Jesteśmy po wizycie u wetki i po wstępnym przeglądzie. Mimo, że Milusia była na czczo, wetka nie zdecydowała się na pobranie krwi. Uznała, że kocica jest jeszcze zbyt zestresowana i wyniki byłyby przekłamane.
Ale na brak pracy przy Milusi wetka narzekać nie będzie, bo:
świerzb,
grzybica,
płuca.
co do dwóch pierwszych, to problem jest znany, metody leczenia dobre, zagrożenie życia żadne. Martwię się tylko, żeby Zosia, Koraliś i Femcia nie podłapały, ale lekarstwo u Milusi za chwilę zacznie działać, a koty wciąż jeszcze funkcjonują na dużym poziomie nieufności i nie zbliżają się do siebie. więc jestem dobrej myśli.
płuca - żadnych polipów, które podejrzewał lekarz schronu katowickiego, nie ma, bo nie ma żadnych objawów. natomiast z całą pewnością są szmery w płucach i wetka wstępnie podejrzewa jednak jakąś infekcję. Pokazałam jej lekarstwo, które z Milusią przyjechało z Katowic. Najpierw zaleciła, żeby kontynuować. ale ja wczoraj w internecie wyczytałam, że efekty stosowania keflexu widać po 3-4 dniach. tymczasem lekarstwa w opakowaniu tylko połowa, a Milusia rzęzi. natomiast info, od kiedy kelfex jest podawany dostałam dopiero teraz, po powrocie od wetki. Wetka powiedziała, że skoro tamto nie działa, będziemy brać dalacin. ale teraz się dowiedziałam od Iwony, że kefleź pierwszy raz podany był (jeśli Klaudia uznała za stosowne zadać sobie trud) w sobotę wieczorem. na razie więc poczekam z dalacinem i poczekam przez kilka dni podając pierwszy antybiotyk.
wetka - a ma doświadczenie z kotami schroniskowymi i w ściąganiu kotów z TM - wstępnie uznała, że leczenie płuc potrwa do miesiąca, chyba, że po drodze coś jeszcze wyjdzie.
na grzybicę i świerzb Milusia dostała taki środek wkroplony na kark oraz do uszu oridermyl.
wetka poza tym stan Milusi oceniła jako zupełnie niezły jak na kotkę schroniskową. ma wprawdzie zmatowiałą sierść (czemu akurat w tych okolicznościach przyrody trudno się dziwić), ale poza tym jest dobrze odżywiona, dorodna i nie ma objawów białaczki (wszystko różowiutkie-aczkolwiek wiadomo, że pewność można mieć dopiero po testach).
co do posikiwania Milusi, to na pewno solidnie przykłada się do tego stres i to, żebyła bardzo źle traktowana (jest zastraszona, po każdym siusiu boi się mnie). ale główną przyczyną jest jednak to, że Milusia trafiła do mnie we wstępnej fazie rui, a w niedzielę w południe ruia objawiła się w całej krasie.
JAK JEJ POPRZEDNIA PANI TEGO NIE ZAUWAŻYŁA???? Chyba była ślepa, bo ja się połapałam już w niedzielę rano.
Problem mam z Zosią, bo ona się strasznie boi Milusi. Pisałam już o podbieństwie do kocura-dręczyciela. Nie podejrzewam, żeby to trwało bardzo długo albo przerodziło się w jakieś trwałe odruchy, bo Zosia już dzisiaj wyszła ze swojej kryjówki na trochę. Zesiusiała się poza kuwetą prawdopodobnie dlatego, że bała się do niej pójść - całą noc spędziła ne mną na poduszce, co jej się zdarzyło tylko w trzy pierwsze noce, jak u nas zamieszkała. Potem wybuchła miłość z Koralisiem i Zosia się na mnie wypięła. mam więc nadzieję, że teraz będzie podobnie.
powiem tak: nie ma w ogóle opcji o oddaniu Milusi albo o karceniu jej albo w ogle o jakiejś patologii. ale jeśli potencjalni Duzi w takim stopniu są informowani o stanie kota, gdy decydują się na jego zabranie, to trochę przestaję się dziwić tak licznym zwrotom. Nie każdy, kto chce zabrać jakąś schroniskową bidę ma takie doświadczenie w opiece nad kotami i nie każdy wie, że skąd mogą brać się niepokojące objawy, a tym bardziej poradzić sobie z nimi.
Dlatego pozwalam sobie wystosować apel do wszystkich, którzy z dużym wysiłkiem szukają domów dla niechcianych kotów: informujcie o wszystkich szczegółach. niewiedza, albo niepełna informacja zemści się na zwierzątku. Lepiej, żeby dłużej zostało w schronisku, aniżeli żeby przeżywało dramat powrotu do niego.
dzisiaj nie poszłam do pracy, postanowiłam jeden dzień jeszcze zostać z kocurkami. Obiecuję, że będę dalej informować o wszystkim, proszę też o porady i Wasze doświadczenia i komentarze zmian i wydarzeń, które opisuję, proszę o wsparcie, bo będzie potrzebne.
Milusia jest z nami i to się nie zmieni. Jestem pewna (widzę z godziny na godzinę poprawę), że będzie tylko lepiej.
Pozdrawiam