A oto relacja z wizyty pisana niewprawną ręką reportera z Bożej łaski.
Byłyśmy wczoraj (trzn. ja i Graynew - nieoceniony transport, bez którego wycieczka nie doszłaby do skutku) u p. Hanki. Ale może od początku. Greynew przyjechała po mnie, sierotę niezmotoryzowaną, po czym po wielkich trudach i cierpieniach (wliczając w to korki i inne przeskody uliczne) udałyśmy się na drugi koniec miasta do Czitki - byłej już posiadaczki pralki. Tam wespół-zespół, przy dużej pomocy TZ Czitki i lekko nadgryzionycz zębem czasu taczek, pralka przetransportowana została do kombika. Wyruszyłyśmy w podróż powrotną, znowu przez całe miasto do p. Hanki. Pralka została dowieziona i przeniesiona przez miejscowego mocnego mena (Czitka! Sorry, w tym rozgardiaszu zdjęć pralki na miejscu nie zrobiłam, ale mam świadków!).
Bardzo się cieszę, że to się wreszcie udało, bo pralka była strasznie potrzebna! Gdybyście widzieli ręce p. Hanki po tych wszystkich ręcznych praniach! Ale dzięki Bogu to już za nią!
Dotarły też dary, ale też oczywiście dowodów nie ma, przepraszam! (Dotyczy to też leków)
Pani Hanka bardzo się ucieszyła z daru serca dzieci, Pako przekaż im proszę. Kociska oczywiście natychmiast pognały do samochodu, bo już wiedzaą, że to oznacza różne pyszności dla nich.
Zutor! Ewusia nie została namierzona, ale postaram się wykopać jej zdjęcie, mam gdzieś na archiwalnej płycie.
Sytuacja na miejscu jak zwykle, ale mam wrażenie, że trochę lepiej.
Jak zwykle prośba o pomoc, jeśli możecie:
potrzebne są różnego rodzaju witaminy
obróżki,
szafki zamykane wszelkiego rodzaju.
Czitka! Czy jest instrukcja obsługi do tej pralki?
A na deser kilka fotek. Niestety nigdy nie umiałam zapamiętać imion wszystkich kocisków, podaję więc te, które pamiętam:
7 - mój Maksio
10 - Kleksio
11 - moja niereformowalna dzikuska Lodzia z domu Cwaniaczka, którą p. Hanka przytuliła
13 - Tola
Miłego oglądania
1.
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
