(Było: kotka z małymi) - chora łapa :(

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Nie kwi 01, 2007 10:45

redaf pisze:Też mam nadzieję, że Dzikadzika doceni w końcu wasze starania o podniesienie poziomu życia jej dzieci.

To jest też jak na razie jedyna szansa na podniesienie poziomu jej życia... Ma szansę i na własny balkon i na uchylone do mieszkania drzwi... na weterynarza i codziennie pełną michę.... i ręce, które głaszczą....
Bo dzieci da się gdzieś umieścić, ale ona?
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie kwi 01, 2007 12:33

dakota pisze:
jola.goc pisze:Dakoto, a może dałoby się zainstalować taką chwilową drabinkę dla kotki, żeby mogła sama wchodzić na balkon? I tam zostawiać dla niej jedzenie? A obok stałaby budka. Myślę, że po kilku dniach kotka sama przeniosłaby do niej małe.
---

O drabince też myślimy, ale bardziej w kwestii poprawy komfortu przy dostawaniu się na balkon. Bo balkon jest na tyle nisko, że kotka sama się na niego dostaje. Nie widzę szans na przeniesienie jej do budki, bo oprócz tego, że ją spenetrowała (zostawiła białą sierść na wejściu), to nie wykazuje nią żadnego zainteresowania.


Jeśli ją spenetrowała, to jakieś zainteresowanie wykazała. Ale widocznie nie czuje się tam jeszcze bezpiecznie. Może ona tak kombinuje, że w razie zagrożenia nie mogłaby szybko ewakuować małych? Czy balkon jest na tyle nisko, że łatwo jej byłoby tam wnieść (i znieść) samej małe?
I z tego, co piszesz, zrozumiałam, że karmiona jest pod balkonem. Ja myślałam, żeby zostawiać jej jedzenie wyłącznie na balkonie obok budki. Zostawiać i wychodzić, nie przeszakadzać jej, gdy tam wejdzie, nie pokazywać się. Do tego drabinka, żeby mogła łatwo wnieść małe. Wydaje mi się, ze wtedy poczułaby się bezpiecznie i przeniosła się, choć byłaby to kwestia kilku dni.
Bałabym się działać na siłę. Ale może to tylko mój defetyzm. Jeśli będziecie jednak transportowac górą, trzymam kciuki za powodzenie :ok:

---

jola.goc

 
Posty: 1738
Od: Śro mar 31, 2004 13:25
Lokalizacja: dolny Górny Śląsk

Post » Nie kwi 01, 2007 14:03

Budka jest też pod balkonem, przynajmniej na razie, żeby w razie niebezpieczeństwa łatwiej mogła małe zanieść. W zasadzie już nam nie zależy, żeby przeniosła się do niej, bardziej zależy nam, żeby przeniosła się na balkon. Sęk w tym, że ona pod tym balkonem w kontenerku czuje się najwyraźniej bezpiecznie. Jakoś perspektywicznie nie chce myśleć, wizja rozpełzających się spod balkonu dzieci spędza sen z powiek tylko ludziom... Karmiona jest obecnie w zasadzie do-kontenerkowo, je z podawanych pod pysk misek i pozostawianych resztek przed kontenerem, bo kontenera w zasadzie nie opuszcza. Może przychodziłaby na balkon po jedzenie, nie wiem ,musielibyśmy ją podgłodzić zapewne. Jeśli się nie uda ją przekonać do pozostania z małymi na balkonie, to zwrócimy jej małe na dół i spróbujemy metodą "na żarcie".
Balkon zaczyna się na wysokości ok.160, tak myślę.
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon kwi 02, 2007 10:21

No i porażka. Totalna. Nie należało jej jednak ruszać. Na balkonie w zamkniętym kontenerze dramat, w otwartym tylko smuga po kocie. Za to wołowinę to można jeść nawet przez kraty kontenera i z ręki, ale usiedzieć nijak. Po pół godzinie przylazła na balkon, nie do dzieci jednak, ale po dzieci. Zestawienie kontenera w dawne miejsce nic początkowo nie dało. To był koszmar. Dwukrotna ucieczka z małym w pysku dookoła bloku, wygrzebywanie małych spod krzewów, przenoszenie, przekonywanie, obłaskawianie.... Na szczęście udało się wrócić do stanu wyjściowego, czyli kota z małymi w kontenerze pod balkonem. Siedzi, karmi, sama też zjadła. Jestem wykończona. Nie mogę jej na razie ruszać. :(

Przynajmniej wyjaśniła się kwestia winowajcy mlecznego ,czyli dostarczyciela mleka, sąsiadka się przyznała i została stosownie pouczona...
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon kwi 02, 2007 10:53

dakota... :( :( :( ..fatalna sytuacja..Chyba na razie faktycznie nic nie mozesz zrobic.. :(
Masakra. :roll:

vienna

 
Posty: 1817
Od: Pt sie 20, 2004 8:15
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon kwi 02, 2007 10:55

Biedna mamuśka. Musiała być spanikowana jeszcze bardziej niż wy.

Sylwka

 
Posty: 6983
Od: Pt lut 11, 2005 10:52
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon kwi 02, 2007 11:01

vienna pisze:dakota... :( :( :( ..fatalna sytuacja..Chyba na razie faktycznie nic nie mozesz zrobic.. :(
Masakra. :roll:

No właśnie, bezsilność mnie zabija. Mam jedynie techniczną możliwość zamknięcia kontenera i przeniesienia. Ale w grę wchodzi tylko pomieszczenie zamknięte. Z niemal całkowitą pewnością, że kotka mi w nim zwariuje, co nie będzie dobre ani dla niej ani dla dzieci. Pod balkonem jest ryzyko, bardzo duże ryzyko, ale jednak prawdopodobieństwo, ż uda się jej je wychowywać jest większe. Będę dokarmiać i pilnować o tyle, o ile się da. Tylko tyle. :(
Źle mi.
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon kwi 02, 2007 11:06

Sylwka pisze:Biedna mamuśka. Musiała być spanikowana jeszcze bardziej niż wy.

Wiem, bardzo mi jej żal. Staraliśmy się przenieść ją jak najbardziej bezstresowo, przywieźliśmy drabinkę, całe to przeniesienie to było tylko delikatne podciągnięcie kontenera spod balkonu na balkon, i to na ten, na który ona wskakiwała nawet w ciąży, ale niestety, dla niej i tak za dużo...
Kotka podczas całej tej akcji dawała mi się nawet chwilami dotknąć i pogłaskać, do tego cały czas jadła podtykane smakołyki, a malt-pastę lizała nawet siedząc z wyniesionym małym głęboko pod krzakami... Odkłaczona to jest na dobry tydzień... Strasznie nierówną ma tą swoją biedną psychikę. Chcieliśmy lepiej, bezpieczniej, nie wyszło. :(
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon kwi 02, 2007 14:18

Dakota, próbowałaś nie wyszło.
Mamuśka nie zrozumiała, że chcesz jej pomóc.
Uznała cała akcje za zagrożenie dla maluszków.
Najważniejsze, że wiesz gdzie jest i możesz ja dokarmiać i dogladać.
Może lepiej obserwowac maluszki, czy nie wymaga ewentualnie któryś dokarmiania.
Niech mamuśka sie jescze bardziej osowi z wami i poczuję, że nic złego jej maleństwom nie grozi.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

Post » Pon kwi 02, 2007 14:26

Wiesz, ja myślę, że teraz, póki one jeszcze nie chodzą, najważniejsze jest, by miały mamę. Potem, kiedy będą już same mogły zacząć jeść, możesz podjąć decyzję o tym, by je przenieść bez względu na wszystko, do domu tymczasowego. I jeśli je wtedy odrzuci - trudno, wtedy przyspieszona kastracja.. Ale dopóki mają mniej niż 3 tygodnie, to byłby dramat, gdyby zostały same. Zaczną się rozłazić z kontenerka, kiedy będą miały powyżej 3-4 tygodni. Ponieważ trzymasz rękę na pulsie, łatwo zauważysz, kiedy trzeba je będzie zabrać bez względu na wszystko.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33144
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pon kwi 02, 2007 16:38

Dakota Obrazek
szkoda, że Kicia nie dała się przekonać :(

i :ok: :ok: :ok: za zdrówko i bezpieczeństwo zdeklarowanych Podbalkoniaków
Obrazek

Amidalka

 
Posty: 4512
Od: Czw cze 10, 2004 14:46
Lokalizacja: Kraków

Post » Pon kwi 02, 2007 17:16

Kotka siedzi z małymi w kontenerku, wygląda na spokojną. A miałam już znowu chwilę grozy niedługo po akcji, kiedy zaczęła się przechadzać dookoła bloku. Bałam się, że szuka nowego miejsca, a ona być może sprawdzała, czy nie został jakiś mały tam, gdzie je przenosiła. Od ponad pięciu godzin jednak nie rusza się od dzieci, tak więc jest nadzieja, że już nie będzie szaleć.
Na obecną chwilę na myśl o umieszczaniu jej gdziekolwiek dostaję drgawek, niech na razie jest tam gdzie wybrała, pomyślimy kiedy młode zaczną się rozpełzać. Może "balkonowi ludzie" zgodzą się na tymczas, w końcu chcą wziąć na stałe jedno z maleństw, muszę ich tylko przekonać do tej koncepcji w stosownym czasie. Na razie pojawiła się wizja zagrodzenia częściowo tej niszy balkonowej, tak, aby małe nie mogły się z niej ruszać. No i usunięcia spod balkonu śmieci i kocich odchodów, skoro już musi być tak, jak jest. No i powinnam chyba kartę z poprawnym kocim menu przy balkonie wywiesić, bo widzę, że oba sąsiadujące bloki uparły się nam pomagać przy dokarmianiu koty - a to mleko, a to parówka... :roll: Małych absolutnie nie trzeba dokarmiać, wszystkie trzy są duże i grubaśne, nic dziwnego, matka je jak przysłowiowy słoń, wszystko co przyniosę (i zostanie uznane za smaczne) jest wchłaniane błyskawicznie.
Mam do siebie jeszcze trochę pretensji za to, że nie wyszło, a w zasadzie wyszło gorzej, ale już mi przechodzi... tylko szczęka boli mnie strasznie, taka jestem jeszcze spięta i nerwowa po tej akcji z atrakcjami... :? Nie darowałabym sobie chyba, gdyby stała się któremuś jakaś krzywda...
Dziękuję wszystkim za wsparcie.
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon kwi 02, 2007 17:25

Dakota, wida tak musi by jak mamusia sobie życzy
Twoja w tym głowa, zeby przypilnowac małe i w odpowiednim momencie oddac je do adopcji. Pomysł z zagrodzeniem podbalkonia wydaje się byc bardzo dobry, ale ja bym z tym poczekała ze dwa dni chociaż, żeby Kicia znów się nie wystraszyła.

A jakby tak jakieś zdjątko kluch i mamy?

progect

 
Posty: 5771
Od: Nie lis 28, 2004 21:36
Lokalizacja: Kraków Bronowice teraz już Smardzowice

Post » Pon kwi 02, 2007 17:34

progect pisze:Dakota, wida tak musi by jak mamusia sobie życzy
Twoja w tym głowa, zeby przypilnowac małe i w odpowiednim momencie oddac je do adopcji. Pomysł z zagrodzeniem podbalkonia wydaje się byc bardzo dobry, ale ja bym z tym poczekała ze dwa dni chociaż, żeby Kicia znów się nie wystraszyła.

A jakby tak jakieś zdjątko kluch i mamy?

Nie no, poczekamy z tym grodzeniem z tydzień, na razie muszę dać odsapnąć "ludziom balkonowym" ode mnie. :wink: Zresztą to ich balkon, chciałabym, żeby wszelkie decyzje były ich (grodzenie wyszło od nich :)) . Ze zdjęciami tym bardziej muszę poczekać, bo na kolanach je trzeba robić i pewnie z lampą, więc spokojnej i cierpliwej kotki mi do nich potrzeba. Na razie można mi wierzyć na słowo, że bąble są śliczne - szara koteczka z białym podwoziem i dwa białe chłopaki w ciemnych czapkach i ciemnymi ogonkami oraz kilkoma małymi plamkami :). Adopcji myślę, że dopilnuję, chociaż nie wiem czy do końca dam radę mieć na nie wpływ - być może Balkonowi znajdą im domy szybciej. Z całą pewnością natomiast trzeba będzie dopilnować wysterylizowania tej kotki. Jeśli dostanie ruję, to prawie natychmiast, a jeśli nie, to jak skończy karmić.
Obrazek

dakota

 
Posty: 8376
Od: Wto lis 16, 2004 15:06
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Pon kwi 02, 2007 18:06

Już za dobrze nie pamiętam ( minęło już 6 miesięcy), ale Haker na dłuższe spacery - zwiedzanie pokoju zaczął się wybierać jak miał około 3 tyg. Jak miał 8 dni to otworzył oczka.
Najważniejsze, że maluszki jedzą i maja się dobrze.
Nie wiem, czy to dobry pomysł, ale może warto zacząć mamuśkę przyuczać do korzystania z kuwety.
Postawić coś koło konternera i nasypać żwirku z ziemią. Może zachwyci i nauczy maluszki.
Taką mieszankę robiłyśmy naszym dziczkom jak je sterylizowaliśmy i zawsze się załatwiały gdzie trzeba.
Z kolei, kolega który ma hodowlę kotów brytyjskich i u którego zasięgałam rady co do opieki i żywienia Hakera, mówił mi, że on nie uczy korzystania maluszków z kuwety, tym zajmuje się mamusia.

Hannah12

 
Posty: 22929
Od: Czw sie 11, 2005 11:57

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], Hana, kocidzwoneczek, kota_brytyjka i 72 gości