Przedstawiam Kocią Koalicję, chciało by się rzec: Moherową Koalicję, ale twardą łapą rządzi najmniejsza Lotnia.
Seniorka - Babcia Lotnia: 16 lat, 4,5 kg wagi, kształt bliski doskonałemu (opiera się wszelkim próbom zmiany), europejka. Kotka wybitnie asertywna, znająca swoje miejsce (najwyższe), na inne koty patrząca z góry i potrafiąca zaprowadzić koci porządek. Dla Dużych przemiła pieszczoszka, kokietka i terrorystka w jednym.
Przybyła w mroźny, styczniowy dzień, przyniesiona przez syna sąsiadów, który znalazł ją w zaspie. Miała ok. 4-5 miesięcy. W domu zastała 2 koty (Kacpra i Kubcia) i owczarka niemieckiego (Kamę). Obeszła dom, bezstresowo obwąchała koty i psa, wyjadła kotom z misek, skorzystała z kuwety, rozłożyła się na psim legowisku. I tak już zostało.
Lotnia odeszła 1 września 2008 roku .
Następny wiekowo jest Wuj Fryc: 13 lat, 6,5 kg wagi, kształt normalny, europejczyk. Wychowany w sklepie, z którego go wyrzucono kiedy dojrzał. Pręgowany burasek, ufny w stosunku do ludzi, przychodził na wołanie, skakał za motylkami na trawniku - jednym słowem słodziak. Parę razy zawędrował pod nasze drzwi - wystawialiśmy jedzenie i szedł dalej. W pewnym momencie zniknął.
Pojawił się po kilku miesiącach: koci szkielet, z szyją wytartą do krwi od sznurka/obroży - poznaliśmy go tylko dlatego, że zareagował na niepewnie wypowiedziane imię. Ocierał się o nogi, wchodził na kolana, ale na widok wyciągniętej ręki atakował. Stopniowo, po wielu szramach i dziurach w rękach (po ok. roku), przekonał się, że ręka głaszcze.
Zastał już tylko Lotnię i Kubcia. Kubcio - koci anioł - kolegę adoptował. Razem spały, jadły, bawiły się. Lotnia wypowiedziała wojnę. Po kilku miesiącach kocica odpuściła i zaczęła udawać, że go nie ma - kocie życie się unormowało. Po latach, kiedy odszedł Kubcio, Fryc wpadł w depresję. Ostatnim ratunkiem była próba dokocenia. Okazało się, że uwielbia małe koty - po przybyciu Mohera odżył w ciągu paru dni.
Fryc odszedł nagle 20 sierpnia 2007 roku...
Wielki Brat Moher: 3 lata, prawie 9 kg wagi, kształt dąży do doskonałego, MCO. Przybył parę tygodni po odejściu Kubcia jako 3-mies., 2 kg kociak. Puchata kulka, która w słońcu na parapecie wyglądała jak kłębek moheru. Został zaadoptowany przez Fryca, który nauczył go, że po powaleniu przeciwnika należy zalizać go na śmierć.
Moher okazał się kotem, o którego trzeba zabiegać, spokojnym i nieprowokującym do zabaw. Dopiero po ok. 2 latach i wielu zabiegach zrobił się gadatliwym pieszczoszkiem. Małauu, maaaaaau, mła-mła - wywraca się brzuszkiem do góry i dopiero po dopieszczeniu ciągnie człowieka do miski, szczotki, lub do drzwi balkonowych - otwórzcie je wreszcie!
Ponieważ z Frycem zalizaliby się na śmierć w bezruchu, zaczęłam szukać kota, który ich rozrusza. I tym sposobem po ok. pól roku trafił do nas...
Młodszy Brat Sybir: 2,5 roku, 6 kg wagi, kształt jak należy - kłębek mięśni, SIB. Przybył jako ok. 1,5 kg, 3-mies. kociak. Uroczy łotrzyk. Uwielbia inne koty - jak tylko widzi leżącego kota natychmiast się do niego przytula, myje mordkę, uszy, łepek między uszami i co tylko się da, wymuszając mycie wzajemne. Przemieszcza się w każdym kierunku, na każdą wysokość i każdym sposobem. Rozruszał resztę: Moher i Fryc na zmianę obstawiają gonitwy - jeden by padł. Lotnia to godny przeciwnik w zawodach na kombinowanie.
Drzemka poobiednia - od lewej: Fryc, Moher, Sybir - Lotnia się tak nie spoufala,a ja się nie zmieściłam.
Na końcu podłączę się i ja: z rodziny kociarzy, zakocona od zawsze - w wieku 3 dni dołączona do 2 kotów.