» Sob maja 05, 2007 21:10
Wcale nie tak dawno temu, w niedużym domku mieszkała sobie koteczka. Koteczka była szara, ale miała białe łapki i białą kamizelkę. Rzecz jasna, koteczka nie mieszkała sama, tylko razem ze swoimi ludzmi, i wszyscy bardzo, bardzo się kochali.
Obok domku był ogródek, gdzie koteczka lubiła wygrzewać się na słońcu, a za siatka, otaczająca domek były inne domki i wielki, stary park.
Drzewa w parku była stare i ogromne, i wieczorami ich szum słychać było aż w koszyczku, gdzie mieszkała koteczka. W parku mieszkało bardzo dużo ptaków i małych zwierzątek, o czym koteczka wiedziała bardzo dobrze, bo jej pani często zabierała ją tam na spacer. Wtedy ubierała koteczce czerwone szeleczki i przypinała do nich smycz, żeby koteczka się nie zgubiła. Ale park nie dawał koteczce spokoju. Kiedy budziła się w nocy, aby wyskoczyć na łóżko, gdzie spali jej ludzie wydawało się jej, że wszystkie drzewa, krzewy, małe stworzonka i ptaki, nawet te straszne jak sowy wołają ją, aby przyszła do nich…
W dzień, kiedy było tyle do roboty park nie wzywał koteczki, ale nawoływanie powracało nocą.
Więc pewnego wieczoru, gdy ludzie zajęci byli przygotowywaniem jedzenia, koteczka postanowiła nie czekać, aż park ja zawoła, tylko znalazła uchylone okienko, wyskoczyła na taras, z tarasu zeskoczyła na trawnik…
Wspięła się na siatkę i raz-dwa wydostała się z ogrodu. Przebiegła ścieżką obok domów, przecięła ogromny trawnik i weszła do parku.
Powoli robiło się ciemno, pozapalały się ogromne, pomarańczowe latarnie i w ich świetle cienie drzew były czarne i rozcapierzone, jak skrzydła drapieżnych ptaków. Kiedy nad głowa koteczki bezszelestnie przeleciała sowa, koteczka rozpłaszczyła się na ścieżce i poczuła, jak mocno, mocno bije jej serduszko.
A potem przez ścieżkę przebiegł kolczasty jeż, głośno pofukując.
W nocy park wcale nie wydawał się taki miły i przyjazny, jak za dnia.
Ciekawe, dlaczego mnie wołał – pomyślała koteczka I zapytała o to najbliższe drzewo, ale nie dostała odpowiedzi.
Za to przebiegający ścieżką chłopak rzucił w nią celnie i boleśnie starym kasztanem. Koteczka utykając na tylna łapkę pobiegł i schowała się w krzakach.
I z tego wszystkiego zupełnie zapomniała, skąd przyszła. Wokół niej cos szumiało, trzepotało, popiskiwało. Opadła rosa i przemoczyła jej białą kamizelkę.
Od tej wilgoci zrobiło się zimno i koteczka rozpłakała się zupełnie jak małe kocię.
Kiedy prawie zachrypła od płaczu, pod krzak, gdzie się schowała , wsunęła się duża, uśmiechnięta przyjaznie morda. Zimny nos bezceremonialnie trącił koteczkę w bok.
Wszystko stało się tak szybko, że nie zdążyła nawet pacnąć łapką.
A ty co tu robisz – zapytało znajome psisko.
Psisko nazywało się Dobiegamdofurtkiwpięćminutaty i mieszkało naprzeciw domu koteczki.
Pewnie wyszłaś na spacer i nie umiesz trafić do domu, zapytało psisko, które również nazywało się Uwagaagrasywnypies.
Koteczka pokiwała łepkiem.
Masz szczęście, że wyszedłem na spacer i usłyszałem, jak płaczesz.
Wchodzisznawłasnąodpowiedzialność pchnął koteczkę mokrym czarnym nosem i razem wyszli na ścieżkę.
O, kicia , powiedział właściciel Jatupilnujęgo i podniósł koteczkę z ziemi. Była taka wystraszona, że wczepiła się pazurkami w sweter człowieka.
Trzymaj się mocno, powiedziała człowiek. Jeszcze chwilkę pochodzimy, a potem odniosę cię do domu.
Koteczka zamruczała z wdzięczności prosto do ucha człowieka.
Psisko biegało po trawie, szczekało bardzo głośno, ale nie na tyle, żeby zagłuszyć mruczenie koteczki, Człowiek palił papierosa i opowiadał koteczce o parku. Jakie są w nim drzewa, kto w nim mieszka, i dlaczego nie należy chodzić samej do parku w nocy.
A potem , jak obiecał, odniósł koteczkę do domu, gdzie wszyscy się już zaczęli bardzo o nią martwić.
Skoro już wiem, jaki jest park w nocy, pomyślała koteczka, to już nigdy więcej nie będę uciekać…i wymościła sobie ciepły dołek na kołdrze.
Ciocia….a tu park jest?
Nie, tu jest ogród.
Ale my się nie pogubimy, prawda ?
Jak będziecie słuchać starszych, to na pewno nie.
A ja chciałabym zgubić się w jakimś parku. Żeby mnie żaden pies nie znalazł. Tylko, że w moim miasteczku żaden Faun nie wybudował labiryntu. Oczywiście zgubić się tak na trochę – żeby zdążyć przed północą do szafy. Zaraz, zaraz – to oprócz moli to kto w niej jeszcze mieszka ?

EVIVA L`ARTE - czyli premiera nowej książki ! Ogryzek i przyjaciele w formie drukowanej !!!