KasiuP - miło mi poznać siostrę dobrej kobiety z Bielska

Zaraz wyślę konto na pw - dziękuję bardzo!
"Przygoda" jaką dziś miałam kiedy poszłam odebrać szarą kotkę

:
Po krótce: koty weszły pod belki w niedostępnej części strychu. Musiałam się czołgać żeby się do nich dostać. Dosięgałam tylko ogona szarej - nie chciała wyjść i za ten ogon ją powoli wyszarpywałam jedną ręką ( druga ręka nie mogła się już zmieścić). Udało mi się nie wiem jakim cudem, a kot nawet mnie nie próbował atakować ani straszyć (dziwię jej się, bo ja bym chyba gryzła na jej miejscu). Mam bąble na rękach i twarzy, spuchnięte gardło, czerwone oczy i sweter do wyrzucenia - wszędzie pokłady sadzy i kurzu - okazalo się, że chyba mam alergię. Kuedy wyszłam na światło dzienne okazało się, że wyglądam jak kominiarz.
Kot wygląda jak "dymny" - zdążył wchłonąć tyle brudu, że powinnam go teraz wykąpać - ale nie ma już siły i nie chcę jej jeszcze bardziej zestresować...
Czarna kicia zostanie jeszcze dziś przeniesiona do mieszkania - i ja sprawdzę za kilka dni czy to prawda, bo kota w takich warunkach w jakich były na pewno nie zostawię.
UFFFFF...... to było przeżycie. Mam nadzieję, że więcej już nie popełnię takiego błędu.