To może korzystając z tego, że mam chwilkę czasu opiszę historię naszych trudnych kocich układów
To było tak...
Mruv i Nitex pojawiły się w naszym domu prawie równocześnie (różnica 3-4 dni) jako małe szkraby. Obie były działkowo-parkingowe, ale nie dzikie. Od początku Mruwiec dominował, ale była to dominacja łagodna, kotki razem bawiły się, urządzały dzikie gonitwy i łobuzowały po równo, spały przytulone, jadły razem, problemy w relacjach nie występowały.
Sprawa zaczeła się komplikować po sterylizacji Mrufki. Pardoksalnie zabieg ten zamiast kotkę wyciszyć i uspokoić sprawił, że stała się bardzo agresywna wobec Nici. Futro latało, Nitex uciekał z płaczem na stół i generalnie nastroje w domu bardzo się popsuły. Stan ten pogłębiał się. Skończyły się wspólne zabawy i wspólne spanie, Nicia całymi dniami przesiadywała na parapecie smutno patrząc się za okno, a po domu poruszała się wolno i rozglądając się wokół z obawy przed atakiem. Zdarzały się lepsze dni, ale kot ewidentnie wpadał nam w depresje.
Trudno było na to patrzeć, tym bardziej, że odbijało się to również na jej zdrowiu, niekończące się problemy ze skórą, alergie, brak pierszej rujki mimo swojego wieku. Nasza wetka wykluczyła podłoże zdrowotne agresji Mruvca, więc ewidentnie problem był behawioralny.
Dlatego zdecydowałyśmy się na wizytę u pani behawiorystki
Koty jak to koty, skorzystały tyle, że poznały wnętrze kanapy pani weterynarz i przesiedziały między pościelami jakieś 1,5 godziny. My natomiast dowiedziałyśmy się wielu rzeczy.
Przede wszystkim nie jest tak źle, nasze kotki w miarę znośnie egzystują na wspólnej przestrzeni, a agresja Mrufki prawdopodbnie była spowodowana zaburzeniami hormonalnymi po sterylizacji. Pani powiedziała, że wśród kotów model kat-ofiara jest modelem najpopularniejszym przy konfliktach, ale można temu przeciwdziałać.
Przede wszystki pozytywne warunkowanie na widok drugiego kota. Kiedy wchodzą sobie w kadr widzenia natychmiast dostają smakołyki i przytulania, żeby skojarzyły swój widok z czymś dobrym i fajnym. Po drugie wspólne zabawy, bo nic tak nie zbliża jak zabawa. Kiedy wspólne zabawy nie są możliwe, można najpierw wybawić jednego kota do "padnięcia" a potem w jedgo obecności bawić się z drugim. Po trzecie Felliway do kontaktu, po czwarte leki dla Mruv, bo to w niej jest problem, po piąte mnóstwo cierpliwości i pełne kieszenie smakołyków
A teraz na dowód zdjęcia
http://img84.imageshack.us/img84/8988/drapak9lj.jpg
http://img47.imageshack.us/img47/797/cma6nm.jpg
i zrelaksowana w końcu Nicia:
http://img146.imageshack.us/img146/8881/nitex3bc.jpg