Joanno i wy kochani ,którzy pomogli szczęściarzowi a właściwie szczęśliwej...
Pojechałam z TŻ powiem szczerze nie poznałam...stan..straszny..
Nie do poznania..nawet teraz nie jestem wstanie powiedzieć jak to kociątko wyglądało
Wet gdy ją zobaczył był przerażony... odwodnona goraczka 39,99st
już niestety KK.(w początkowym stadium.
Gdy ją brałam nawet nie umiala zamiauczeć,naprawde nie wydała z siebie żadnego głosu.
U weta zaraz szybkie podkórne kroplówki,żyły -brak
Dostała ,nie wiem na pewno nie mniej niż pięć strzykawek.
Potem kupe innych... nie pytałam .Moja wetka była tak skupiona że nie mogłam z nia porozmawiać,ratowała ja... nawet ona była przerażona..
Teraz jest u mnie .Śpi , mam nadzieję że szybko pójdzie do bardziej spokojnego domku bo tutaj pies strasznie sie dobija do drzwi.
W tym wszystkim najgorsze jest to, że minimum 4 koty były wpodobnym stanie...Ta dzieki Wam miała szczęście.
Jutro idziemy do weta.
Trzymajcie kciuki
A tak przy okazji nasza koteczka tak mnie ugryzła

że prawdopodobnie jutro wyląduje u lekarza
Paluch mam 5xwiększy
