Klunia,Tosia,Melka-jak śpi Klunia? s.97. ;)

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pt lut 23, 2007 21:40

EwKo pisze:Wiesz, ta właśnie ściana składa się chyba głównie z piasku :?
jeśli teraz juz trzy koty wskakują na półeczki - to tylko patrzeć, jak pojawi się jedna wieeeelka izba kuwetkowo-kechenna :twisted:


Demonizujesz :lol: Stanowczo!

A kysz! taka wizjo! A kysz!
Odczynione?
A 6 (słownie: sześć kotów)?
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Pt lut 23, 2007 22:08

Oj, chciałabym demonizować, ale widziałam tę ścianę przed położeniem kafli po obu stronach :)

I dziursko w niej przy przerzucaniu rur z łazienki do kuchni też widziałam :strach: (i minę fachowca :twisted: )

I pólki już "wypadały" - gipsem trzeba było wzmacniać te otworki po śrubach 8O

Podejrzewam, że "ściana" stoi już tylko z przyzwyczajenia :lol:



Sześciu futer sobie nawet nie próbuję wyobrazić ;) :lol:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Pt lut 23, 2007 22:13

Aaaa... Rozumiem.

I u mnie Panowie Fachowcy tez cos tam dziwnego pod nosem mowili.

Moj blok z 1960 r. jest :oops:
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Sob lut 24, 2007 12:10

Fachowcy są faaaajni.... :twisted: obili mi pięknie okienko w WC drewnianymi listewkami, jednocześnie "rysując" kibelek metalową drabinką i takie tam szczególiki :?


Przedostatni dzień wolnego i się nie wyspałam...
Mela - ze względu na psikanie i nadwątloną odporność (coby miała ciszę i spokój ;) ) zgodnie z poleceniem weta siedzi w kuchni. W zasadzie robi wszystko, żeby z niej wyjść, moje - żeby wejść :twisted:

Noc wygladała tak, że połowę przespałam w kuchni (tapczanik stoi, żeby nie było ;) ), bo myślałam, że mi kot na drzwiach na pokoje z niej wyjedzie :twisted: , koło 3. nad ranem pozostałym kotulcom się przypomniało, że mnie nie ma i dawaj: jedna miauczała (Klunia?), a druga skrobała w drzwi :twisted:
No to jaśka pod pachę i dawaj ... :roll:
Mela odkryła, że półeczka nad zlewem to dobre miejsce, żeby się zaczaić w oczekiwaniu na otwarcie drzwi... czekam, kiedy mi kot na głowę zeskoczy... zdeterminowana jest :roll:


Czekam też jak na zbawienie na laserek - wykończę pannice przed snem :twisted: :twisted:

Mruff już tak strasznie nie psika, oczka też jakby lepiej. Problem, bo kocizna zjada tylko "swoją" karmę, znaczy tę, która zostawiła Naya, innej nie rusza... wymieszałam chrupki i teraz kanał: nie wiem, czy nie ma apetytu, czy jedzenie jest fuj...:roll:
To samo z mokrym: animondka nie smakuje :roll:

Tosia zywotem ryzykuje :evil: : od mniej więcej tygodnia trafiała do kuwetki, wczoraj zlapałam pasiastą diablicę, jak wypinała kuper na środku łazienki :evil: I zgryz: rzucać futro do kuwety czy zostawic i później obsztorcować? Bo po fakcie, no to zonk: pozostaje zagryźć zęby i wrzucać urobek, gdzie jego miejsce :roll:
Kotul sprawia wrażenie, jakby nie rozróżniał, gdzie kuweta, a gdzie kafelki... dziwne, bo jako małe kocię zasuwała grzecznie do "WC", przeczołgując się niemal przez za wysoki dla niej brzeg 8O Kolo 4. miesiąca się jej odwidziało trafianie konkretem do żwirku :? No i albo się wnerwiam po przyjściu z pracy, albo nie... taka qpkozgadywanka :twisted:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Nie lut 25, 2007 14:00

Pzynajmniej nie nudzi Ci sie w trakcie dni wolnych :roll:

Dlugo ta kocia izolacja w kuchni ma jeszcze potrwac ?

FreEp

 
Posty: 1877
Od: Śro wrz 20, 2006 1:27
Lokalizacja: Warszawa - Wawer

Post » Nie lut 25, 2007 14:05

Tapczanik w kuchni?

Niegoopie...
U mnie nie zmiesci sie.
Moge sobie lozko polowe na srodku rozlozyc :twisted:
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Nie lut 25, 2007 16:33

Znajac moja milosc do podjadania w nocy i czeste wizyty w lodowce, tapczanik w kuchni wydaje sie rewelacyjnym pomyslem. Szkoda, ze zmiesci sie do niej conajwyzej puff :D

FreEp

 
Posty: 1877
Od: Śro wrz 20, 2006 1:27
Lokalizacja: Warszawa - Wawer

Post » Nie lut 25, 2007 18:02

No wlasnie...

U mojej Babci (na poludniu Polski) w kuchni
byla tzw. leżanka.
I u ciotek tamtejszych tez.

Ale to byly kuuuuchnie...
Dorota, Mru(czek), Chipolit, Norka, O'Gon (Burak); Balbina, Tygrysiunia, Bolek i Coco za TM

Dorota

 
Posty: 67147
Od: Pon maja 20, 2002 13:49
Lokalizacja: Olsztyn

Post » Nie lut 25, 2007 19:25

8)
Leżanka była, kiedy mieszkanie zajmowali moi dziadkowie :D
Teraz jest tapczanik 8)
Kuchnia spora, w zasadzie z moim podejściem do gotowania, jest to raczej pokój z aneksem kuchennym :lol:

Na wspomnianym tapczaniku kimnęłyśmy z Melą po południu - kicia ma mistrza: jak już zaśnie i się ułoży, to chyba tylko bombardowanie może ją ruszyć 8O

Izolacja - jak dlugo trzeba będzie :(
Kichanie - sporadyczne, oczka - dalej przeciekają, genta odstawiona, wydzielina dziwna - ciemnobrązowa, choć jest jej zdecydowanie mniej niż parę dni temu :(
Chyba grzybek łeb swój podnosi :strach:
Słowem, do czwartku na pewno se posiedzi, bo wtedy mamy wizytę u weta.
Gdyby z oczami było gorzej, to pogalopujemy wcześniej. Zdecydowanie mniej je :(

Czas dzielę między oba kocie obozy.
Mela generalnie odsypia, a jak nie śpi, to turla po podłodze orzechy włoskie, bawi się poduszką z kocimiętką (słyszę dzwonek), barankuje i nadstawia brzucho do myziania :lol: . Futerko na "portkach" i brzuchu ma podobne do szczurków Pleiades - tych kędzierzawych :lol:

Klunia z uporem godnym większej sprawy aportuje papierek :), a Toffik przed chwilą tyłkiem zresetował mi kompa - uciekał przed Kluską i nie wyrobił na zakręcie (tyłek, nie Tosia :twisted: )

Pracuję nad zmianą podpisu :twisted:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Pon lut 26, 2007 10:05

EwKo, myślę o Was ciepło i trzymam kciuki za czwartkową wizytę.
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pon lut 26, 2007 20:03

Do czwartku to ja na serce zejdę 8O Nie dziękuję, żeby nie zapeszać :(

Mela na wygnaniu, apetyt nie teges, skubie, nie je :( Wydzielina z oczu dalej brązowawa, bez rewelacji, ale wyglada lepiej.... czasem Mel kicha, szczególnie, kiedy zaczyna się ruszać, np. przeciaga po spaniu...

Wczoraj od rana - Toffik oczko mrużył, ciekła z niego taka śluzowata, zielonkawa wydzielina 8O
Po południu - dołączyła Klunia - z drugim okiem i wydzieliną żółtawą 8O


Wet przepisał Atecortin i kazał mieć nadzieję , że to nie chlamydia winna 8O 8O
Szczepione przeca sooom :crying:

Zaczynam sie bać? 8O

edit dla nerwusów większych niż ja ;) racjonalnie sobie próbuję wyjaśnić to wszystko, no bo co, na panikę jest czas:

Oko Tośki - wygląda prawie ok, trochę wydzieliny w kąciku - wielkość i kształt oka - prawie normalny. Obserwuję, co dalej.

Klunia, noo... ta mnie wystraszyła, kiedy wróciłam z pracy - obserwuję. W mocnym naparze herbaty mam jej to oko taplać - się kotki szylkretki na stare lata dorobię :twisted:
Weta słowo najczęściej padające: obserwować - nic jednoznacznie w kierunku tego paskudztwa na "ch" nie padło. To jakaś tam hipoteza...

No i mam wreszcie to fukadło na grzyba - ale Mela przezornie zabukowała sie w transporterku i odmawia wyjścia :twisted:

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Wto lut 27, 2007 8:51

Chlamydię da się pokonać jeśli to by była ONA w tych biednych kocich oczkach. Ciekawe skąd to paskudztwo :( Jak dzisiaj oczka wyglądają?

Martwi mnie to, że Mela nie je :(
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Wto lut 27, 2007 13:06

Nie obstawiam chlamydii tak długo, aż nie usłyszę : to na pewno to! (to samo z innymi potencjalnymi przypadłościami) - nie wiem, wetem nie jestem - ale no skąd by się przyplątała?
Jest możliwość, że Mela - z tą swoja odpornością - mogła sobie coś wyhodować po szczepionce? 8O

Z oceną oczek poczekam do wieczora:

Toffikowi trzeba się przyjrzeć, żeby zobaczyć, że z okiem coś nie teges, jest to oczko mniejsze, trochę je mruży, przy przemywaniu herbatką widać takie śluzowate cosie na gałce ocznej. No i zbiera się w kaciku, ale nie cieknie nic.

Klunia - szerzej oczko otwiera niż wczoraj, dalej jest mniejsze od drugiego, chodząc, mruży to ślipko, szuka sobie ciemnych miejsc do leżenia - kran w stanie ciągłej okupacji jest :?
Oko widać , że podrażnione... czekam...

Melua :) - ta ma oba oczka teraz takie same, czyli z obu coś wypływa - takie brzydkie, brunatne śpiochy powstają, ale nie zasychają już na kamień, i nie ma ich aż tylu jak parę dni temu. Widać zabrudzenia w kącikach oczu, ale nie jest to coś, co przesłania całego kota :? Oczy z całej trójki wielkościa podobne to siebie ma.

Boczek jest OK, ale to podgardle i okolice uszu... ewidentnie miejsca, w których grzybol może wykwitnąć :( Dziś znowu pranie w hexodermie uskutecznię - kota do pasa wytaplam :(

jedzenie - fakt, martwi mnie: chrupek prawie nie rusza, skubnie i odchodzi, dostała na obiad (w jej wypadku śniadanie) połowę piersi kurczaka - skubie to sobie po trochu (tyle samo + trochę chruptaków wciągnęła wczoraj), choć kiedy ją wyciągałam z lodówki, mało mi do niej nie weszła...śledziła też proces obróbki termicznej mięcha ;)
o wiele mniej niz na początku pije...

Wygląda, jakby chciała jesć, ale coś jej przeszkadza/zniechęca?
8O Poza tym zachowuje się tak jak reszta mojej bandy: nie jest ospała, bawi się, barankuje...

Dalej w nocy latam między kuchnią a sypialnią: idę spać z Melą, wstaję - z Tosią :twisted: W nocy - koło pierwszej, obudził mnie lament żywcem obdzieranego ze skóry kota (Ryśka, pamiętasz, jak się darła Tośka do słuchawki? :twisted: )
Jaśka pod pachę, szybkie przeliczenie pogłowia kociego, pad do wyra - Tosia umościła się na klacie - i spałam jakieś 5 godzin jeszcze :)
Przed szóstą zaczęła rozrabiać Mela :twisted:

Nie nudzę się ;)

EwKo

 
Posty: 7319
Od: Śro paź 19, 2005 21:52
Lokalizacja: Górny Śląsk

Post » Wto lut 27, 2007 16:02

:roll: Pozdrawiam i kciuki za Twoje kotuchy. :ok:

proska

 
Posty: 482
Od: Śro sie 18, 2004 17:11
Lokalizacja: jastrzębie zdrój

Post » Wto lut 27, 2007 18:25

EwKo - Ty wiesz... Ja trzymam kciuki i cały czas się o Was martwię :(

A ja chciałam napisać, że cały czas śledzę wątek, ale mało sie udzielam bo całą energie pochłania mi wymiana na pw elaboratów z EwKo i analiza skąd, dlaczego, co zrobić i jak...

Bardzo, bardzo, bardzo się martwię :(

I piszę pw...
Obrazek

naya

 
Posty: 559
Od: Pon lis 07, 2005 10:36
Lokalizacja: niedaleko Katowic ;)

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: januszek i 120 gości