Rustie pisze:Pewnie, że dobrzy. Byc może uratowali jej życie. A nie chcą oddac, bo pokochali, z tego co piszesz to fajny kot jest :D Ale ty ją kochasz bardziej, więc niech w końcu ją oddadzą i już!
Poza tym może nie pomyśleli, może nie chcieli pomyślec, że ktoś za nią oczy wypłakuje. Poza tym "źródło" twierdzi że tam są dzieci - może histerii dostają na myśl, że kota ma odejśc z ich domu, a rodzice dla świetego spokoju ustępują.
Ja juz nie wiem, .,.. zupelnie nie wiem, czy wierzyc w te rozne
teorie ... bo jeszcze inny taki teoretyk twierdzil, ze ona w mojej
dzielnicy juz jest. Ale nie mam odwagi chodzic po domach i pytac,
no juz naprawde wyjde na wariatke.
Ale psychologicznie to wszystko co piszesz jest dosc prawdopodobne,
niestety. Ale ja i tak nie moge zaakceptowac, ze ktos tak moze robic.
Przeciez ja szukalam juz zanim sie mieli czas przywiazac czy co ...
wiec byl taki moment, ze to byl dla nich tylko jakis kot ...
Rustie pisze: Mniejsza z tym, byle tylko zlokalizowac tymczasowy dom Smoczka, to ją odbijemy :twisted:
Zgodnie z prawem, właściciel ma prawo odebrac zwierzę przez strasznie dlugi okres, kilka lat. zawsze mi się to bez sensu wydawało (bo nieco komplikuje oddawanie do adopcji znalezionych zwierząt), ale w tym konkretnym przypadku cieszę się, że jest taki przepis.
Jak zlokalizowac, jak ... gryze sie tym, ze nie umiem nic wymyslic.
Co do przepisu, nie wiedzialam o nim, i w ogole o niczym, ale mialam
chyba przeczucie, bo od poczatku zbieram dokumentacje (faktury,
paragony itp., notes z notatkami z rozmow tel., egzemplarze
wszystkich ogloszen ... ). Oby to cos dalo, oby kogos przekonalo...
Dzieki Rustie za twoja energie !
zo