No i niestety wróciłyśmy na pusto.
Mamusia nie raczyła się pokazać, mimo snucia się po cmentarzu i naszego rozpaczliwego kicania kot nas olał i się zaszył - pewnie trzeba będzie następnym razem chodzić razem z karmicielkami - tzn w porach ich karmienia - może wtedy będzie bardziej towarzyska.
Przy śmietnikach spotalyśmy dwa młodziaki i rozpłodowca, który mimo świeżej wątróbki (przygotowanej dzielnie przez Pipsi) nie dał się skusić na wejście do klatki

, z drugiej strony jakbyśmy go złapaly to dopiwro by był dramat, bo transportu nie było a jechanie z nim gdziekolwiek w innej formie niż w samochodzie graniczy z cudem.
Przy katakumbach w promieniach słonecznych wygrzewała się rodzinka łaciatków.
Najśmielszy jest chłopak, dziewczynka bardzo strachliwa, na końcu pojawiła się Julcia mamusia.
rodzeństwo:
chlopak w pełnej okazałości
nieśmiała dziewczynka
i mamusia
no to tyle