Udalam bol glowy

i wyszlam z pracy o 14.00. Jestem juz rowniez po wizycie u weta z Telma.
Wiec tak - wchodze do domu, oczekujac scen dantejskich

a tu nic. Daisy spi w drapakowym domku, pewnie szuka chlodu przed upalem. Krzysiu wygrzewal sie na balkonie, zaraz przybiegl mnie przywitac. Leloo tez skads wyskoczyla i przybiegla. Telma spi pod sufitem lozka

czyli na skrzyni wiklinowej. BTW mam nadzieje, ze krowki szybko urosna i nie beda mogly sie tam wcisnac, bo cholernie trudno je tam dosiegnac.
Chyba nic nie zasikane, ale dokladnie jeszcze nie sprawdzalam. Duuuzo siooskow w kuwecie i dwie piekne qpki. I BRAK sladow lapek maczanych w qpie w calym domu (taka mialam wizje

).
U weta okazuje sie, ze Telmie zeszlo pieknie zaczerwienienie i z tego wystajacego zrobil sie strupek, ktory tez wlasnie schodzi

. A przyczyna sioosiania po kropelce jest zarosniete ujscie cewki moczowej (o ile to sie tak nazywa u kotow

).
Teraz dalam im troche papu, a od 19.00 Telma ma scisla diete - tylko woda. Jutro rano jedzie na zabieg, odbiore ja po poludniu jak bede z reszta na umowionej kontrolnej wizycie.
Relacje wzajemnokocie zobacze pewnie dopiero wieczorkiem, to dam znac. Teraz spia

. Estravenie, miales racje.
