Uszkodzenie komórek widać w wynikach, częściową niewydolność - w poziomie bilirubiny chociażby czy białka w osoczu.
Przyznam się że podświadomie oczekiwałam czegoś ostrego, co wytyczyłoby główny kierunek leczenia w celu zminimalizowania objawów - bo tak byłoby łatwiej a mnie ostatnio coś łatwego do rozwiązania bardzo by się przydało ze względów emocjonalnych
Ale Baja z moimi emocjami nie musi się wcale liczyć
Teraz emocje Baji są najważniejsze, skomponowanie leków tak żeby zminimalizować dolegliwości.
Tu wiele będzie zależało od wyniku koagulogramu - głównie jeśli chodzi o włączenie leków przeciwbólowych tudzież podanie osocza o czym pisała Gen.
Chociaż, jak mówiłam Beacie, zastymulowanie wątroby, popędzenie żółci, farmakologiczne wspomożenie pewnie już samo w sobie przyniesie jakąś tam ulgę.
Wskazana byłaby dieta wątrobowa: o odpowiedniej ilości białka, możliwie kaloryczna i lekkostrawna jednocześnie, ale tę pewnie Dominika dobierze.
Ze względu na ryzyko powikłań - nadciśnienie - na pewno warto zwracać uwagę na ilość sodu w pożywieniu i w wodzie.
Z klasycznych objawów marskości brak tylko wodobrzusza, ale ono było w wywiadzie zdaje się i teraz trzeba maksymalnie opóźnić ewentualne ponowne pojawienie się płynu w otrzewnej.
Beata, najgorsze jest to że nie znamy przyczyny - i raczej jej już nie poznamy.
Być może faktycznie stało się coś nagłego w postaci zatrucia w schronisku, być może ta marskość to "tylko" skutek niedojadania które kocie wątroby tak źle znoszą, a być może były w przeszłości jakieś ostre stany zapalne których efekt dziś widać (?) - w każdym wypadku nastąpiła po prostu dekompensacja funkcji, czyli dalsze uszkodzenie komórek spowodowane ich nadmiernym obciążeniem przy już istniejącej wcześniej marskości i niewydolności.
Rokowanie nie musi być złe, teraz ważne jest jak Dominika dobierze leki - zwłaszcza te stricte "wątrobowe" - i jak Baja na te leki zareaguje: czy tę dekompensację uda się powstrzymać.