Drugie jest w kiepskim stanie. Zdecydowałam się jednak zabrać bąka. Dyżurna wetka powiedziała, że maleństwo bardzo domaga sie pieszczot i bliskości człowieka i obecność w domu może mu bardzo pomóc.
Teperatura przy wypisie - 35 stopni. Więc z jednej strony nieźle, a z drugiej - łolaboga!
Lekarka troche mnie przestraszyła mówiąc, że mały może stanowić zagrożenie dla moich sierściuchów. Bedziemy dokłądnie myć ręce, w pokoju, gdzie jest Tofik mam też oddzielne ubranie, domowe zdejmuję w przedpokoju i przebieram się u małego. W tej chwili pokój siostryto izolatka - żadnych odwiedzin u niej, zakaz wstępu dla kotów.
Może przesadzam, ale strzeżonego... Mylicie, że takie środki ostrożności wystarczą? Koty mam szczepione - Salem w lipcu, Inka w listopadzie. Salem jest alergikiem, Inka trochę szwankuje na linii jelito-żołądek, ale nie jest to nic zakaźnego - przewlekły stan zapalny.
Inka na razie nie zauważyła obecności dzieciaczka, Salem waruje przy drzwiach - ten kot musi wiedzieć wszystko


Muszę zadzwonić do kliniki, bo zapomniałam zapytać ile razy dziennie wkraplać Gentamycynę. Uff, dużo tego, będę dopisywać sukcesywnie.
Gdyby coś się działo, gdybym nie dawała rady, mam dzwonić, albo ewentualnie przynieść malca z powrotem. Taaaa....
