No dopadlismy do klawiatury

- wiec ciag dalszy wakacyjnych relacji
W niedziele Duza wstala wczesnie rano i jak zaspana odtworzyla nasz pokoik (wyjscie od razu na podworko) to myk myk i wymknelismy sie na dwor

bez szelek

ostroznie zwiedzilismy najblizsze otoczenie, pobuszowalismy w margaretkach i malwach,jak probowalismy isc dalej Duza nas spacyfikowala do pokoju

Pozniej polazilismy juz na smyczkach z dwoma malymi dwunoznymi - 7 letnia siostrzenica Duzej Kamila i jej 9letnia kumpela Edyta (ktore czesto nas wyprowadzaly na spacerki i "maltretowaly" myziankami

. Duza w tym czasie razem z Duzym Dwunoznym do ktorego mowila Tato (znaczy sie z naszym Dziadkiem) przywlokla jakies siatki i zbudowali jak to okreslila Babcia - klatke dla szczurow - miala przy tym nas na mysli
W niedziele to grzecznie siedzielismy w tej klatce bo bylo i sloneczko i cien, miekka zielona trawka (bo ten kawalek podlewali) i salata ktora... hmm... doszczetnie stratowalismy

duza wstawila nam tam mala prowizoryczna kuwetke i miseczke z woda
W ciagu dnia jak nam sie znudzila klatka to zaczynalismy mialkolic i wtedy duza zanosila nas do pokoiku w ktorym znalezlismy sobie "skryjowke" przed mlodymi molestowaczkami kotow

(wnetrze kanapy)
Wieczorkiem jak bylo chlodniej duza zaniosla nas na cos co sie nazywa ogrod - z drzewkami, skalniaczkami, rozami i iglakami. DO szelek przyczepila nam dluuugie sznurki wiec mozna bylo pobuszowac
Oczywiscie Serwis tchorz zaczal mialkolic ze on chce do domu

ale pod jednym z iglakow znalazl norke(chyba myszy) i obudzil sie w nim instynkt lowiecki

zaczal kopac jak szalonyi nawet nie pozwoli mi sie zbilizyc do tego ciekawego miejsca

i pewnie dlatego ze byl samolubem

mimo ze codziennie kopal do niczego sie nei dokopal
Niedziela fajna byla
O poniedzialkowych "atrakcjach"

w nastepnym odcinku
