» Pon maja 14, 2007 21:48
Ciocia...
A co ?
A nic. Bo one śpią, a mnie sie nie chce.
A czemu to tak ?
Bo to takie cos nad nami wisi.
To ?
Tak...
Przecież to krawat.
A co to krawat ?
A, takie tam. wiesz , była sobie raz jeden kotek...
O, baja, baja będzie !!!
...był sobie raz jeden kotek, którego mama długo, długo szukała schronienia dla siebie i dla dziecka. okna od piwnic były zamknięte, ktoś rozrzucił przygotowane dla kotów kartony, które miały chronić je przed deszczem i chłodem.
A kociak już, już prosił się na świat.
kotka rozejrzała sie dokoła - nawet w śmietniku zamontowano solidne drzwi, wysoko co prawda była jakaś szpara, ale nie miała siły, żeby nawet próbować dostać się do środka.
Nagle spostrzegła niedużą budkę - budka miała wejście w kształcie wąskiej szpary - ale nie tak wąskiej, aby niw można było sie przez nią przecisnąć.
Na dodatek dno budki wyłożone było czymś miękkim. to dobre i bezpieczne miejsce, pomyślała kotka a kiedy koło północy przyszło na świat jej jedyne dziecko zamruczała z zadowoleniem.
Za ścianami budki szczekały psy, hałasowały dzieci, przejeżdżały samochody, ale w środku było ciemno, ciepło i bezpiecznie. Kilka razy dziennie, ostrożnie, aby nikt nie widziała kotka wymykała sie pod okno staruszki, która dokarmiała okoliczne koty, zjadała swoja porcję i powracała do dziecka, które rosło prawie w oczach.Za budką przewalały sie pierwsze wiosenne burze i grozne nawałnice, ale do środka nie dostawała się ani kropelka wody.
Jednak pewnego dnia coś sie wydarzyło - na głowy mieszkańców budki spadło coś miękkiego, i jeszcze jedno coś, i jeszcze jedno.
ale nie było to niebezpieczne, wobec tego kotka wyciągnęła tylko swoje dziecko na górę i wymościła nowe gniazdo.Było jeszcze lepsze od poprzedniego - czyste i miękkie, i miło zapadało się w nim w sen. Kotce właśnie śniło się, że do gniazda ktoś przyniósł kawałeczek ryby, gdy nagle pokrywa budki uniosła się w górę i słoneczne światło prawie, że oślepiło mieszkańców.
- No patrzcie państwo - roześmiał sie ktoś nad ich głowami. - Używane koty !!!
Bowiem budka, która udzieliła schronienia kotce była pojemnikiem na używane ubrania...
ciepłe przyjazne ręce pogłaskały grzbiet kotki i od tego dotyku złagodniała. Przypomniały się jej inne ręce, inne miejsce...które, gdy tylko zaokrągliły się jej boki przestało być jej domem. Próżno wskakiwała na balkon i żałośnie prosiła, aby ja wpuszczono, próżno drapała okienną ramę...Wtedy właśnie, ze złamanym sercem, zdecydowała się odejść...poznała głód, chłód i strach...Ale te ręce były inne, na dodatek twarz człowieka rozjaśniał uśmiech.
- Używane koty pozwolą - powiedział człowiek - że zabiorę je do siebie.
I nie czekając na odpowiedz - albo może znając ją z góry - wsadził sobie kociaka za bluzę, a kotkę wziął na ręce.
Kotka trochę bała sie jazdy samochodem, ale kiedy dojechali do domu i człowiek postawił przed nią miseczkę wszystkiego co mial w domu a co mogłoby smakować kotom - zamruczała radośnie.
- No i gdzie cię zakwaterujemy ...- zastanowił się człowiek, ale kotka dostrzegła uchylone drzwi szafy. Szybko chwyciła kociaka za karczek i wsunęła się do środka.
- Hm...- mruknął człowiek. - Ale obiecaj, że nigdy nie ruszysz moich krawatów...
Ciocia, a co to krawaty ?
A, takie tam...Śpij.

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!