» Wto cze 27, 2006 9:10
Harpia, nie masz litości...
Moje koty nie wychodziły na balkon. Ze względu bezpieczeństwa, ze wzgledu na dobro moich kwiatów balkonowych i ze względu na banał suszącego się prania. Ja pale, tylko na balkonie, zeby domownikom nie przeszkadzał dym. Czasami jak wychodziłam na papierosa kotka wychodziła ze mna - wtedy uważnie ją obserwowałam i pilnowałam żeby trzymała się podłogi lub co najwyżej parapetu okna. Balkon opuszczałam zawsze w towarzystwie kotki. Tego dnia, w sobote, jak wspomniałam, pakowałam moja córkę na obóz. To jej pierszy dorosły wyjazd bez mamy. podejżewam że 10-letnia dziewczynka zdenerwowana, przejęta i rozkojażona czekającym ja przezyciem nie zauważyła kiedy kotka weszła na balkon. Córeczka z balkonu wynosiła swoje ubrania.
Pare osób na tym forum napisało ze ich koty nie wychodza na balkon, że jest przed nimi zamkniety. Mogę przyuszczać tylko, że któregoś dnia zwierzątko może, tak jak u mnie, wślizgnąć się niezauważone...
Nie oczekuję głaskania po głowie, pocieszenie znajduję wśród bliskich. Napisałam szczerze i uczciwie o naszej historii, naszym bólu ale generalnie i przede wszystkim prosiłam o odpowiedź na pytanie...
Zawsze mnie zastanawia sposób myślenia takich jak ty Harpio osób. Co się stało, juz się nie odstanie. Nie cofne czasu, mogę tylko cierpieć i pogodzić się z lekcja... A Ty... czerpiesz satysfakcję z dołowania innych? Proszę, zostaw dla siebie złośliwe uwagi i komentarze. Nie pozwolę żebyś w takiej chwili bawiła się moimi uczuciami. Chcesz w ten sposób pokazać że nie masz sobie nic do zarzucenia, a moje nieszczęście jest tego dowodem bo nie spotkało Ciebie?
Wszystko w naszej historii trzyma się kupy jak najbardziej. Jeśli masz wątpliwości, zapytaj, zanim poczęstujesz kogoś jadem, bo możesz niepotrzebnie zranić...