Ja też nie mogę uwierzyć, że to się stało. Przecież jeszcze przedwczoraj, jeszcze trzy dni temu się bawił, łapał na miziający go po brzuszku ołówek, chwytał za myjące go ręce (tak, tak, ręce to był straszny przeciwnik

!), zaczął nawet zlizywać wodę z palca! Aż tu nagle odszedł. I tak naprawdę chyba się tego nie spodziewałam. Co z tego, że oddychał gorzej? To się już zdarzało. Tyle tylko, że leki pomagały, a teraz już nie. Co się stało? Przecież przed północą podczas wizyty nie było płynu w płuckach, ani nie wydawało się, że jest aż tak źle.
Że chciał spać na poduszce? Lubił tak zasypiać.
Wyrzucam sobie, że go włożyłam z powrotem do budki, że nie pozwoliłam mu spać ze mną. Ale bałam sie, że może się obudzi podczas gdy ja zasnę, spadnie i zrobi sobie krzywdę. Kładł się na chwilkę, a potem wstawał i wędrował. Kiedy zasnął na poduszce przeniosłam go na jego posłanko włąsnie ze względu na moje obawy. Może powinnam wogóle się nie kłaść. Ale głowa sama opadała, zasypiałam bezwiednie.
Dlaczego wcześniej się nie obudziłam?? Kwadrans być może uratowałby mu życie. A ja wstałam gdy już prawie odszedł. Nic nie słyszałam, a powinnam. Zasnęłam

! I dlaczego nie wzięłam go od razu na ręce?? Czy myślał, że jest sam? A może obudził mnie swoim gawronim miaukaniem, żeby się pożegnać? Tak się boję, że cierpiał

. Ale o 4 rano było jeszcze w miarę normalnie. Dlaczego nie wstałam wcześniej????
Tofik nie miauczał. On skrzeczał jak gwaron właśnie, ewentualnie popiskiwał. Może to była jakaś wada układu oddechowego? Może infekcja gardziołka, która utrudniała mu oddychanie. Lekarze mówili, że u takiego maleństwa trudno podczas osłuchiwania określić, w którym miejscu dokładnie jest coś nie tak.
Moja kruszynka kochana.
Zawsze już będziesz moim kotem. Bo zacząłeś nim być. Odsuwałam myśl o adopcji, nie tylko dlatego, że byłeś chory. Ale także dlatego, że coraz trudniej było mi wyobrazić sobie, że cię komuś oddaję. Starałam się, próbowałam cię nie pokochać aż tak mocno, żeby rozstanie nie bolało. Nie udało i jestem z tego powodu szczęśliwa

. Co z tego, że byłam zmęczona, że ciągle żyłam w niepewności, że moje życie się zmieniło, bo trzeba było się tobą zająć. To było coś wielkiego. Dziękuję ci, że się pojawiłeś. Jesteś Moim Kotem. Czekaj na mnie razem z Puszkiem i moim tatą za Tęczowym Mostem. Kocham cię.