(Było: kotka z małymi) - chora łapa :(

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Nie kwi 08, 2007 20:21

Dziękuję raz jeszcze wszystkim za słowa pocieszenia, przeryczałam czwartek i pół piątku, a teraz staram się żyć normalnie chociaż jeszcze stają mi maleńkie przed oczami... :( Zaczynam myśleć o sterylce kotki, drugi raz nie chcę takiego dramatu, tym bardziej, że już teraz wiem, że to całkowity bezdomniak i dzieci znów pewnie urodzi pod sąsiednim blokiem. Niestety póki co pojawia się teraz rzadko (i znów nie daje się dotknąć), ale mam nadzieję, że kiedy minie jej ruja, zlokalizuję ją jakoś.
Mam szereg pytań technicznych do doświadczonych, nigdy nie sterylizowałam takiego dorosłego dzikunka. Szukałam trochę odpowiedzi po różnych wątkach, ale nie natrafiłam na nic kompleksowego.

Pomijając kwestię trudności w łapaniu (postaram się na znajomy jej kontener, a jeśli nie, to będę organizować klatkę - łapkę), dowożeniu i opiece jako takiej nad dzikusem,mam jeszcze następujące wątpliwości:

1. Pytanie podstawowe - jak długo przetrzymać kotę po udanym zabiegu (oczywiście cięcie jak najmniejsze się da)? Dwa dni, trzy? Zakładam, że będzie szaleć...
2. Czy koty dzikie traktuje się tak jak domowe przy założeniu, że jest trudność przy zabieraniu kota ponownie do weterynarza? Szwy rozpuszczalne bo chyba zwykłych zdjąć się nie da? Czy upierać się przy antybiotyku podawanym za kilka dni po zabiegu?
3. Co można zrobić przy okazji zabiegu? Uszy oczywiście, odpchlenie pewnie też, ale odrobaczenie?
4. I bardzo dla mnie ważne - jak i gdzie przechować kota? W zamkniętym pokoju (nie zapchli?), w łazience? Piwnica chyba nie wchodzi w grę, bo ktoś powinien jej doglądać, na balkonie za zimno... Mam możliwość pożyczenia klatki wystawowej - chyba tak byłoby lepiej? Z uwagi na moje koty nie puszczę jej przecież luzem, a nawet luzem po jakimkolwiek pomieszczeniu też mogłoby być ryzykownie... wątpię aby ta kotka kiedykolwiek była w domu...

No i okazuje się, że niby wszystko wiem, ale w przypadku dzikunka nie wiem nic... :( Z góry dziękuję za wskazówki.
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie kwi 08, 2007 20:58

1. Ja przetrzymuje 9 dni w maleńkiej łazience (1,5mx0,8m). Pierwszą dobę kota spędza w wilkinowym kocim koszyczku wyścielonym pieluchowym podkładem z garnuszkiem wody ( zeby nie skakała na klamke i zlew). Moim dzikuskom standardowo zakładam kaftanik, bo jedna rozlizała ranę. Sama tez robie drugi zastrzyk metoda na ręcznik, nakrywam kotke, powoli dotykam, ona siedzi skołowana, odłsłaniam pupkę, trzymam na wysokości karku i robie zastrzyk.
2. Moje kotki miały rozpuszczalne i nie rozpuszczalne, przy tych drugich po 8 dniach po głupim jasiu szwy były ściągane.
4. Zawsze prosze o nacięcie ucha, przypominam. Ostanią wet nie naciął, ale przy sciaganiu szwów nacieła mi weta. Ucho szybko sie goi.
5. Moje kotki po zabiegu dostaja: dozylne kroplówki, antybiotyk, catosal i p.krowtoczny lek.
6. Przy sciaganiu szwów moje kotki pryskane są fronlinem. Stare kotki miały czyszczone zęby , antybniotyk i znów podskórne nawodnienie.
7. Klatka jest dobra, bo kota ma mało miejsca na rzucanie sie. Jesli kotę tam umieścisz, to nakryj ją przesicieradełkiem, jest spokojniejsza.

Z dziczkami obchodze sie jak z domowymi, trzymam 9 dni, a nawet ostatniej zbadałam temp 8) upewniłam sie że brzusio i temp oki, wypuściłam na osiedle.
Powodzenia!

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 12003
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Nie kwi 08, 2007 21:05

Fredziolina pisze:1. Ja przetrzymuje 9 dni w maleńkiej łazience (1,5mx0,8m). Pierwszą dobę kota spędza w wilkinowym kocim koszyczku wyścielonym pieluchowym podkładem z garnuszkiem wody ( zeby nie skakała na klamke i zlew). Moim dzikuskom standardowo zakładam kaftanik, bo jedna rozlizała ranę. Sama tez robie drugi zastrzyk metoda na ręcznik, nakrywam kotke, powoli dotykam, ona siedzi skołowana, odłsłaniam pupkę, trzymam na wysokości karku i robie zastrzyk.
2. Moje kotki miały rozpuszczalne i nie rozpuszczalne, przy tych drugich po 8 dniach po głupim jasiu szwy były ściągane.
4. Zawsze prosze o nacięcie ucha, przypominam. Ostanią wet nie naciął, ale przy sciaganiu szwów nacieła mi weta. Ucho szybko sie goi.
5. Moje kotki po zabiegu dostaja: dozylne kroplówki, antybiotyk, catosal i p.krowtoczny lek.
6. Przy sciaganiu szwów moje kotki pryskane są fronlinem. Stare kotki miały czyszczone zęby , antybniotyk i znów podskórne nawodnienie.
7. Klatka jest dobra, bo kota ma mało miejsca na rzucanie sie. Jesli kotę tam umieścisz, to nakryj ją przesicieradełkiem, jest spokojniejsza.

Z dziczkami obchodze sie jak z domowymi, trzymam 9 dni, a nawet ostatniej zbadałam temp 8) upewniłam sie że brzusio i temp oki, wypuściłam na osiedle.
Powodzenia!

Fredziolina, dziękuję. :)
9 dni :strach:
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie kwi 08, 2007 21:08 kotka

Moja "dzikuska" , mimo że przetrzymana po zabiegu w domowych warunkach, nie miała wcale wyciągniętych szwów.Do dzisiaj,choć to 2 lata czuje się pod palcami ich nylonowe końce.Nic nie ropiało, wszystko było ok.
Do wyciągnięcia szwów trzeba by było ją uśpić, a ponieważ wtedy była w ogólnie słabej kondycji,wet. nie zdecydował się na następną narkozę.!

togaa

 
Posty: 38
Od: Czw sty 18, 2007 23:04
Lokalizacja: bielsko-biala

Post » Nie kwi 08, 2007 21:19

Dakota w Bydgoszczy wielu wetów w tym i schroniskowi robi sterylkę metodą małego cięcia a kotkom wolno żyjącym zakłada się tylko szwy rozpuszczalne. Na zewnątrz jest tylko jeden szew podtrzymujący i może być on również z nici rozpuszczalnych. W Warszawie taką metodę szycia nazywają „szwem eksperymentalnym”. Trzeciego dnia od zabiegu kotka powinna dostać drugą dawkę antybiotyku. Jeśli kotka ni będzie nadmiernie interesowała się ranką to po tygodniu jest już prawie zagojona. W Bydgoskim schronisku można kotkę poddać darmowej lub częściowo odpłatnej sterylizacji a nawet zostawić kotkę na kilka dni. Koty przyniesione do sterylizacji przebywają w oddzielnych klatkach. Kotki wolno żyjące mają w schronisku podczas zabiegu tatuowane ucho.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie kwi 08, 2007 22:42

mirka_t pisze:Dakota w Bydgoszczy wielu wetów w tym i schroniskowi robi sterylkę metodą małego cięcia a kotkom wolno żyjącym zakłada się tylko szwy rozpuszczalne. Na zewnątrz jest tylko jeden szew podtrzymujący i może być on również z nici rozpuszczalnych. W Warszawie taką metodę szycia nazywają „szwem eksperymentalnym”.

Że małe cięcie, to dla mnie jasne, ale z tymi szwami to nie do końca. Kiedyś rozmawiałam o tym z wetem i stwierdził, że o ile wolnożyjącym zakłada jedynie rozpuszczalne, to lepsze są zwykłe. Stąd moje pytanie (nie precyzyjne) o te szwy, nie wiem po prostu czy lepiej zakładać zwykłe i męczyć kotę zdejmowaniem, czy dać sobie spokój i zażądać rozpuszczalnych. Chociaż to zależy też od długości przetrzymywania koty.
mirka_t pisze:Trzeciego dnia od zabiegu kotka powinna dostać drugą dawkę antybiotyku. Jeśli kotka ni będzie nadmiernie interesowała się ranką to po tygodniu jest już prawie zagojona.

To wiem i pamiętam, ciekawa byłam, czy osoby sterylizujące dzikuski zawsze stosują drugą dawkę antybiotyku, no ale to znowu dlatego, że nie byłam pewna ile się kotę przetrzymuje.
mirka_t pisze: W Bydgoskim schronisku można kotkę poddać darmowej lub częściowo odpłatnej sterylizacji a nawet zostawić kotkę na kilka dni. Koty przyniesione do sterylizacji przebywają w oddzielnych klatkach. Kotki wolno żyjące mają w schronisku podczas zabiegu tatuowane ucho.

No właśnie do schroniska nie chcę z nią jechać i mimo wszystko nie chcę zostawić jej w schronisku. No niby to dzikun i nie mój, ale nie chciałabym jej zostawić samej sobie, a w schronisku nikt nie będzie w stanie się nią indywidualnie zająć.
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie kwi 08, 2007 23:04

Kotki, które trafiły do mnie ze schroniska były tam kastrowane i oprócz jednego szwu zewnętrznego wszystkie wewnętrzne miały z nici rozpuszczalnych. Kotki kastrowane u mojego weta miały takie same szwy. Z ranami nie było problemów. Każda premedykacja kota to ryzyko i obciążenie dla organizmu, a bez niej może być ciężko zdjąć szwy. Można spróbować przed ściąganiem szwów podać kotu 2 tabletki Sedalinu 7mg. Na Sedalin koty różnie reagują, ale 2 tabletki podane od razu powinny wystarczająco kota „przymulić”.
Druga dawkę antybiotyku można podać w formie tabletki dodanej do pokarmu.
Jeśli kotka jest bardzo dzika to Twoja opieka nad nią będzie raczej ograniczona. Podanie jedzenia i zmiana żwirku w kuwecie. To samo robią w schronisku a dzikich kotów kastruje się tam dużo. Oczywiście może okazać się, że teraz, gdy kotka nie ma już młodych uwięzienie będzie znosiła spokojniej. Może nawet po kilku dniach okazać się, że będzie z niej kotka domowa. Dobrze by było jednak trzymać ją w klatce.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon kwi 09, 2007 7:19

Mirko - nazwa szew "eksperymentalny" to tylko żart :wink: a sam szew charakteryzuje się tym, że na zewnątrz nie ma żadnych nici, ani jednej.

Ja dzikuski wypuszczałam po 3 - 5 dniach. Przetrzymywano mi je w klatce w lecznicy.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Pon kwi 09, 2007 9:38

Jana pisze:Mirko - nazwa szew "eksperymentalny" to tylko żart :wink: a sam szew charakteryzuje się tym, że na zewnątrz nie ma żadnych nici, ani jednej.

Ja dzikuski wypuszczałam po 3 - 5 dniach. Przetrzymywano mi je w klatce w lecznicy.


Wiem, że to żart. Jest to jednak ten sam sposób szycia. Dzikuski kastrowane w schronisku też są wypuszczane po 3-5 dniach. Masz doświadczenie z kastrowaniem dzikusek. Proszę napisz Dakocie jak wygląda opieka nad taką kotką po zabiegu. Czy trzymanie kotki poza lecznicą daje możliwość lepszego zajęcia się kotką?
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon kwi 09, 2007 9:46

Jana pisze:Mirko - nazwa szew "eksperymentalny" to tylko żart :wink: a sam szew charakteryzuje się tym, że na zewnątrz nie ma żadnych nici, ani jednej.

Ja dzikuski wypuszczałam po 3 - 5 dniach. Przetrzymywano mi je w klatce w lecznicy.


Nie odważyłabym sie tak szybko wypuścic kotkę, bo gdyby kotka rozlizała brzuszek, wyszarpała nici a rana sie rozeszła, kotce groziłoba nawet utrata życia.
Dzika kotka to kotka, należy sie jej właściwa opieka.

Wielkośc rany chyba zależy od tego czy kotka była cięzarna czy też nie.
Moje miałby zabieg aborcyjny i większe cięcie.

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 12003
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Pon kwi 09, 2007 10:18

Jestem świeżo ( luty) po sterylizacji naszych dzikusków osiedlowych.
Kotki były przez nas przetrzymywane około 10- 12 dni. Kocury też były tyle dni bo każdy coś tam miał, a to poranone łapki, a to zapalenie spojówek itp.
Ale my miałyśmy warunki, osobą która podjeła sie opieki nad dzikuskam jest dozorczynią u nas i klatki ( miałyśmy z fundacji wypożyczone 2) z kotkami stały w jej pomieszczeniu gospodarczym. Pomieszczenie ogrzewane z oknem.
A jej mąż okazał się niezastapiony jeżeli chodziło o przenoszenie kotów z klatki łapki, czy do transoprtera.
Po zabiegu miały przez parę dni podawany antybiotyk, czyszczone uszy, i każdemu kotu zafundowałyśmy profender lub stronghold.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Pon kwi 09, 2007 10:45

mirka_t pisze: Czy trzymanie kotki poza lecznicą daje możliwość lepszego zajęcia się kotką?

Ja absolutnie nie uważam, że zajmę się kotką najlepiej, a szczerze mówiąc wolałabym zapłacić za opiekę i przetrzymanie jej oby tylko nie znosić moich miauczących pod zamkniętym pokojem/łazienką kotów. Tym bardziej, że urlop się mi właśnie skończył, a w pracy muszę jakoś funkcjonować. :wink: No i nie chciałabym się przywiązywać do dzikusa.
Problem w tym, że nie bardzo dowierzam, że w lecznicy w schronisku ktoś będzie na bieżąco zaglądał do koty, w innych lecznicach też, ale zapytam jeszcze mojego weta, jak on by widział kwestię takiego przetrzymania małej.
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon kwi 09, 2007 20:28

ja też bałabym się wypuscic kotke za wczesnie
u Jany były takie przypadki że kotki odmawiały jedzenia i dlatego były wypuszczane
ale przypominam: rana bez względu na cięcie ziarninuje do 5 dni i to absolutne minimum do przetrzymania kotki
w przeciwnym razie w przypadku przegryzienia szwu wylecą jelita, zakazenie i koniec
ja szwy przegryzione widziałam i tu nie ma reguły, kotka moze przegryzc zarowno rozpuszczalne jak i nierozpuszczalne
nierozpuszczalne zaklada sie kotkom totalnie dzikim ktorym szwow zdjac juz sie nie da
reszte napisały dziewczyny
dakota :ok: no i zeby znalazł się ktos z doswiadczeniem kto Ci w tym fizycznie pomoze
ObrazekObrazekObrazek

Maryla

 
Posty: 24802
Od: Pt sie 22, 2003 9:21
Lokalizacja: Świder

Post » Pon kwi 09, 2007 20:31

Dakota, gdybym mieszkała w Bydgoszczy chętnie pomogłabym, bo ja idę za ciosem :P jestem na fali cięcia dziczek :lol:

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 12003
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Wto kwi 10, 2007 0:03

Fredziolina pisze:
Jana pisze:Mirko - nazwa szew "eksperymentalny" to tylko żart :wink: a sam szew charakteryzuje się tym, że na zewnątrz nie ma żadnych nici, ani jednej.

Ja dzikuski wypuszczałam po 3 - 5 dniach. Przetrzymywano mi je w klatce w lecznicy.


Nie odważyłabym sie tak szybko wypuścic kotkę, bo gdyby kotka rozlizała brzuszek, wyszarpała nici a rana sie rozeszła, kotce groziłoba nawet utrata życia.
Dzika kotka to kotka, należy sie jej właściwa opieka.

Wielkośc rany chyba zależy od tego czy kotka była cięzarna czy też nie.
Moje miałby zabieg aborcyjny i większe cięcie.


Wypuściłam w ten sposób ponad dwadzieścia kotek, nie było przypadku żeby coś się stało (jedna kotka poszła do "poprawki", bo złapałam ją za wcześnie po odstawieniu małych, miała jeszcze mleko, sutki i brzuszek obrzmiały i rana trochę się rozeszła - ale kotka nie wytrzewiła się, po prostu bałam się, że dojdzie do zakażenia; teraz mam nauczkę i kotki łapię najwcześniej tydzień po zabraniu kociąt). Większość tych kotek była w lecznicy tylko 3 dni, niektóre dłużej - po aborcyjnych w zaawansowanej ciąży albo jeśli wymagały dodatkowego leczenia.
Jeśli kotki były w niskiej ciąży również były operowane krótkim cięciem. "Moja" wetka większość cięć robi najwyżej na 1 centymetr, co znacznie zmniejsza ryzyko po operacji.
Ja nie mam warunków na przetrzymanie kotki u siebie, w domu tylko jeden pokój zamykany, w którym często jakiś tymczas siedzi, poza tym przy minimum siedmiu kotach jest ciągle jakiś hałas, ruch. Chciałam trzymać w klatce w piwnicy, ale odkryłam szczury i boję się o kotkę. Dlatego korzystam z uprzejmości lecznicy. Mam zaufanie do "moich" wetów, kotki są zadbane, dostają antybiotyk przed wypuszczeniem, nawet najdzikszym wetka ogląda brzuch. Wracają na podwórko w dobrej formie.

Fredziolino, z Twoich słów wynika, że dzikim kotkom nie zapewniam należytej opieki, bo są dzikie. Bardzo przykro mi to czytać. Twoja ocena jest pochopna i niesprawiedliwa.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, louccan i 49 gości