Akineko, dzięki. Za 3 tygodnie będziemy sprawdzać wyniki. Mam nadzieję, że chociaż troszkę kryształków będzie mniej. A najlepiej całkiem.
A dziś...
Dziś mieliśmy odwiedziny. Na salony, raźnym krokiem wkroczyła filigranowa Zuza w gustownych szeleczkach. Strzeliła zielonymi oczami, odrobinę brzuszek zniżyła ku ziemi i jęła zwiedzać rezydencję
Napatoczył się Alien. Uznał, że warto lekko kolana skłonić, skoro i nadobna panna na przygiętych nóżkach chodzi. Tak gnąc się w ukłonach zbliżyli się do siebie.... Nosy zetknęły się czule, po czym tą nagłą śmiałością spłoszeni odskoczyli od siebie, ale magnetyzm nieprzeparty działał...
Znów nosy połączyły się, Alien, nieśmiały, nawet pod ogon damie zajrzeć nie śmiał, chociaż Kitkową maman rad by był obmacać

Tylko po zbyt bezczelnym pysku rychło dostawał i pierze leciało...
Romans był się rozwijał, kiedy niezbyt taktownie te zaczątki wiośniane uczucia rozwiałam. Przynosząc Kitka z balkonu. Kitek opierał się wielce, bo jest już w tym stadium kastratowości, że bardziej go przejeżdżające samochody frapują niż dama
Co gorsze dama była tak filigranowa, że Jego Rudość nawet jej nie zauważył. Jakże by mógł skoro widok przesłoniła mu miska z chrupkami

Ot skutki odstawienia od wołowiny
Ale nasyciwszy głód zwrócił bursztynowe ślepia ku przejrzystym zielonym odmętom w delikatnym pyszczku gościa.
I - jak należało się tego spodziewać - na gburze nie zrobiło to należytego wrażenia
Mówiąc wprost - serce Kita należy wyłącznie do "mamusi"

Moje kochane rudziątko.
Rudziątko będąc uodpornionym na wdzięki nastroszył grzbiet. Panna w jawny sposób spostponowana wydała z siebie wściekłe "Khyyyy" dając Rudemu do myślenia.
Jakkolwiek w ciemię bity nie jest, usiadł sobie na chwilkę i nie opuszczając piór nastroszony czekał.
Tymczasem Zuza znalazła nafaszerowaną kocimiętką myszkę i już pokrótce dostała odlotu. Zielone tonie rozmaśliły jej się, a mysz stała się obiektem długo skrywanych emocji. Uśliniła zabawkę chłopaków niemożebnie, kółkami do góry jeździła po całym pokoju (z myszą naturalnie) i zdawała się być absolutnie kontenta.
Kit trochę się zdenerwował. To w końcu jego, naczelnego narkofana zabawka. Trochę na pannę nafukał, acz bez należytego przekonania.
Alien słysząc wymianę uprzejmości, wycofał się po angielsku i od tej pory jego rolka była bardzo epizodyczna.
Kit i Zuza okopali się na pozycjach po dwóch stronach drzwi. Najpierw Kit wysunął głowę na baaardzo długiej szyi. Przekroczył linię demarkacyjną, powiedział KHYYYYY i równie szybko schował głowę jak wcześniej wolno i z namysłem żurawia byłzapuszczał.
Zuza podumała krótką chwilkę. Wyciągnęła szyję. Przekroczyła niewidzialną granicę i odrzekła: Khyyyyyyy. Po czym błyskawicznie zmaterializowała przednią połowę ciałą w pobliżu tylnej, cały czas pewnie osadzonej po własnej stronie drzwi. I tak było przez jakiś czas...
Zuza okazała się bardziej wytrwałą zawodniczką - wiadomo, kobieta

Kit unudził się setnie i wyemigrował pod krzesełko. Zuza za nim, myk myk myk. Wskoczyła na siedzenie i będąc górą dawałą Kitowi łapą po zdezorientowanej głowie
Po czym, sankcjonując swoje prawo do swobodnego korzystania z mieszkania, nabrudziła chłopakom w kuwecie
W ŻYCIU NIE WIDZIAŁĄM TAK ŚMIAŁEJ I BEZPROBLEMOWEJ KOTKI
I dobrze, bo Zuza będzie u na w święta mieszkałą, jak również ma zamiar spędzać tu popołudnia, kiedy jej pani do późna w nocy pracuje
Wygląda mi to na początek niezłej przyjaźni

))