Kot chyba po wypadku. Nie udało się ['] Wetka bez serca.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie wrz 10, 2006 18:15

Jana pisze:Wiele osób przekonuje mnie, że powinnam zadzwonić do lecznicy i porozmawiać z przełożonym. Nie mam na to najmniejszej ochoty, ale może powinnam? :roll:


jeśli nie masz ochoty rozmawiać - rozważ złożenie ofiacjalnej skargi na piśmie może?
skoro ta pani weterynarz nie ma wewnętrznej potrzeby szanować umierające zwierzę, to niech chociaż przełożony się o tym dowie :roll:

współczuję przeżyć, biedny kot :(

varia

 
Posty: 13824
Od: Sob sty 31, 2004 22:28

Post » Nie wrz 10, 2006 18:25

Tanito, czyli jeśli podpiszę się imieniem i nazwiskiem, będę miała prawo napisać, że to ta konkretna pani tak się zachowała?
I powiedz mi - czego ona ma tu bronić? Nieokazania serca? Czego byś się spodziewała? W kwestii leczenia, o ile nie ma ewidentnego błędu lekarza, rzeczywiście trzeba dać możliwość wyjasnienia trybu postępowania. Ale w kwestii braku okazania serca nie ma wytłumaczenia, wiesz? Bo serce albo się ma, albo nie. Zły dzień tej pani guzik mnie obchodzi, to nie jest wytłumaczenie na coś takiego.
I powiem Ci jeszcze coś takiego - dużo ludzi ma nagłe przypadki i nie może pojechać do zaufanego weta. My tak właśnie miałyśmy. I bardzo byśmy chciały, żeby to nazwisko było podane jasno, gdyby ktoś miał podobne doświadczenia. Bo byśmy do niej nie poszły. Osoba, która tu się pojawi nagle z takim jak my miałysmy problemem nie będzie wiedziała do kogo pisać PW z pytaniem o konkretnego lekarza. Bo jak pytać o konkretneg lekarza, gdy nie wiadomo, czy o tego samego chodzi?
I ponawiam pytanie - uważasz, że podanie nazwiska weta, który zalecił obcięcie nogi z powodu świrzbu w uszach jest złe. Lepiej czekać, aż w okolicy pojawi się stado trójnogich zwierząt?
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie wrz 10, 2006 18:38

Galla odpowiem tak: mamy swoją ukochaną panią wet, żeby być w stałym kontakcie dałyśmy jej link do naszego wątku aby miała możliwość dowiadywania się o stanie zdrowia Mrufki i genralnie o tym co się u nas dzieje. Na wątku tym w pewnym momencie całą mafią dyskutowaliśmy o tym jak należy podawać pewien lek, żeby miał dobre działanie, użwając przy okazji zaleceń usłyszanych w gabinecie.
Nasza D. napisała nam jak wielkim szokiem dla niej było to, że w internecie ktoś tak dokładnie analizuje jej słowa a ona może nie mieć o tym pojęcia.
I to mi dało do myślenia.
To, że my się tu znamy, lubimy, szanujemy ale swoją opinią, słowem, opisaną historią z podaniem personaliów, możemy zrobić komuś krzywdę.
Wiem, że dla tej pani praktycznie nie ma wytłumaczenia, ale forum dla mnie to nie jest słup ogłoszeniowy do wywieszania nazwisk, sczególnie że my jako uczestnicy pozostajemy anonimowi.
I powtarzam, to moja opinia. To wszystko :wink:
Myślę, że poza różnicą zdań więcej nas łączy niż dzieli i tym optymistycznym akcentem kończe moj wkład w tą dyskusje :wink:
Obrazek
Nie ma Sopelka :(

tanita

 
Posty: 2891
Od: Śro lip 27, 2005 22:17
Lokalizacja: Warszawa-Bródno, forpoczta Mafii Tarchomińskiej

Post » Nie wrz 10, 2006 18:43

tanita - rozumiem i przyznaję sporo racji. Ale mimo to uważam, że podanie nazwiska nie było błędem, z wielu powodów, o których pisałam nie tylko ja.

Jana

 
Posty: 32148
Od: Pt sty 03, 2003 19:59
Lokalizacja: Warszawa (Koło)

Post » Nie wrz 10, 2006 21:30

Tanito, ja również przyznaję Ci wiele racji i nie podałabym nazwiska lekarza, co do którego miałabym <b>wątpliwości</b>. Bo to rzeczywiście trzeba przedyskutować, posłuchać racji itp.
Tu sytuacja była inna, to nie były wątplwiości i kwestia nie dotyczyła leczenia a podejścia do umierającego zwierzęcia.
Wasza wetka była zdziwiona - a co myślała, że ludzien ie dyskutują między sobą? Forum to tylko jeden ze sposobów, w poczekalni, w sklepie, na spotkaniu dyskutuje się tak samo, tak samo podaje nazwiska. Jeśli opinia jest niepochelbna - nazwiska idą dalej - do znajomy, znajomych znajomych i znajomych znajomych znajomych. To nie jest specyfika internetu, to jest normalna codzienna rzecz.
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon wrz 11, 2006 0:04

Galla - ja mysle ze akurat z tego nasza wetka zdaje sobie doskonale sprawe :wink:
tym bardziej, ze to dosc zwarta grupa jest, i zdarza sie wspolnie na wizyty chodzic i w ogole

wydaje mi sie, ze mogla byc zaskoczona - ja osobiscie tez niezbyt to lubie, ale to juz tak w internecie jest chyba - taka drobiazgowa analiza, czy to co wet powiedzial jest prawdziwe i dlaczego
ja sama zaczelam uciekac od podawania w swoim watku dokladnej diagnozy i leczenia, itd. - chyba, ze mam watpliwosci i szukam porady
przestalo mnie bawic takie doszukiwanie sie wrecz drugiego dna czasami
moze jestem malo dociekliwa :roll: co nie oznacza, ze nie dbam o koty pod moja opieka

takie drobiazgowe analizowanie jest wazne wedlug mnie dla osob, ktore nie maja zaufanych wetow
ja mam zaufana wetke i to ona stawia diagnoze i leczy moje zwierzaki, nie forum

przypadek tej lekarki to oczywiscie cos innego
wydaje mi sie jednak, ze - moze nie macie na to ochoty dziewczyny, rozumiem - samo podanie nazwiska to tylko takie "leczenie objawowe"
i ze wlasnie nas powinno byc stac na wiecej - np zlozyc skarge wlascicielowi lecznicy, jesli tak to nas boli
nie po to, zeby lekarka sie mogla wytlumaczyc - bo takiego zachowania nie mozna wytlumaczyc, jak wiele osob juz w tym watku napisalo
ale po to, zeby wlasciciel lecznicy mogl sie pracy tej lekarki i jej podejsciu blizej przyjrzec - bo to jednak rzuca jakis cien na lecznice jako taka

nie ukrywam na przyklad, ze szczerze odradzam wizyty u jednego z lekarzy u nas w lecznicy - i mam powazne przeslanki
jedynym powodem, dla ktorego nie zlozylam na niego swego czasu skargi u wlasciciela jest to, ze jest wspolwlascicielem :?

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Pon wrz 11, 2006 8:21

A jesteście pewne, że jest jakikolwiek właściciel lecznicy? Że to nie jest spółka komandytowa gdzie wszyscy są partnerami? I co zrobi Waszym zdaniem właściciel? Przejmie się? Ukaże ją? Bo ja myślę, że spławi i zignoruje problem. Skoro nie ma zastrzeżeń do meritum czyli do sposobu leczenia i efektu leczniczego to pewnie też bym tak zrobiła.... Bo co powiedzieć pracownikowi? Jesteś niesympatyczny- zmień to! Nie okazujesz współczucia- zacznij się wczuwać? Jeżeli to dobra wetka a tylko bez empatii to co on miałby jej powiedzieć?

Nie znam sie zupełnie ale może można zrobić taki wątek (czy cuś), żeby pogodzić jedną i drugą rację. Wątek jak weci polecani tylko działający inaczej. Wpisujesz miasto, w którym szukasz infa o wetach i wraca PW z informacjami.... Wtedy i prywatność byłaby zachowana i informacje by docierały do potrzebujących.
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Pon wrz 11, 2006 8:46

Beata pisze:wydaje mi sie jednak, ze - moze nie macie na to ochoty dziewczyny, rozumiem - samo podanie nazwiska to tylko takie "leczenie objawowe"
i ze wlasnie nas powinno byc stac na wiecej - np zlozyc skarge wlascicielowi lecznicy, jesli tak to nas boli
nie po to, zeby lekarka sie mogla wytlumaczyc - bo takiego zachowania nie mozna wytlumaczyc, jak wiele osob juz w tym watku napisalo
ale po to, zeby wlasciciel lecznicy mogl sie pracy tej lekarki i jej podejsciu blizej przyjrzec - bo to jednak rzuca jakis cien na lecznice jako taka


Tez myslałam o tym.
Tylko pamiętajmy, że dzieczyny nie były tam do konca jako osoby prywatne, kot został tam skierowany za pośrednictwem fundacji, która jakieś tam zasady w współpracy z tą lecznicą pewnie ma. Nie wiem, może jednak trzeba się zastanowić, jak to wpłynie na tę współpracę
(żeby nie oddać przy okazji komuś niedźwiedziej przysługi)
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon wrz 11, 2006 21:39

Smil, nie wiedzialam
w tej sytuacji to rzeczywiscie albo nic nie robic, albo uzgodnic to z Fundacja ewentualnie im dac znac o tym co sie stalo - niech dzialaja, jesli moga

sprawa nie daje mi spokoju wiec chcialam jeszcze cos dopisac a'propos tego, co pisalam o doszukiwaniu sie "drugiego dna"
bo wedlug mnie to sa wlasnie niekomfortowe dla wetow sytuacje
opiekun kota podaje, co dany wet powiedzial na dane wyniki/na temat leczenia/itd
padaja bardzo szczegolowe pytania czasami, na ktore nawet mocno zaawansowany opiekun kota taki jak ja nie ma szansy odpowiedziec
te pytania powinny byc raczej skierowane do weta, ktory kotem sie opiekuje

no ale trafiaja te pytania do opiekuna
opiekun lawiruje jak moze (jesli czuje sie niepewnie) lub pyta weta
wpisuje na forum odpowiedz
na to kolejne szczegolowe pytania i "ale"
opiekun tak naprawde w tej sytuacji jest tylko "posrednikiem" a wet zawsze wyjdzie zle - bo przeciez nie jest w stanie powiedziec wszystkiego, co wie o kocie, czy o okolicznosciach ogolnych
i nie jest w stanie przewidziec wszystkich pytan - na ktore byc moze on odpowiedzialby calkiem logicznie

i nie chodzi mi tutaj o "ogolna" wiedze forumowa, ktora wiekszosc forumowiczow ma...

i w takich wypadkach, wydaje mi sie, przydalaby sie odpowiedz danego weta na forum
inaczej jest on pozostawiony troche "na pastwe"... :?

przepraszam za troche OT do tematu

sama ostatnio przestalam pisac w watkach, gdy w jednym z watkow na info moje, ze przeciez mowi sie, ze FIP to choroba genetyczna, ktos z wieksza wiedza zdziwil sie, ze "jak to genetyczna skoro wirusowka?"

szkoda tylko, ze takie wypowiedzi "prostujace" nie znajduja sie w kazdym watku dotyczacym np FIPa, bo jakos nikt wczesniej tego nie zauwazyl a watkow bylo kilka

to taki maly przyczynek do "lepiej sie nie odzywaj" :wink:

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Pon wrz 11, 2006 21:49

[quote="Beata"]Smil, nie wiedzialam
w tej sytuacji to rzeczywiscie albo nic nie robic, albo uzgodnic to z Fundacja ewentualnie im dac znac o tym co sie stalo - niech dzialaja, jesli moga [/qute]
Beata, zrozumiałam, że kot został skierowany za pośrednictwem fundacji i że rozliczenie kosztów ew. leczenia miało sie odbyć przy udziale fundacji właśnie. Więc jeśli tak, to ta sprawa nie jest taka prosta.
Ale jeśli coś pokręciłam, to przepraszam, że mieszam.
smil
[Obrazek

smil

Avatar użytkownika
 
Posty: 8138
Od: Czw lip 14, 2005 20:48
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pon wrz 11, 2006 23:40

Tak, za leczenie Pyzika miała zapłacić fundacja. Janie udało się tak załatwić, że z fundacji przyszło pismo do lecznicy, że fundacja pokryje wszelkie koszta.

Co do takiego wątku, w którym będą wypisane lecznice, a potem można będzie napisać PW do kogoś z pytaniem o konkretnego lekarza, to to się może sprawdzić w przypadku, gdy ktoś ma spokojnie czas na szukanie weta. Gdy sytuacja jest nagła i pilna, nie ma czasu na pisanie PW i czekanie na odpowiedź, zwłaszcza że ta może przyjść za kilka dni, jeśli osoby, które konkretnego weta znają, nie będą na forum akurat...
No i podkreślam jeszcze raz - my nie podważamy kompetencji wetki jako lekarza. Ja nie wiem, jakim ona jest lekarzem. Tu chodzi tylko o jej podejście do całej sprawy. Mnie dodatkowo uderzyła jej instrukacja, jak mamy zakopać ciało... Z tego co wiem, zakopywanie ciałzwierząt na własną rękę jest niedozwolone. Przecież nie można ot tak sobie zakopać ciała pod blokiem na trawniku albo na placu zabaw. A ryzyko, że jak ludzie tak zaczną robić, to wybuchnie epidemia jakichś chorób jest dość duże. I wet powinien od tego typu zachowań ludzi odwodzić, a nie udzielać im instrukcji. A ona po udzieleniu instrukcji, żeby ciało Pyzika zawinąć w folię, tylko wspomniała, że można jeszcze dać ciało do utylizacji. Dobrze, że trafiło na nas, wiedziałyśmy co zrobić i dokąd pojechać. A gdyby przyszedł ktoś w tym temacie kompletnie zielony?
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto wrz 12, 2006 8:25

Mnie chodziło o jakiś taki automat.... Wpisujesz miasto i wracają opinie. Tak jak przy rejestracji link z potwierdzeniem hasła..... Można sobie ściągnąć w każdej chwili i przeczytać np co o łódzkich wetach piszą forumowicze..... Ja raczej pamiętam, którą lecznicę i jak opisywano.... Kojarzę je przecież.... I jeszcze o utylizacji. Od wejścia do UE obowiązuje Polskę ZAKAZ wydawania ciał zwierząt. Jako jakaś tam kategoria podlegają utylizacji i nie mogą być wydawane ludziom. Na każdy przypadek użycia morbitalu powinni mieć kwit z utylizacji.
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Wto wrz 12, 2006 9:56

Słonko, kochanie, ja wiem o tej utylizacji. ale... ja bym przy okazji fatalnej postawy tej pani tego argumentu nie wyciągała. Ilu z nas pisze tu, że biorą zwierzęta, chowają gdzieś w lesie czy w dużym ogrodzie. Np. dla mnie było to ważne. Wet mnie zna, wierzył że nie zakopię np. w miejskim parku, oczywiście - właśnie o to chodzi że znał. Byłam mu bardzo wdzięczna. Może rozdzielmy te sprawy, co?

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Wto wrz 12, 2006 13:15

Aniu, ja o tym wpsomniałam, żeby pokazać obraz całości.
Wetka nas nie znała, nie wiedziała co zrobimy. My na szczęście wiedziałyśmy dokąd jechać.
W takich sytuacjach wet powinien namawiać na utylizację, a nie dawać rady, jak zakopać. Jeśli weci nie będą ludzi w tym uświadamiali, to kto?
Obrazek

galla

 
Posty: 10369
Od: Wto wrz 20, 2005 13:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Wto wrz 12, 2006 14:41

forum, na którym każdy użytkownik ma przypisany tylko sobie Login i stale sie nim podpisuje nie jest takie anonimowe...

przymierzałam sie do wykastrowania kota - nie znałam wtedy forum, oj dawno to było...
popytałam wśród znajomych o nazwiska, kumpel np. odradził mi stanowczo jednego konkretnego, bo po jego kota przy kastrowaniu uszkodził, byłam bogatsza o to jego doświadczenie i tam na pewno nie poszłabym, wkrótce wśród tych nazwisk zaczęło pojawiać sie jedno i to samo jako dobrego, sprawdzonego chirurga, potem przetestowałam całą klinikę podczas choroby kota i okazało się, że jest tam przynajmniej ze trzech, którzy są kompetentni i mają dbre podejście do pacjentów a nie odwalają fuchę...
gdybym znała wtedy forum, zapewne zajrzałabym do wątku wetów polecanych i pewnie założyła temat dla toruńczyków, żeby zebrać więcej informacji...
ale mechanizm byłby podobny

dodam jeszcze tylko, że zanim trafiłam do tej liniki leczyłam kota "tam gdzie miałam najbliżej" i kocisko mało się nie przekręciło, nie wiem, czy to wynikało z niedokładnego przebadania czy błędnej diagnozy, ale nie zdecydowałam się na wpisanie weta do wątku niepolecanych, bo byłam świadkiem jak z pełnym poświęceniem ratował życie psu z wypadku (oberwało mi się, że przeszkadzam, a ja tylko miałam na tę konkretną godzine zamówioną wizytę... :oops: ) i odratował 3-miesięcznego zagłodzonego kotka-bezdomniaczka - ale to była moja decyzja i jak ktoś mnie pyta o tego lekarza to przytaczam obie strony medalu
Obrazek

Fri

 
Posty: 6301
Od: Śro sty 25, 2006 17:02
Lokalizacja: wpół do Wisły ;) wpół do Brdy ;P

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], kasiek1510, puszatek i 104 gości