Sytuacja na froncie wyglada tak, ze kotki podzielily dom na strefy i Stefania pilnuje by Pestka nie chodzila tam gdzie nie powinna. Wiekszej agresji nie ma, koteczki dzis glownie jadly i spaly, kazda w swojej czesci mieszkania. Stefa jest jeszcze nerwowa, ale za to Pesteczka podobno pelen luz. To chyba dobrze rokuje
Jutro je odwiedzamy

juz nie moge sie doczekac! Wiecie, caly czas mam poczucie ze podjelam dobra decyzje, tyle ze okropnie tesknie... I zauwazylam ze nawet nie tyle konkretnie za Pestka, tylko ogolnie za kocim towarzystwem. Siedzialam dzis z dzialkowymi dzikusami i pol-dzikusami dla samej mozliwosci bycia z kotami... Swoja droga te dzialkowe wygladaja lepiej niz kiedykolwiek- okragle i blyszczace, prawdopodobnie dokarmia je calkiem spora grupa ludzi. Zrobily sie nawet wybredne! I najlepsze: ten bialasek o ktorego tak sie martwilam wyglada o niebo lepiej!! Siersc mu odrosla na tych lysych plackach prawie calkowicie

! (dla mnie to zakrawa na cud) Jest troche chudy, ale radosny i niezakatarzony.. szkoda tylko ze zdziczal, podchodzi do jedzenia ale od reki ucieka... To dla mnie straszna ulga, bo mialam ogromne wyrzuty sumienia z jego powodu- zwlaszcza ze teraz nie bardzo moge pomoc ktoremus kotu na tak wielka skale.