Muszę Wam naskarżyć na moją Dużą.
W piątek po południu miałam nadzieję, że czekają nas dwa wspaniałe, spokojne dni. Tymczasem nic z tego! Psota i Kulkę lekko bolały brzuszki, więc Duża pobawiła się Gadającym Przedmiotem i trochę z nim porozmawiała. I przez ten okropny Przedmiot w sobotę przyjechał do nas ulubiony Doctorro Kulki. I zaczął od tego, że zażyczył sobie obejrzeć MÓJ brzuszek. A Duża na to grzecznie poszła po mnie! O mało jej nie pogryzłam! Ale ona się nie przejęła tym, że złapałam ząbkami jej łapkę, tylko zaniosła mnie do tego Doctorro. I on strasznie mi ugniatał brzuszek i kazał mi dawać jakiś BezoPet czy inną pastę, zupełnie nie wiem po co. Przecież mnie nic nie bolało, tylko zrobiłam kupkę z włosami. To co, nie mogę? Miałam te włosy zatrzymać w brzuszku?
Potem Doctorro podokuczał Kulce. Najpierw jej obmacał brzuszek, potem zrobił jej Kuj, a na koniec kazał, żeby jej Duża wcisnęła Tranową Kulkę

Wszystko przez to, że Kukunia troszkę łupieżu ma. Kulka to nawet lubi tego Doctorro, więc zgadza się, żeby on jej robił nawet po kilka Kuj przy każdej wizycie (jak dostaje tylko jedno, to się dąsa, że za mało). To Kulka chyba jest masochistką czy jak? Ale ona mówi, że ten Doctorro ukradł już dla niej 40 miesięcy życia, a teraz kradnie następny.
Nawet biednemu Psotusiowi się dostało: też mu Kuj zrobili

Ale on za to strasznie na Doctorro nakrzyczał, mało brakowało, żeby go udrapał. Tylko że Doc jest strasznie szybki i zdążył zabrać łapkę z Kuidełkiem zanim go Psot drapnął.
Dlaczego nas Duża pozwala męczyć????? Jak nie ma Doca, to jest świetna, ale jak on przychodzi, to ona się robi sadystką chyba...