dziękuję Wam najmocniej za zaoferowaną pomoc i wsparcie, nie macie pojęcia jak czuję dobre myśli płynące od Was i jak bardzo jest to dla mnie ważne

(coś się płaczliwa zrobiłam ostatnio...

)
wierzę, że Franek wyzdrowieje, chociaż te suche, straszne informacje na temat choroby, które znalazłam w internecie przyprawiają mnie o ścisk serca
nic znalazłam o leczeniu FIP-a interferonem i moja wiedza w tym temacie jest zerowa, ale ufam dr Ewie i Iwci, naszemu Dobremu Duszkowi, że może być dobrze, tak jak mówią.
myślę, że skoro jest to sposób leczenia od niedawna i rzadko stosowany, to może przypadek Franka pomoże w przyszłości innym kotom - jeśli zwyciężymy to będzie nadzieja na wyzdrowienie dla innych kotów z FIP-em i wiedza dla lekarzy przy leczeniu tej choroby.
p.s. na koniec może coś pogodniejszego... Ten drugi mój kot-Dyzio, który miał etykietkę dzikiego (ci, co go tak ocenili to głąby kapuściane

) daje się głaskać swojej pańciusi (czyli mnie

nie tylko czasami, jak napisała Iwcia - my się myziamy codziennie! ostatnio nawet pod paszkami i po klateczce! Ten kot nie był dziki, w schronisku był po prostu śmiertelnie przerażony! W domu okazuje się spragnionym czułości słodziakiem, ja jeszcze z niego zrobię nakolankowca !
Za to bardzo boi sę obcych w domu i niestety - jeszcze - mojego TŻ, chociaż ten bardzo się stara

ale i oni się dogadają, mam nadzieję.