izaA pisze:Nic nie piszesz...
...bo nic nowego się ostatnio nie dzieje... Sytuacja wygląda tak:
Frotka chodzi po domu krokiem jaśnie pani. Ona rządzi. To ona wita nas przy drzwiach z podniesionym ogonkiem, ona rano plącze się pod nogami wrzeszcząc o michę, ona włazi na wannę kiedy w niej siedzę itd. Kluś została odsunięta od życia domowego. Pomieszkuje na szafie, pod regałem, na łóżku. Jest dla nas nadal cudownie miziasta i kochana, ale straciła cały rezon. Nie bawi się, nie przychodzi do drzwi - z pewnością dlatego, że jest ryzyko łomotu... Śpi już tylko ze mną, zdradziła chłopa. Włazi pod kołdrę, wtula się w mój brzuch, łepek ma pod moją brodą. Przesypia tak całą noc. W ciągu dnia czasem nawołuje nas z wyżyn szafy - łapie wyciągniętą do niej dłoń, podsuwa się do głaskania. Jak kiedyś nie przepadała za noszeniem na rękach tak teraz wtula się z całej siły i nawet pomrukuje - zadowolona i bezpieczna. Nie zawsze ma odwagę pójść do kuchni na śniadanko, wtedy zanoszę jej miseczkę tam, gdzie aktualnie siedzi.
Frotka jest dość rozkoszną kotką - wiecznie spragnioną pieszczot i zainteresowania. Śpi z nami, ale w nogach, dzięki temu w nocy jest względny spokój. Od wczoraj zaczęła bawić się myszkami i piłeczkami, które do tej pory ignorowała. Mam cichą nadzieję, że może dzięki temu przestanie traktować biedną Kluseczkę jak taką większą myszę...
Na razie Kluś jej unika jak może, a Frotka średnio 3-5 razy dziennie jej przywali.
RR podaję już tylko w wodzie, po tym, jak po nasączonych chrupkach obie wymiotowały w odstępie 5 minut... Dwa razy pod rząd. Trzeci posiłek podałam "czysty" i problem zniknął. W wodzie łykają gładko, bez protestów, choć pewnie dawka dzięki temu trochę się zmniejszyła.
Tak więc u nas pewna stabilizacja, choć daleka od ideału. Czekamy, może jednak czas zrobi swoje. Przestało się pogarszać, a dla nas to już dużo...