – zapytał cichy, łagodny głos gdy szczeniak, z pomocą dziewczynki wygramolił się na półkę.
- Dziękuję – powiedziała w kierunku dziewczynki czarna, kudłata suka i polizała dziewczynkę po ręce.
Za plecami dziewczynki nagle skrzypnęły drzwi. To sąsiad staruszek bez nóg wjechał do szafy trzymając w ręce srebrno połyskująca wędkę. Pozostawił wózek tuz obok drzwi i zniknął, zanim dziewczynka powiedziała „dobry wieczór”.
- Cześć, Paulina – powiedział za to ktoś obok i zauważyła Marcina z drugiego piętra. Marcin trzymał pod pachą nowiutką piłkę, a towarzyszył mu jego dziadek.
Dziewczynka zdziwiła się, bo dziadek Marcina zmarł tuz po nowym roku, ale kotka przywołała ją do siebie i powiedziała :
- To jest Szafa Życzeń. Tu każdy odnajduje swoje miejsce, i tu są tylko dobre życzenia.
Kiedy rano dziewczynka wychodziła do szkoły słoje przypominające twarze uśmiechnęły się do niej, a jeden, najmniejszy nawet lekko mrugnął.
Od tej pory dziewczynka codziennie przychodziła do szafy przy okazji zanosząc jedzenie kotce i codziennie dziwiła się, że trawa rosnąca wokół szafy nie jest nic a nic zdeptana, ale widocznie i ona była jakaś niezwykła.
Pewnego razu na drzwiach klatki schodowej pojawiło się ogłoszenie obwieszczające, że następnego dnia, rano, odpowiednie służby będą usuwać stare, niepotrzebne, porzucone sprzęty.
- Nasza szafa 1 – zawołała dziewczynka. - Nie, tylko nie to !
I potykając się pobiegła na drugie piętro.
Gdy następnego dnia na podwórko zajechała duża ciężarówka obok szafy zgromadzili się wszyscy – czarna kudłata suka, biała kotka z dziećmi, staruszek na wózku i wiele, wiele, innych osób, których dziewczynka nigdy przedtem nie widziała.
- Z drogi, dziadku - zawołał robotnik w niebieskim kombinezonie i odsunął wózek na bok.
- Psik ! – tupnął noga drugi robotnik, ale kotka nie ruszyła się z miejsca.
- Szafa Życzeń ! – krzyknęła dziewczynka, a biała kotka smyrgnęła między jej nogami i szeroko otworzyła drzwi szafy.
I wtedy, z zielonkawej ciemności wynurzyła się mała, malutka trąba powietrzna. Zamruczała jak kot, wessała parę papierków i odrobinę urosła.
Chwilkę wirowała w miejscu, niezdecydowana i nagle szybko zbliżyła się do ciężarówki.
Głośno mlasnęła i ciężarówka znikła w głębi szafy.
Robotnicy załamali ręce, a staruszek głośno zachichotał, bo zawsze był lekko zgryzliwy
Szafa zaskrzypiała, zakołysała się i na trawnik wyjechał żółty autobus.
Kocięta zaklaskały w łapki, a dzieci i dorośli zaczęli wiwatować.
A potem, ci, którzy tego dnia chcieli wybrać się na wycieczkę odjechali żółtym autobusem .a ci, którzy mieli zupełnie inne plany poszli do szafy.
Dziewczynka pograła w piłkę z Marcinem z drugiego piętra, a potem zaprosiła kocięta na podwieczorek do domku dla lalek.
A szafa ? Tego lata szafa obrosła dzikim winem, i stała się niewidzialna dla tych, którzy nigdy nie wierzyli w baśnie...

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!