9 tyg. Maciusia :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro maja 14, 2003 21:49

O Twoim noworodku szukam postów codziennie, jesteś niesamowitą kobietą.
Z ciekawości kiedy kociaki otwierają oczka.
Zdjęcia przecudne - fajowa łapaciapa :lol:
Obrazek

warkot

 
Posty: 4292
Od: Śro mar 27, 2002 9:18
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro maja 14, 2003 21:57

Super sie czyta, ciekawie opowiadasz :)

Niech kicio rosnie duzy i zdrowy :)

moni_citroni

 
Posty: 6548
Od: Czw sty 23, 2003 19:17
Lokalizacja: Europa ;)

Post » Czw maja 15, 2003 0:25

Kocieta otwieraja oczka miedzy 10-14 dniem. Tak, ze już niedlugo wyjrzą do Ciebie cuuudne, granatowe pacioreczki! :lol:
Opowieści o malentasie czyta się świetnie! Pisz jak najwięcej! :D

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39504
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Czw maja 15, 2003 7:34

Ja mam kontenerek z numerem 1... i Czarna wazac 4,70 miescila sie do niego bez problemu. Na dlugie wyjazdy by sie nie nadal, bo miesci sie w nim tylko kot i to nie na stojaco... ale tyle co do weta... Obrocic sie w nim moze.
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87932
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pt maja 16, 2003 11:37

Co nowego - dobrego u kruszynki?
Jak na niego / nią mówicie? daliście może jakieś imię?
Bea, pisz duuużo :D

Nelly

Avatar użytkownika
 
Posty: 19847
Od: Nie lut 10, 2002 9:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob maja 17, 2003 14:38

No i jak malentas? Tyje? Rosnie? ;-)
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87932
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Pon maja 19, 2003 8:26

Jak tam maleństwo?
Obrazek

warkot

 
Posty: 4292
Od: Śro mar 27, 2002 9:18
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon maja 19, 2003 9:55

Bea pewnikiem odsypia nocne dyżury przy maluchu :lol: :lol: i nie ma nawet siły do komputera usiąść. :lol:

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Wto maja 20, 2003 5:41

witajcie! :D
dopiero teraz udalo mi sie dorwac na dluzej do komputera, od kilku dni mam problemy z netem i kilka razy bylam przez chwilke tu na forum , niestety nie udalo mi sie nic napisac bo albo zaraz mnie rozlaczalo albo rozlaczal mnie moj synus (najnowsze odkrycie- wylacznik od komputera). Ale teraz nadrobie wszystkie zaleglosci (drzyjcie modemowcy :lol: ).
No wiec Kitek (hmm..tzn. Macius, Bodzio-helikopter (? 8O ) Is, Szczesciarz, Gosciu, Max itp.) otworzyl oczka! 16 maja, w mojej mamy urodziny! (moja mama nie jest niestety zwolenniczka kotow i dla tego jej slowa "nie wyglada na takiego co by mial zdechnac" byly balsamem dla mej duszy). Kitus rosnie, wygladem coraz bardziej zaczyna przypominac kota :lol: bo do tej pory mielismy niezly ubaw ze znajomych, ktorzy przychodzac do naszego domku i widzac malenstwo na rekach ktoregos z domownikow dlugo nie mogli zdecydowac coz to za zwierze (serio- meza brat zapytal nawet czy to moze maly koala... 8O ) a o owlosionej foczce slyszalam nieraz. Ja sama kiedy pierwszy raz zobaczylam to malenstwo uwaznie przygladalam sie czy aby syn kotka ze szczurem nie pomylil... ale to bylo juz tak dawno, jejku, jak ja sie wtedy o niego balam...
W tej chwili maluch ma juz prawie 16 dni i naprawde widac kolosalna roznice moze nie tyle w wygladzie (bynajmniej dla osob postronnych, bo ja ja dostrzegam) ale w zachowaniu kotka. Potrafi pieknie sie bawic lezac na grzbiecie, prezyc sie i mruczec, ...- hmm... teraz tak wyobrazilam sobie jak to czytacie i doszlam do wniosku, ze powinnam wiedziec, iz... Wasze koty tez to potrafia :lol: , no tak, ale on dopiero do tego dorasta i codziennie zaskakuje nas czyms nowym. Smiesznie strzyze uszkami i bardzo uwaznie przyglada sie otoczeniu, szczegolnie interesuja go duze jasne plamy ( nie macie pojecia jak kociak wytrzeszczyl oczy widzac w nocy mojego meza chodzacego po kuchni w samych gatkach :lol: -najpierw je zmruzyl a potem wytrzeszczal galy ile sie dalo :-)))) Tak samo jak pierwszy raz jakos tak swiadomie, przynajmniej takie odnioslam wrazenie spojrzal na mnie kiedy podnioslam go na wysokosc swoich oczu... strasznie zdziwiony byl widzac pierwszy raz swoja mame, czyli mnie :lol: i sadzac po wyrazie jego pyszczka powinnam jak najszybciej wziac sie za siebie
:lol: :lol: :lol: Oczka ma przepiekne, zajmuja niemal pol mordki, takie zamglone o pieknej ciemnoszaro-niebieskiej barwie, zupelnie jak moj kamien w srebrnym pierscionku (pewnie Panie wiedza jaki to kamien, o takiej metalicznej barwie)- on ma identyczne. Od kiedy otworzyl oczka nie siedzi juz pod zarowka, to byl jednak najlepszy sposob jak dla mnie, zawsze wiedzialam, ze ma na pewno cieplo a i jemu sie chyba podobalo w tym wiaderku skoro az tak bardzo nie protestowal jak teraz. Kupilismy kontener nr1 bo innego akurat nie bylo, kitek ma w nim wiele miejsca i to mu sie chyba wcale nie podoba... z termoforu zrezygnowalam na rzecz poduszki elektrycznej po pierwszym razie- nic innego nie robilam tylko sprawdzalam czy woda moze za goraca, a potem moze za zimna, itp. a malenstwo jak tylko wyczuwalo moja reke (no bo w koncu musialam sprawdzic rowniez jego temperaturke) to glosno plakalo domagajac sie wziecia na rece. On w ogole jest artysta- najlepiej mu na raczkach a jeszcze lepiej jak moze sie gdzies przyssac, mimo, ze najedzony- doslownie potrafi spac z moim palcem w pyszczydelku - moze ja mu powinnam smoczek kupic? 8O . W kontenerku w ogole mu sie nie podoba... mi tez jest przykro, ze CZASAMI :lol: musi tam siedziec, glosno protestuje , wystawia lapki zza krat, probuje wystawic lepetynke i glosno placze... wyglada wtedy jak taki bardzo nieszczesliwy zwierzak z zoo co to go w niewole zamkneli... i tym sposobem czesto laduje na kolankach w nagrode mruczac albo siusiajac w zaleznosci od humoru (a wtedy robi sie cieplutko albo na sercu albo na kolankach ;-) ). A tak naprawde to na 100% nie wiem czy to kocurek czy koteczka, lekarz podejrzewal, ze kocurek ale pewny nie byl. Probowalam jego plec ustalic telefonicznie z przyjacielem mojego meza, ktorego nie mialam jeszcze okazji poznac osobiscie (mieszka w warszawie) wiec rozmowa najpierw szla niezrecznie, ja mowiac o jakiejs faldce miedzy jedna dziurka a druga, on delikatnie wypytujac a w ktorym miejscu itp. i w sumie do niczego sensownego nie doszlismy, w koncu ja wypalilam, ze jak na moj wzrok to on ma po prostu jajka :lol: no i wtedy w znacznie smielszym tonie ustalilismy ze to chyba chlopak :-) Kociaka probuje oswoic po trochu z moim psem, ktory najpierw bacznie mu sie przygladal a teraz jakby na pokaz ignoruje go zerkajac katem oka, oj, jeszcze bym ich razem w domu nie zostawila... moj pies to raczej lagodny zwierzak, ale mimo wszystko. Tak w ogole to mysle sobie, ze ten kociak to biedny jest... Normalnie jak bierze sie kotka do domku, to on zwiedza mieszkanie , probuje sie bawic, poznaje domownikow- wiecie co mam na mysli- obustronna radosc, zabawa itp. a ja go trzymam w klatce bardziej jak chomika anizeli kociaka... jak siedzial w wiaderku to jakos mi to tak nie przeszkadzalo ale teraz jak czasami probuje sie wydostac zza metalowych krat to nie jest to przyjemny widok... nie wiem kiedy bede mogla puscic go troche po mieszkaniu, szczerze mowiac nie mam do tego warunkow- mieszkanie jest zupelnie nie przystosowane na takiego malenkiego goscia... z jednej strony zarazki, ktore ludzie wnosza na butach a z drugiej strony pies, ktoremu niestety nikt lap po spacerze nie myje, a ja tak bym chciala aby maluszek chociaz po dywanie mogl pospacerowac... Przed chwila dostal jedzonko i znow glosno protestowal przed zostawieniem go w pojemniku... :cry: musze go wkladac bardzo gleboko abym mogla zamknac pojemnik zanim on z glosnym placzem przybiegnie do mojej reki :cry: wiem, ze to niemadry przyklad i ze to dla jego dobra musze go tam niekiedy zamykac (wiekszosc dnia i po czesci nocy jest na rekach) ale widzac to malenkie zwierzatko siedzace w klatce na biurku mam przed oczami makabryczny zart (mam ogromna nadzieje, ze to byl zart) studentow o ktorych kiedys tu pisaliscie, ktorzy stworzyli strone o kotach, ktore byly zamykane w sloikach i sluzyly do ozdoby... brr... przepraszam, za to skojarzenie, ale jak patrze na mojego biedaka to tak jakos... :cry: i jeszcze slowa mojej kuzynki na widok maluszka: fajna klatka, taka profesjonalna, bedziecie go w klatce trzymac? ale jak on urosnie to chyba bedzie mu w niej za ciasno... :evil: strasznie glupio sie poczulam... nie wiem nawet od kiedy kociak zaczyna dobrze chodzic, on na razie probuje stawiac kroki ale tak nieporadnie, czasami potrafi nawet usiasc jak prawdziwy kot! :-) byle do pierwszego szczepienia a potem to juz chyba z gorki... do weta pojade z nim dopiero jak skonczy 3 tyg. na odrobaczenie, nie ma sensu narazac go na spotkanie z chorymi zwierzetami jesli nic mu nie dolega, tak mi sie wydaje przynajmniej. Zreszta wet na pierwszej wizycie powiedzial, ze najgorsze sa przed nim pierwsze 3 tyg. bo nie ma w tym czasie zadnej odpornosci, skoro matka go nie karmila. Rozmawialam z mezem na temat towarzystwa dla maluszka, mysle, ze moze by sie wtedy troche "odczlowieczyl" (tzn. kot nie maz ;-) ), po burzliwych dyskusjach uzyskalismy kompromis- tak, ale zgodnie z wczesniejszymi ustaleniami ma to byc kot rasowy, tak wiec do wakacji przybedzie nam jeszcze jeden kotek :-) Boje sie tylko, czy ta moja sierotka da sobie rade w kocim towarzystwie, bardzo prosze o opinie... z jednej strony czuje sie dumna, ze mam czwarte dziecko a z drugiej coraz bardziej uswiadamiam sobie, ze los zrobil mu wielka krzywde pozbawiajac prawdziwej kociej mamy, ze zamiast tulic sie do jej cieplego futra tuli sie do dloni lub recznikow w ogromnym jak dla niego pojemniku... ze zamiast prawdziwego kociego mleka nadal zmaga sie z ogromnym jak dla niego silikonowym smokiem plastikowej butelki. Ale dzielny jest kochany Kitek nasz... :-)
I jeszcze moj najmlodszy synus, tzw. zywe srebro...- kiedy karmie Kitka nie przeszkadza tylko cierpliwie czeka, to niesamowite, jak on juz duzo rozumie, a jak kotek placze w klatce to synek tez placze i pokazuje paluszkiem aby go wyciagnac... i w zyciu nie przemawial do nikogo tak czule (nawet do swego ukochanego psa) jak do kotka... po swojemu szczebiocze ale tak cichutko i tak slodko modulujac glos jak czasami dorosli przemawiaja do niemowlakow aby je ukoic...
to by bylo na tyle, naprawde ogromnie dziekuje za wszystkie odpowiedzi i za to ze mnie czytacie (to juz szczegolnie :-) )Jutro z delegacji wraca maz, bede miala wtedy troche wiecej czasu i korzystajac z uprzejmosci Estravena (z gory dziekuje :-) ) postaram sie zrobic jakies fotki Kitka i je tu zamiescic- zobaczycie jakie ma piekne oczka! pozdrawiam goraco :-)
bea

bea

 
Posty: 233
Od: Nie maja 04, 2003 19:55
Lokalizacja: szczecin

Post » Wto maja 20, 2003 6:09

Bea, cudownie piszesz... :D Bardzo się cieszę, że u Kitka dobrze i trzymam kciuki żeby nadal wszystko szło tak pięknie. Teraz ani się nie obejrzysz, a Kitek będzie miał 6, 8, 10 tygodni i będzie brykał po mieszkaniu :lol:
Obrazek

Koty łączą ludzi, którzy w innym przypadku nigdy by się nie spotkali.

Katy

 
Posty: 16034
Od: Pon sie 05, 2002 18:57
Lokalizacja: Kocia Mafia Tarchomińska

Post » Wto maja 20, 2003 7:31

:lol:
Strasznie sie ciesze, ze Ci sie udalo wejsc do netu.
A Synek moze przemawia do malucha w znanym tylko dzieciom i zwierzetom jezyku? ;-)
Na pewno ktos, kto wie jak to jest napisze co powinnas zrobic. Wydaje mi sie, ze on powinien miec mozliwosc pohasania troche. Byc moze jeszcze nie teraz, nie wiem kiedy kociaki zaczynaja sie rozlazic i baraszkowac. Nie wiem kiedy moga zaczac sie bawic zabawkami (no bo towarzystwa kociego nie ma).
Oczywiscie maluch mial niefarta, ze stracil mame, ale mial rowniez szczescie, ze taki malenki krecik zostal przygarniety i odkarmiony i pokochany :-)
Jak bedziesz miala chwilke to pokazesz jak wyglada?
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87932
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Wto maja 20, 2003 8:38

bea,
Nie martw sie co mowia inni, wszyscy wiemy ze to co robisz robisz dla dobra malucha. Podrosnie, uodporni sie i swiat bedzie czekal na niego z otwartymi rekami. Nie mialby szans gdyby nie Twoja troskliwa i czula opieka, malo kto moglby mu poswiecic tyle czasu co Ty, powinnas byc z siebie dumna a nie czynic sobie wyrzuty.
Widzisz sama, maz tez czlowiek :lol: , przemyslal sprawe, przetrawil, maluch chwycil go pewnie za serce :wink: i juz jest sklonny do dlaszej wspolpracy. Twoje dzieci tez dzielnie staja na wyskosci zadania. Udala sie Wam rodzina :lol: :lol: :lol: .
Pisz kiedy mozesz o maluszku, czytam spokojna, choc z wypiekami na twarzy, wiedzac ze jest w Twoich dobrych rekach :D
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

Post » Wto maja 20, 2003 8:43

Pisz Bea, pisz...wspaniale się czyta o maluchu :D
Obrazek

LimLim

 
Posty: 35298
Od: Sob lut 23, 2002 20:08
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Wto maja 20, 2003 9:05

Bea, jestem z Ciebie dumna!!!!!!!!!!!!!!!
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Wto maja 20, 2003 9:10

To jest po prostu nie_sa_mo_wite! :D
Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty. (Albert Schweitzer)

Witch

 
Posty: 13789
Od: Pon lut 04, 2002 15:53
Lokalizacja: Gliwice

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 51 gości