Szpitalne koty (1)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro mar 19, 2003 17:21 Szpitalne koty (1)

Na terenie jednego z bytomskich szpitali mieszkają sobie koty.
Dużo kotów.
Na moje oko ok. 30-40, różne kolory, wiek i płeć.
Zajmuje się nimi jedna pani, która pracuje w szpitalu.

Dziś poszłam tam na zwiady - chciałam policzyć le tych kotów jest, w jakim są stanie zdrowia itd.

Kupiłam kilogram suchej karmy i tak zaopatrzona zaczęłam chodzić pod płotami, okienkami, dziurami.
Pierwszy kot leżał sobie pod prosektorium. Nomen omen czarny jak wysłannik piekieł. Dość wystraszony podszedł jednak na odległość metra, bo głód mu dokuczał. Okazał sie kotką, dość młodą albo niewyrośniętą. Coś jej piszczy na oskrzelach i kuleje na jedną łapkę, biedactwo, ale chuda nie jest.
Idę dalej. Bachor w wieku przedszkolnym goni dwa koty.
Ja do niego: -zostaw te koty! Dlaczego je gonisz?? :evil:
On: - bo chcę; (I DALEJ GONI)
Ja: -to przestań, bo Cię zaraz któryś podrapie;
On: -nie podrapie, bo mnie babcia pilnuje;
Ja: -to idź do babci i nie bądź głupi;
On, ze złością: - ja jestem głupi!!! :lol:
I POSZEDŁ :lol:

Dwie kotki, które gonił: jedna rudo-kolorowa, zielone piekne oczy, w średniozaawansowanej ciąży. Płochliwa, ale nie bardzo.
Druga: ufna, szaro-biała, młoda kotka, w ciąży, z kocim katarem :(

Za chwilę widzę podtrutego, jak sądzę :( (strasznie się ślinił i wyciągał języczek) czarnego kocura. Nie pozwolil do siebie podejść...

Za chwilkę podchodzi do mnie faaajny łaciaty kocio, ufny, gramoli mi się na kolana. Przychodzi portier i mówi:
-weź go sobie pani, jego jeszcze w zimie ktoś z domu wyrzucił...
Kot domowy, słodki, ale koło ogona łyse pręgi - grzybica jak nic. :(
Chwila moment i przybiega jego słodka koleżanka. Też łaciata, w ciąży.
Ta parka chodziła potem za mną do końca wizyty. Wcale nie za jedzeniem, bo to mogły sobie zjeść z miseczek. Wolały chodzić za człowiekiem...
Był jeszcze jeden czarny kocurek, podszywany rudym, bardzo nieufny.
I jeszcze jedna szaro-biała kotka, też w ciąży.
Chude przede wszytkim są kotki - pewnie wycieńczone ciągłymi porodami.

Chodzę sobie myślę, że warto pogadać z babką, która je dokarmia.
Taki traf, że ktoś do mnie z okna parterze krzyczy: "a czego tu pani szuka?" A ja : "kogoś kto te koty tutaj karmi" Głos w oknie: "To ja!" :lol:

I sobie przez okno pogawędziłam.
Kotów "ściśle szpitalnych" jest 29. Są też takie, które przychodzą z ulic dookoła szpitala, ale nie śpią w szpitalu.
Koło prosektorium ( a raczej w dziurze pod prosektorium) mieszka 9 całych czarnych.
Reszta kryje się w piwnicy szpitala i gdzie tylko może.
Kobieta karmi je wg swoich słów : nereczkami i suchym pokarmem, a wg tego co widziałam w miskach to ... pęczakiem i mlekiem. Zresztą Iti, którego miałam właśnie ze szpitala, też wymiotował po przyjsciu do mnie pęczakiem.
No nic to - przecież pewnie do bogatych ta kobieta nie należy...
I tak robi kawał dobrej roboty: broni koty przed wyrzuceniem ze szpitala, czyści tym chorym oczy, małym stara się szukać domów. Te mioty, które uda jej się znaleźć jako oseski, usypia eterem, zostawia jednego malucha w miocie.
To w sumie jej największa robota, bo...
-niedawno znalazła jedno kociątko w wiadrze z lizolem :cry:
-jedno kociątko ktoś wrzucił pod kratki odpływowe i gdyby nie to, że kotka strasznie krzyczała, to by tam umarło...
No cóż - to tylko przykłady.
Niedawno jakiś babsztyl z laboratorium wyłapał część kotów do kartonowych pudeł i .... chciał je wywieźć do lasu. Cudem ta kobieta temu zapobiegła.
Często ktoś podrzuca do szpitala ślepe jeszcze kociaki - w pudełkach :evil:

Zostawić tego nie można.
Jutro pójdę do dyrektora szpitala i poproszę o przyznanie mi jednej piwnicy na "kocie potrzeby". Zobaczymy, czy mam jakieś szanse.
Kotki bardzo bym chciała wszystkie po kolei wysterylizować (liczę, że to będzie conajmniej 15 kotek) - co będzie bardzo bardzo trudne. Technicznie - bo nie mam samochodu, bo nie wiem gdzie je potem przetrzymać i jak się nimi zająć żeby sobie szwów nie zdjęły. Sterylizacje będą prawdopodobnie długim cięciem - mam weta, który mi w tym pomoże (złoty człowiek), ale opieką po zabiegu i transportem muszę zająć sie sama. A przydało by się przed zabiegami trochę te koty do siebie przyzwyczaić, powinny dostać trochę porządnego jedzenia...
Trochę podleczyć, odpchlić, odrobaczyć...
Chyba porywam sie z motyką na słońce, ale nawet jak pomogę kilku kotom, to będę zadowolona..
Na razie to tylko plany, jeszcze nie wiem jak sie do tego zabrać.
Nie będę ukrywać :lol: , że dla Was, kochani forumowicze, oznacza to zapewne, że znów niedługo będę Was prosić o pomoc i wsparcie... :roll:
No i - już mogę zbierać zamówienia na te koty, które się urodzą.

Poszukiwani: :mrgreen:
- forumowicze ze Śląska, posiadający samochód, którzy mogliby dowozić kotki z Bytomia do Rudy Śląskiej;
- forumowicze, krewni i znajomi forumowiczów, którzy mogliby jedną- dwie kotki przechować po zabiegu;
- forumowicze, którzy mają jakieś "wejście" do hurtowni z kocim jedzeniem;
- forumowicze, którzy potrafią znaleźć jakiegoś sponsora tegoż przedsięwzięcia ;)
Chciałabym też kupić albo pożyczyć starą, dużą klatkę wystawową;
Przyda sie do przechowywania co dzikszych kotek.

Jejku - ja szalona jestem i nie wiem czy w ogóle się do tego nadaję....
Ostatnio edytowano Nie paź 12, 2003 19:26 przez ryśka, łącznie edytowano 35 razy

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Śro mar 19, 2003 17:29

O rany Rysiaczku, trzymam kciuki za pomyślność sprawy i udaną rozmowę z dyrektorem. Masz kobieto zapewnione miejsce w Niebie :D
Obrazek

LimLim

 
Posty: 35298
Od: Sob lut 23, 2002 20:08
Lokalizacja: Warszawa - Bielany

Post » Śro mar 19, 2003 17:32

jejku - dzięki za przyklejenie!! :D

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Śro mar 19, 2003 17:50

rysiu, ty jestes zlota dziewczyna.
Wlos stanal mi na glowie, kiedy czytalam twoja relacje. Dlaczego pomaganie bezdomnym kotom musi byc jak walki na barykadach? :(
Dlaczego tak wielu ludzi jest obojetnych na cierpienia zwierzakow?
Ja tutaj nigdy nie widzialam takich gromad bezdomnych kotow, i nawet trudno jest mi sobie wyobrazic to, o czym opowiadasz.
To, co postanowilas, bedzie trudnym zadaniem. Ale jesli ktos jest w stanie taka akcje przeprowadzic, to wlasnie ty.
Trzymam mocno kciuki za to, by dyrektor szpitala okazal sie byc ludzki, bo to bylby juz pierwszy krok.

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Śro mar 19, 2003 17:52

Mogłabym po zabiegu zająż się jakąś kotą, ale nie wiem czy dowiezienie do Gliwic ma sens :roll: No i moje koty póki co nie są szczepione...
Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty. (Albert Schweitzer)

Witch

 
Posty: 13789
Od: Pon lut 04, 2002 15:53
Lokalizacja: Gliwice

Post » Śro mar 19, 2003 18:38

Ryśka - życzę Ci powodzenia. To jest praca dla tytana :roll: Jak przyjdzie czas to pewnie jak zawsze uda się trochę kasy zebrać.

Falka

 
Posty: 32813
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Śro mar 19, 2003 18:52

Falka pisze:Jak przyjdzie czas to pewnie jak zawsze uda się trochę kasy zebrać.

Też tak sądzę - i przypuszczam, że na start znajdzie się coś w dowolnej chwili.

Estraven

 
Posty: 31460
Od: Pon lut 04, 2002 15:30
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro mar 19, 2003 18:58

:dance2: :dance:

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Śro mar 19, 2003 19:00

Rysiu, duzo nie pomogę bo i nie mam jak ale trzymam kciuki i myslę o Tobie cały czas.
Wiem na jakie góry sie porywasz bo robię, mniej więcej, to samo.

Relacjonuj na bieżąco postępy.

Duża buźka!
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Śro mar 19, 2003 20:06

jestes święta! swieta franciszka ;) zycze powodzenia w akcji, mimo wszystko jestesmy strasznie w tyle za Europa, miejmy nadzieje, ze szybko ja pod tym wzgledem dogonimy :?
hmm, samo to, ze ja pisze "jestes swieta" jest znakiem polskim, przeciez takie akcje powinny byc normalne, spolecznie popierane, nie? jakby co, doloze cos ze swojego poczatkujacego portfela ;) :oops:

Masza

 
Posty: 364
Od: Pt lut 28, 2003 0:26
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw mar 20, 2003 12:25

Dzięki za wsparcie! :D :D
Jeszcze nie rozmawiałam z dyrektorem, bo chcę najpierw omówić sprawę z wetem, a jego dziś niestety nie było.

Witch! Tu się wszystko opłaca, nawet wożenie do Gliwic, teraz Cie będę dręczyć i nie dam spokoju ;) :lol:

Myślę, że CZĘŚĆ tych kotów świetnie nadała by się po zabiegu do adopcji.
Gdyby wyrzucony z domu kocurek nie miał grzybicy to bym go od razu odjajczyła i szukała mu domu... Najpierw muszę dostać jakąś skuteczną na grzybicę maść i w miarę regularnie go smarować, a potem, jeśli mu przejdzie, dam ogłoszenie.

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Czw mar 20, 2003 16:15

ryśka pisze:Witch! Tu się wszystko opłaca, nawet wożenie do Gliwic, teraz Cie będę dręczyć i nie dam spokoju ;) :lol:


Ok :wink: :lol:
Istnieją dwa sposoby ucieczki od prozy życia: muzyka i koty. (Albert Schweitzer)

Witch

 
Posty: 13789
Od: Pon lut 04, 2002 15:53
Lokalizacja: Gliwice

Post » Czw mar 20, 2003 20:20 szpital

hej to ja jak mog et o służe autem, ale mam pytanie czy ten wet bedzie je teraz sterylizował? bo może dałoby sie uniknac porodu a co za tym idzie dodatkowych małych
mój wet z mikołowa po targowaniu bierze za dzikie 60 pln za sztuke mysle ze przy wiekszej ilosci zejdzie na 50 pln.
on tez bocznym sterylizuje zaciązone.
ja wwe wtorek jade do niego z dwoma dziczkami jakbys miała klatke to mogę 2 zabrac do sterylki , która zapłace.
namysl sie i daj znac
wojtek

pini1

 
Posty: 7035
Od: Nie cze 30, 2002 19:56
Lokalizacja: katowice

Post » Pt mar 21, 2003 8:47

Wojtku! Z nieba spadasz!
No pewnie, że chcę!
Nie mam jeszcze klatki, niestety, ale wobec Twojej propozycji ...
Zrobię tak: wybiorę dwie najmniej dzikie - żeby mi psa nie pożarły... Przy krótkim nie będę miała chyba kłopotu ze zrywaniem szwów, więc sobie poradzę.
Kurcze - w sumie lepiej byłoby je złapać w poniedzialek, żeby je najpierw odpchlić chociaż i odrobaczyć - prawda?

Co do krótkiego - to jest cudo, ale w tej chwili nie stać mnie nawet na te marne 50 zł. :( Dlatego myslalam o długim, ale za to gratisowym, u tamtego weta.
Na pewno to stan przejściowy - jakby co to poszukam pracy.

AAAle się cieszę!!! :D :D :D

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pt mar 21, 2003 9:00 szpitalne

super gdyby były odrobaczone,mam w zastrzyku Anipracit jak otworze butelke to musze zastrzyknac 50 kotów , mozna tamtym sukcesywnie podawac.
ok tylko Rysiu musiałabys zadbac o klatke transporter, bo ja mam juz tylko jedna bo druga poszła w drobny mak pzry pzrewozie dziczek.
ok zadzownie do Ciebie w niedziele wieczorem to omówimy szczegóły.
weta mam umówionego około 11 rano we wtorek,ewentualnie Asia by pzryjeczhała drugim autem po tamte i mi je pzrekaze .
pozdrawiam

pini1

 
Posty: 7035
Od: Nie cze 30, 2002 19:56
Lokalizacja: katowice

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: emill i 56 gości