Wojtek zjawił się bardzo punktualnie. Za pięć szesnasta wyskoczyłem jeszcze do sklepu i minąłem Wojtka z żoną nie wiedząc, że to oni.

W mieszkaniu Rudik został wypuszczony z koszyka, a my obserwowaliśmy to z niepokojem i byliśmy chyba bardziej przestraszeni od samych kotów
Rudik nieco drżał i niepewnie poruszał się po pokoju. Właściwie to szukał miejsca aby się schować. Stefan przywarł do wykładziny i też chyba nie wiedział co ma robić.
Mnie osobiście bardzo udeżyły rozmiary Rudika to naprawdę ciężki, masywny i ogromny kot. Na szczęście szybko otrząsnął się z niepewności po wyjeździe swoich poprzednich dobroczyńców (a w zasadzie to nawet nie poprzednich lecz aktualnych, bo są na tyle kochani, iż obiecali pomoc w zabezpieczeniu balkonu).
W celu pozyskania kociej sympatii dałem obu trochę mięska z konserwki. I tu nastapiło pierwsze zdziwienie. Rudik zjadł (niedokładnie, ale składam to karb nowej sytuacji i otoczenia), natomiast zawsze głodny i miauczacy o konserwę Stefek nawet nie chciał trącić jedzenia

(to też objaw ekscytacji).
Rudik poszedł oglądać nowe terytorium. Gdy mijał kuwety, Stefanek pośpiesznie wpadł do nowej i demonstracyjnie do niej nalał.
Po jakichś 2 godzinach Stefan dał się namówić na zjedzenie konserwy, a Rudik przesiadywał przy uchylonych drzwiach balkonowych lub przy uchylonym oknie, zresztą w ten sposób spędził na razie 80% czasu. Biedaczek... widać, że ciagnie go na zewnątrz. Ze Stefankiem nie mieliśmy tego problemu, bo od razu zdecydowaliśmy się nie wypuszczać go z domu. Rudik natomiast zakosztował wolności przez długi czas. Zabezpieczenie balkonu jest chyba nieodzowne, aby czuł się u nas jeszcze lepiej. Przy okazji Stefanek poogląda świat z balkonu.
Stefan nie miał odwagi zbliżyć sie do przybysza, latał za nim obwąchując głównie ogon. Teraz już oswoili się bardziej - doszło do obwąchania nos w nos, ale dopiero jak dodaliśmy Stefanowi odwagi głaskaniem. Ale Steff nadal jak partyzant robi przyczajki i śledzi wszystkie ruchy nowego, drepcze za nim niczym pies policyjny.
Rudi nalał w kuwetę Stefka, a Stefek w kuwetę Rudiego. Następnie Rudi przetestował nową kuwetę pod wzgledem odporności na kupkę

Przy okazji przetestował nasze powonienie i musieliśmy ratować się odświeżaczem do powietrza. Na dokładkę niefortunnie stanął tylną łapka na to "coś" i zaczął robić ślady na podłodze, ale szybka interwencja Kasiapka ze szmatką położyłą kres tej niecnej praktyce
Przez moment oba koty usiłowały zdrzemnąć się wraz ze mną na jednym łóżku i nawet im to wychodziło, ale wtedy Steff postanowił wejść na parapet, tam gdzie prawie bez przerwy siedział Rudi. Na takie zachowanie Stefka Rudiemu zachciało się ponownie wskoczyć na parapet i popatrzeć przez okno. Przegnał Stefanka usiłując drapnąć go łapą, ale ten uchylił się przezornie.
Stefan jest chyba poirytowany, bo Rudi go ignoruje, a na domiar złego nawet nie ma ochoty się bawić. Stefek uwielbia się bawić (jak to młody kociak).
Staramy się głaskać koty sprawiedliwie

Raz jednego, raz drugiego, a najlepiej oba na raz
Narazie Rudi jest niedostepny dla naszego malca, a malec zbyt nachalny, bo ciągle łazi za Rudim.
Teraz Rudi śpi na moim łóżku, na które wszedł bez skrempowania. Zawsze drzemał tam Stefek, ale teraz boi się i śpi na wykładzinie pod suszarka z ubraniem.
Zobaczymy jak minie noc...
Może z czasem Rudi zacznie tolerować Stefanka, a Stefanek przestanie bać się Rudiego.
To na razie tyle.
Pozdrawiam czytaczy - Smok Telesfor.[/img]