elag. 16.09.2011 pisze:Stalowa WolaWitam! Chciałabym bardzo polecić Centrum Małych Zwierząt ARGOS w Stalowej Woli prowadzone przez lekarzy Katarzynę i Macieja Oręziaków. Ogromna wiedza, fachowość, świetnie wyposażona klinika /rtg,usg, badania laboratoryjne, sala operacyjna, szpitalna i gabinety,najnowsze metody leczenia, sklep - słowem wszystko/. Państwo Oręziakowie zawsze odbierają telefon /nawet o świcie, czy w nocy/, jeśli nie mogą to oddzwaniają. Nie odmawiają pomocy zwierzakom nawet w dni teoretycznie wolne od pracy.Są pełni oddania i poświęcenia , niezwykle kompetentni,nieustannie poszerzający i doskonalący swoje kwalifikacje, szczerzy i uczciwi w relacjach z właścicielami swoich pacjentów. Pani Katarzyna w kontaktach jest ciepła i niezwykle życzliwa, wie niemal wszystko o potrzebach zwierzaków. W rozmowie nigdy nie okazuje zniecierpliwienia tylko czystą serdeczność. Anioł nie człowiek
Rozmawia się z Panią Doktor jak z najlepszym przyjacielem! Pan Maciej rzuca na kolana fachowością, precyzją w medycznych działaniach, zawodową złością , absolutnym poświęceniem w ratowaniu życia, czy leczeniu naszych pupili. Dla mojego kota otwierał klinikę w niedzielę o świcie pomimo rodzinnej uroczystości,zarywał noce i wstawał o świcie, by mierzyć mu poziom cukru, a mnie ułatwić powrót do pracy i obowiązki wobec mojego cukiereczka
. Uważam, że w leczeniu Marcysi objawia niemal nadprzyrodzone zdolności
.Są cudowni jako lekarze i jako ludzie. Czasem po prostu tęsknię za kontaktami z Nimi. Moja kicia...cóż... na pewno jest wdzięczna za to, że uratowano jej życie
. W domu jednak jest jej najlepiej.
W Tarnobrzegu jest klinika MAMUT prowadzona przez Katarzynę i Wojciecha Oręziaków - równie utalentowani i oddani zwierzakom. To chyba rodzinne
. Pan Wojciech kiedyś w nocy uratował koleżance chomika, który zadławił się marchewką - proszę to sobie wyobrazić!
Wszystko w Mamucie jest podobne i na podobnym poziomie - polecam.
P.S.Dla zainteresowanych wyjaśniam termin "zawodowa złość" użyty przeze mnie w wypowiedzi na temat P. Macieja Oręziaka, by tego ktoś źle nie zrozumiał. Moja kotka trafiła do kliniki Państwa Oręziaków po pozorowanym leczeniu, które nie było leczeniem, ani ratowaniem życia. Nie chcę oceniać lekarzy ze swojego miasta, bo być może zabrakło wiedzy, doświadczenia, bo nigdy nie leczono cukrzycy, kwasicy ketonowej u zwierzątka...ale zabrakło też pewnie pokory i tego elementu zawodowej pasji, by pomóc za wszelką cenę choćby dla spokoju sumienia. Pan Maciej z pasją i poświęceniem działa aż do skutku...pozytywnego oczywiście, choć wiadomo, że ten nie zawsze jest możliwy.Moja kicia żyje i ma się dobrze, choć szanse były niewielkie.