Miodek ofiara ludzkiej, cudu nie dla nas [']

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw cze 15, 2006 4:22

:cry: Miodku [*]
Obrazek

goska_bs

 
Posty: 5304
Od: Czw mar 23, 2006 18:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw cze 15, 2006 5:35

Slonko...
Tak mi przykro...
Ale tak sie ciesze, ze mial kogos kto go kochal przy sobie...
Bo mysle ,ze trzeba naprawde kogos kochac, zeby podjac taka trudna decyzje...Jestem z toba calym serduchem...
Ja chyba juz nie bede zagladac na kocie forum...Za bardzo to przezywam...Ale slyszalam, ze ty juz niejednemu zwierzakowi pomoglas i bardzo bym chciala zebys o mnie nie zapomniala kiedy ktorys z twoich podopiecznych bedzie potrzebowal wsparcia...

Kasia C

 
Posty: 997
Od: Wto cze 13, 2006 6:15
Lokalizacja: Lodz

Post » Czw cze 15, 2006 6:09

boze... dopiero doczytalam... tak mi strasznie przykro :(
Nie robię już drapaków.
Sprzedaję chusty do noszenia dzieci

covu

 
Posty: 18247
Od: Nie sty 09, 2005 9:56
Lokalizacja: Józefosław (gdzieś między Warszawą a Piasecznem)

Post » Czw cze 15, 2006 7:25

Tak mi przykro miałam taką nadzieję że jednak się uda. Śpij spokojnie Mioduszku [i]
Ostatnio edytowano Czw cze 15, 2006 7:42 przez safiori, łącznie edytowano 1 raz
Obrazek1% dla zwierzaków

safiori

 
Posty: 11268
Od: Pt sty 07, 2005 21:13
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw cze 15, 2006 7:33

:( :( :(

Fredziolina

Avatar użytkownika
 
Posty: 11995
Od: Śro kwi 13, 2005 19:24

Post » Czw cze 15, 2006 7:34

eve69 pisze:Spij koteczku. Moja Hope na pewno wyszla po Ciebie z Bonusem.


I Apolonia.... i sześć Przedszkolaków.... :cry:
Będą się z tobą bawić, Miodku...

Bardzo, bardzo współczuję. :cry:

Elżbieta P.

 
Posty: 2241
Od: Śro lut 02, 2005 0:40
Lokalizacja: Okolice Kozienic / mazowieckie

Post » Czw cze 15, 2006 7:42

Słonko, nie obwiniaj się. To nie ma sensu. Z kręgosłupem to zawsze jedna wielka niewiadoma, zwłaszcza, gdy nie ma na miejscu specjalistów. A on był jeszcze dodatkowo poszyty, poraniony. Dałaś mu to co najważniejsze, o czym napisała Beliwoen - spokojne ostatnie dni życia, w bezpieczeństwie, był otoczony Waszą miłością, miał to co każdy kot i każde zwierzę potrzebuje - miękkie posłanie, kochającą dłoń, ulubione przysmaki. Ściskam Cię, Słonko.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw cze 15, 2006 7:49

Słonko, przecież Ty zrobiłaś dla niego najwięcej. Nikt mu nie dał tyle czasu, troski, myśli, miłości i łez, ile Ty!!! On przede wszystkim na Ciebie będzie czekał po drugiej stronie.
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Czw cze 15, 2006 8:11

Nawet nie wiecie jak tu pusto bez Niego.... Moja kochana Miodowa Syrenka....
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw cze 15, 2006 8:12

Slonko_Łódź pisze:Gdyby od razu trafił do Wawy dr by go operował. I to jest ta szansa, która mu odebrałam. Powinnam jechać od razu. Teraz juz zawszę będę tak robić z kotem ze złamanym kręgosłupem. Do Warszawy są dwie godziny jazdy (z korkami). To nie dużo w porównaniu do całego życia Miodzia. A ja mu tych głupich dwóch godzin nie dałam i odebrałam mu szansę na 25 lat. Teraz juz nie mogę tłumaczyć sie tym, że u nas w Łodzi chirurgia kręgosłupa to zupełny ewenement.


Chciałabym założyć kiedyś Miodziowy Fundusz Alarmowy. Dla kotów ze złamanym kręgosłupem.


Gdyby Miodek nie miał w schronisku tej durnej operacji, gdyby nie był tak tragicznie poszyty, to po doświadczeniach z Bamboszem błagałabym Was po prostu, żebyście go zawieźli do Warszawy, do specjalistów jak najprędzej, zaraz. Albo przynajmniej skonsultowali. Ale ta rana wszystko pomieszała. Myślę, że wszystkim, wetce też (tzn. nie myślę o tej schroniskowej). A i tak zastanawiam się, czy nie powinnam była bardziej alarmować. Tylko, że w dodatku on był po narkozie, drugiej zaraz dostać nie mógł. No, od początku spaprane, ale ABSOLUTNIE nie z Twojej winy.

A o takim funduszu sama myślałam, w szerszym, psio-kocim kontekście. Leczenie kręgosłupa to chyba najdroższa z kuracja. Nie wyleczyłabym Bambosza gdyby nie pomoc finansowa ludzi z forum owczarka belgijskiego, i to pomimo, że weci i tak brali ode mnie mało. same leki to już katastrofa.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw cze 15, 2006 8:36

Anka pisze:Gdyby Miodek nie miał w schronisku tej durnej operacji, gdyby nie był tak tragicznie poszyty, to po doświadczeniach z Bamboszem błagałabym Was po prostu, żebyście go zawieźli do Warszawy, do specjalistów jak najprędzej, zaraz.


Wpiszę to od razu, bo może się przydać. Lekarz u którego wczoraj byliśmy powiedział, że ta jego narkoza schronowa i to, że był po niej w stanie krytycznym i ledwo wyszedł NIE JEST PRZECIWSKAZANIEM do drugiej- oni stosują wziewną stanowczo mniej obciążającą i powiedział, że spokojnie by go operował. Powiedział, że nie było i tak nic do stracenia. Bez tej operacji Miodzio nie miał żadnych szans od początku. Tylko my o tym nie wiedzieliśmy. I gdyby był tam wtedy operowany od razu w tej samej operacji poprawiliby to co zrobiła ta schronowa wetka z jego brzuchem.

A operacje kręgosłupa faktycznie strasznie drogie są- cennik zaczyna sie od 1100 może przekroczyć 2000zł. I jest jeszcze drugi aspekt- na zebranie pieniędzy ma się 48 godzin. Myślałam, żeby Miodziowy Fundusz działał jak bank- na pierwszy sygnał o potrzebie operacji przelewamy kasę. A potem można zbierać spokojnie i oddać funduszowi, żeby była kiedy znowu będzie potrzebna. Tak sobie wymyśliłam.... Pomyślałam, że każdemu z naszych zwierząt może się cos takiego przydarzyć. Nie może być tak, że przez kasę tracimy życie. Miodzio poruszył serca wszystkich. Wiele osób zaproponowało mu pomoc. Ale nie każde zwierzątko w potrzebie od razu trafia w serduszka forumowiczów. Wtedy Miodzio by im pomagał. Kontakt do tego lekarza jest. Rozmawialiśmy z nim wczoraj ponad dwie godziny. Pod koniec już głównie o tym co mamy robić w przyszłości. Chyba dobrze nas zapamięta bo zaczął od zgryżliwych komentarzy i potem widać jak było mu głupio (nawet nic od nas nie wziął za konsultację). On jest pasjonatem, lubi to robić i to widać. Stosuje najnowocześniejsze metody. Pokazywał mi szpital, salę operacyjną, labolatorium, rtg, usg. W razie czego będę z Wami jeździć do Niego - spłacę dług zaciągnięty u Miodzia.
Do zobaczenia Yennefer- czekaj na mnie w bytowniku przy ognisku.
10.02.2013 mój świat się zawalił.

Kto Ci tam Krokerku brzuch miętosi? Komu ćwierkasz? Do kogo się przytulasz w nocy? W czyich ramionach czujesz się bezpieczny?
09.11.2015r. odszedł Kroker

Slonko_Łódź

 
Posty: 5664
Od: Pt cze 10, 2005 7:36
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw cze 15, 2006 8:43

Pierwszy raz tak bardzo poryczałam się przy czytaniu wątku... :cry:
Słonko, nie obwiniaj się...
Ty zrobiłaś wszystko co mogłaś, albo nawet jeszcze więcej...
Ktoś inny zdecydował, ze tak musi być, tam na górze...
I na pewno miał w tym swój cel...
Ten fundusz...
Może to była misja Miodzia?

Trzymaj się, wiem że nie jest Ci łatwo...



:crying: :crying: :crying:
Obrazek

Amy

 
Posty: 2865
Od: Pt lip 22, 2005 19:45
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw cze 15, 2006 8:48

Miodzio, to ja przepraszam, bardzo przepraszam, że nie naciskałam wcześniej :crying: . Ta koszmarna, łódzka operacja mnie zmyliła, nie wyobrażałam sobie przewożenia i cięcia zaraz po niej, nie chciałam Was dodatkowo stresować. Przepraszam :cry: . Ja przecież WIEDZIAŁAM że czas się liczy. Nie wiedziałam tylko innych rzeczy bo nie jestem wetem.

Dobrze tylko, że przynajmniej nie posłałam Was do rzeźnika, bo i tego się bałam, przecież ja go nie znałam, to było tylko z polecenia innego weta, właściwie też mi nie znanego, to był cały łańcuszek.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

Post » Czw cze 15, 2006 8:59

Slonko_Łódź pisze:
Wpiszę to od razu, bo może się przydać. Lekarz u którego wczoraj byliśmy powiedział, że ta jego narkoza schronowa i to, że był po niej w stanie krytycznym i ledwo wyszedł NIE JEST PRZECIWSKAZANIEM do drugiej- oni stosują wziewną stanowczo mniej obciążającą i powiedział, że spokojnie by go operował. Powiedział, że nie było i tak nic do stracenia. Bez tej operacji Miodzio nie miał żadnych szans od początku. Tylko my o tym nie wiedzieliśmy. I gdyby był tam wtedy operowany od razu w tej samej operacji poprawiliby to co zrobiła ta schronowa wetka z jego brzuchem.

Mam prośbę-napisz wszystko, czego sie dowiedziałaś. Czego ewentualnie nie powolić robić z kotem wetowi,który sie nie zna. Co zrobić jeszcze przed operacją, by zwiększyć szanse kota.Jakie leki kazać podać.I chociaż to pewnie będzie dla Ciebie trudne,dlaczego było zapóźno,jakie zmiany zaszły,czym były spowodowane: tylko czasem, jaki upłynął czy czyms jeszcze.Dlaczego wczesniej operacja by pomogła, a teraz nie.
I jeszcze moja zupełnie prywatna ciekawość-jakie, na miłość boską zryźliwe uwagi robił wet, gdy wieczorem,z innego miasta przyjechał ktoś z kotem,którego próbował ratować.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Czw cze 15, 2006 9:01

Miodzio, koteczku, zegnaj :cry: :cry: :cry:

Dziewczyny, nie obwiniajcie sie. Zrobilyscie BARDZO duzo. Teraz wiecie (wiemy) jeszcze wiecej. I pewnie sie to kiedys (niestety) przyda.
Obrazek

Happy

 
Posty: 2832
Od: Śro lis 19, 2003 2:36
Lokalizacja: Bayreuth, Niemcy

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510, Paula05 i 80 gości