Przykro się czyta posty osób, które piszą, że po co brała, jak wiedziała, że nie ma na leczenie, że na pewno wiedziała jak jest w schronisku.
Wy wiecie, jak jest z kocim zdrowiem, ja wiem; wiecie również, jak jest w schroniskach. Ale w błędzie jest ten, kto twierdzi, że taka wiedza jest powszechna. Otóż nie jest. O kocich dolegliwościach ludzie mają małe pojecie. Z reguły myśli się o odrobaczeniu i szczepieniu (i to w najlepszym wypadku). Schroniska - owszem ludzie wiedzą, że to nie jest dobre dla zwierzaka. Ale jakie tam sa warunki i na co narażone są koty - często już nie zdają sobie sprawy. I to nie wynika ze złej woli. Nie każdy zaczytuje się w miau.pl
.
Natomiast osobom, które upierają się, że zawsze się da wyjśc z trudnej sytuacji życzę, żeby na ich drodze nigdy nie stanęła życiowa katastrofa.
Nie macie pojecia, jakie niespodzianki może zgotować los. Nie zawsze skutkują proste recepty typu "zacisnąć pasa". Niby jak, z małym dzieckiem? Mędrkowanie studentki mającej 800 zł na siebie i dwa koty jest tu nie na miejscu
. Bo z tego, co pisze Emilia to ona raczej tyle nie ma. A odpowiada jeszcze za swoje dziecko.
Emilio, wierzę, że w twoim życiu wydarzy się jeszcze duzo dobrego. I że zostaniesz na forum.