Co tam ugryzione kolano

, najważniejsze, że się udało. Za miesiąc powtórka, ale już z pewnym doświadczeniem ( kolana trzeba będzie osłonić - może mięcho całkiem świeże poczuły, ale nie zmielone było, więc kolano jeszcze mam

).
Ewa nie wspomnniała, ze Maślaczek wieziony do Warszawy, zrobił w kontenerku qpkę

, i zapach, który unosi się w samochodzie długo jeszcze będzie przypominał wczorajszą wyprawę.
Nie wspomniała również, że mało brakowało a cały spód samochodu ( a nie wiem co tam pod spodem jest, wiem gdzie mam koła i płyn do spryskiwaczy ), pozostałby na drodze dojazdowej do Kasi - takie tam są dziury.
Heh, ale się działo, zobaczycie na fotach...
