wczoraj była u mnie mama...i było średnio miło...pytała kto łamie żaluzje...zdołowała ją zamordowana gąbka z deski do prasowania, podarte firanki, tapety i ogólny rozpiździach...przykro mi było że nie potrafię sie tym wszystkim zająć, że marnuje efekty pracy mojej mamy i ogólnie załamka...może wiecej chce niż mogę?
kurcze gdybyśmy wiecej zarabiali wynajelibyśmy jakiekolwiek lokum-aby tylko przyjazne kotom...
potem mama zaczęła mówić o Piotrusiu- że sie ładnie daje przekupić za jedzonko i że póki mały i taki przekupny trzebaby mu znaleźć dom...przy tym mówiła o Piotrusiu: on ma takie śliuczne rude oczka, pysio i uszka takie śliczne i czyściutkie

i ogólnie tak sie zachwycała...
potem wieczorem zadzwonił tata i dopytywał o Piotrusia...myślę ze on i Malwina to średnio dobrana para-no nic zobaczymy jak bedzie, ale musi być dobrze przecież