Dorota, dzięki wielkie...
jak mi przestanie wyskakiwać error to napiszę Ci dłuugie pw ze szczegółami. Propozycja wspaniała, ale mało realna, niestety. Osoba, która pokochała Markizę wie, że jeśli uzna, że ją bierze, to ją dostanie, ale nie będę dodatkowo zachęcać "gratisami" w postaci właśnie ufundowania szczepień, czy deklaracji, że ze żwirkiem dla siebie będę i jej kupować (pomijam, że nie stać by mnie było). I jedzenia dla kota. Nawet najbardziej kochającemu domkowi, który nie mógłby sprostać finansowo, albo co gorsza, sobie by jeszcze zaszkodził nie dałabym kota. Tu mam ten komfort, że potencjalny domek odpowiedzialny i sam liczy i nie muszę mu wylewać zimnej wody na głowę.
Ja liczę na to, że jak uda mi się zrobić zdjęcia panience, to może ten domek Właściwy, któy jeszcze nie wie, że ona jest jego, otworzy wątek i zamrze z zachwytu.
No właśnie - bo ja od 2 dni cudo oglądam
Najpierw pod stołem i jak przemykała do łazienki, do kuwetki, ale wcziraj wieczorem patrzę
a hałas spod stołu to Markiza, bawiąca się jak szalony kociak resztką ozdoby świątecznej, taką kulką, która kiedyś była głogiem w wigilijnym świeczniku...
dziś rano szaleństwa się powtózyły, a po powrocie zastałam Małą na drapaku... Na średniej półce
teraz też tam się wyleguje, wspina się super, zapierając jedyną łapką z tyłu, pokazuje brzuszek i próbuje bawić się z chłopakami.
piękna jest taka, że oczu nie mogę oderwać.
właśnie wlazła do tunelu

Prawdziwi mężczyźni nie jedzą miodu, oni żują pszczoły.