Mały Toffik [']

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Pt kwi 14, 2006 22:03

:(

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Pt kwi 14, 2006 22:08

Ja chciałam przypomnieć, że pomagają sabatowe zloty i tańce wkoło kotła.

To ja już zacznę:
Toffikzdrowy Toffikzdrowy Toffikzdrowy Toffikzdrowy Toffikzdrowy
Toffikzdrowy Toffikzdrowy Toffikzdrowy Toffikzdrowy Toffikzdrowy Toffikzdrowy Toffikzdrowy Toffikzdrowy ToffikzdrowyToffikzdrowy Toffikzdrowy Toffikzdrowy Toffikzdrowy Toffikzdrowy Toffikzdrowy Toffikzdrowy Toffikzdrowy Toffikzdrowy Toffikzdrowy Toffikzdrowy Toffikzdrowy Toffikzdrowy Toffikzdrowy Toffikzdrowy Toffikzdrowy
Moja pierwsza kocia miłość
za TM
Obrazek Obrazek
Nie tworzysz świata, jest on zastany. Można tylko ruszyć tyłek i coś zmieniać. (Anda)

kota7

Avatar użytkownika
 
Posty: 12351
Od: Czw sty 27, 2005 20:19

Post » Pt kwi 14, 2006 22:09

Kid pisze:Wcześniej muszę się trochę przygotować. Kupię dużą, wysoką kuwetę i zrobię tam Tofikowi jego miejsce. Do tego lignina, papierowe ręczniki, zwykłe ręczniki, prześcieradło.
Właśnie poszukuję wśród znajomych termofora (gorączkowo przekopują szafy, pawlacze i piwnice :wink: ).
Tofiś potrzebuje również ciepełka z butelek wypełnionych wodą. W klinie widziałam, że miał w posłanku plastikowe butelki, takie jak po różnych płynach medycznych. Zastanawiam się, czy zwykłe szklane albo plastikowe będą dobre?


W lecznicy mały jest w moim transporterze, weź go. Jest nowy (i tak musiałam kupić ;) ), wolny od bakterii ;)

Co do butelek, to zwykłe plastikowe się nadadzą moim zdaniem, takie po wodzie czy napojach. One doskonale znoszą temperatury nawet rzędu 60 stopni (sprawdzałam), a na wrzątku przecież małego nie będziesz kładła, co za dużo, to niezdrowo...
Permanentny brak czasu...

Atka

Avatar użytkownika
 
Posty: 11517
Od: Wto maja 20, 2003 11:31
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt kwi 14, 2006 22:10

Dzięki Atka. Trochę byłam zaskoczona obrotem sprawy, bo liczyłam na to, że kociak powędrujej do mnie w stanie względnie stabilnym. Absolutnie nie spodziewałam się, że będzie 100% zdrowy, ale żeby chociaż ta temperatura była stabilna :( . No, ale niestety - święta.
No i jeszcze jedna rzecz - trzeba będzie Tofika codziennie nosić do kliniki na zastrzyk. Boję się, że może się zaziębić. Za słaby jest na choćby katar! On ma przeciez ciągle zapalenie płuc :?. Nie mam samochodu, TZ pożycza czasem od taty, ale jego rodzice wyjeżdżają teraz na święta. Trochę mnie martwi to codzienne noszenie w tę i z powrotem.
Przyszło mi do głowy, że może w klinice zgodzili by się, żebym poprostu przychodziła co 2-3 godziny do małego. Co wy na to? Skoro dr Jankowski nie będzie mógł się nim zająć, to może ja? A kociaczek będzie na miejscu, bez ryzyka, że w razie czego będzie mało czasu na reakcję i bez obaw o codzienne wycieczki.
Kłólewna Inka i Księciunio Salutek

Kid

 
Posty: 3131
Od: Sob lis 01, 2003 0:29
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Pt kwi 14, 2006 22:13

Kid pisze:No i jeszcze jedna rzecz - trzeba będzie Tofika codziennie nosić do kliniki na zastrzyk.


A trzeba go nosić? Nie da rady podawać mu zastrzyków w domu?

Chociaż sama nie wiem... dorosłemu kotu to nie problem, ale maluchowi nigdy nie dawałam, nie wiem, czy bym się nie bała na Twoim miejscu...

Kid, w ogóle to jesteś cudowna, wiesz o tym? 8)
Permanentny brak czasu...

Atka

Avatar użytkownika
 
Posty: 11517
Od: Wto maja 20, 2003 11:31
Lokalizacja: Warszawa

Post » Pt kwi 14, 2006 22:17

Eeeee, tam, cudowna :oops: . Boję się jak cholera :roll: .
W czasie rozmowy dr Dominika powiedziała tyle, że mały musi dostawać antybiotyk, ja spytałam wcześniej o to, czy malucha trzeba codziennie przynosić. Nigdy żadnemu stworzeniu nie robiłam zastrzyku, a on jest maleńki. Zapytam jutro.
Pomyślałam chwilkę i porozmawiam jutro z wetką o ewentualnym dochodzeniu do kliniki. Moim zdaniem za duże jest ryzyko, że mały złapie coś po drodze, u mnie, albo się zaziębi. Zobaczymy. Trzeba myśleć racjonalnie, tak żeby dla niego było jak najlepiej.
Z tymi świętami to same problemy :roll: .
Kłólewna Inka i Księciunio Salutek

Kid

 
Posty: 3131
Od: Sob lis 01, 2003 0:29
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Pt kwi 14, 2006 22:24

Biedaczek, BARDZO mocno trzymam kciuki za jego zdrówko :ok:
Obrazek

ryśka

Avatar użytkownika
 
Posty: 33138
Od: Sob wrz 07, 2002 11:34
Lokalizacja: Bielsko-Biała

Post » Pt kwi 14, 2006 22:24

Kid pisze:Dzięki Beatka za kciuki.
Nie ukrywam, że się boję. Maleństwo jest ciągle w kiepskim stanie. Ale faktycznie - jeśli ma być tak, że nie będą się nim mogli porządnie zająć to lepiej mu będzie u mnie. W razie czego do lecznicy nie mam aż tak daleko, a do pani doktor numer komórki w telefonie. Mały zasługuje na szansę.
Zobaczymy co powie jutro dyżurująca lekarka jeśli dobrze kojarzę, to akurat moja nabardziej NIEulubiona :? . Ok. 15 wybiorę się małego.
Wcześniej muszę się trochę przygotować. Kupię dużą, wysoką kuwetę i zrobię tam Tofikowi jego miejsce. Do tego lignina, papierowe ręczniki, zwykłe ręczniki, prześcieradło.
Właśnie poszukuję wśród znajomych termofora (gorączkowo przekopują szafy, pawlacze i piwnice :wink: ).
Tofiś potrzebuje również ciepełka z butelek wypełnionych wodą. W klinie widziałam, że miał w posłanku plastikowe butelki, takie jak po różnych płynach medycznych. Zastanawiam się, czy zwykłe szklane albo plastikowe będą dobre?
Obawiam się jeszcze jednego - wpływu bakterii, które mam w mieszkaniu na słabiutki organizm małego :? . Klinika jest stale dezynfekowana, w mieszkaniu nie da rady. Oczywiście maluch będzie izolowany, ale licho nie śpi. Cóż, nie ma co się bać, trzeba się wziąć w garść, myć często ręce i liczyć, że wszystko się ułoży.

Sa poduszki elektryczne , albo podgrzewane pokrowce na stopy. One nie grzeją bardzo, a nie trzeba by ciągle pilnować. Sama do niedawna miałam taki but, ale się przepalił. Może masz skąd pożyczyć? To jest bezpieczne (pod warunkiem, ze kot nie pogryzie przewodu), bo produkowane do bezpośredniego kontaktu z ciałem.

Tosza

 
Posty: 6382
Od: Śro mar 16, 2005 21:18
Lokalizacja: Kraków

Post » Pt kwi 14, 2006 22:31

Tosza, rozpytuję znajomych, ale na razie nikt nie ma. Będę szukać dalej.
Kłólewna Inka i Księciunio Salutek

Kid

 
Posty: 3131
Od: Sob lis 01, 2003 0:29
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Pt kwi 14, 2006 23:11

jak go zawiniesz w kocyk, recznik czy nawet kaptur od bluzy to go spokojnie mozesz nosic w reku do lecznicy, nie zaziebi sie. Kocicich tak nosilam. Zdecydowanienie trzeba nosic w rtansporterku, za maly jest, lepiej zawinietego i jak tobolek w reku.

Tofiku zdrowiej :ok:
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Pt kwi 14, 2006 23:45

Mysza, mówisz, że dało by radę tak go nosić? Tyle, że on jest bardzo słaby. Bałabym się wychłodzenia.
Kłólewna Inka i Księciunio Salutek

Kid

 
Posty: 3131
Od: Sob lis 01, 2003 0:29
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Sob kwi 15, 2006 0:17

Kid pisze:Mysza, mówisz, że dało by radę tak go nosić? Tyle, że on jest bardzo słaby. Bałabym się wychłodzenia.

no ale jak go opatulisz jak w kokonie to predzej sie udusi niz wychlodzi ;)
Poza tym mozesz brac maly sloiczek lub buteleczke z ciepla woda i wsadzac obok niego. Wtedy ciut ciezej bedziesz miala, ale na bank sie nie wystudzi.
Obrazek
http://www.forastero.pl hodowla kotów brytyjskich

Mysza

Avatar użytkownika
 
Posty: 39656
Od: Pon cze 02, 2003 10:17
Lokalizacja: prawie Kraków

Post » Sob kwi 15, 2006 0:43

kurcze ja mam poduszke elektryczna.
miala w sumie stycznosc z kociakami ktore zeszly w niejasnych okolicznosciach ale im dluzej ich niema tym bardziej jestem pewna ze ne byl to tyfus.zadne inne kociaki nie maja objawow.tereaz uzywaja jej moje 4 miesieczne 2 kociaki.nieszczepione.
pokrowiec wypralam i zdezynfekowalam mimo to a poduszke tez wypsikalam srodkiem dezynfekujacym.na wszelki wypadek chociaz weterynarka puka sie glowe;]

na inkubator doskonale nadaja sie takie plastikowe pudelka jak na chomika z zakladana gora.do kupienia w zoologicznym.
trzymaja cieplo doskonale jak za goraco to zna otworzyc albo zdjac.
takie pudelka tez mam.
ja termofory robilam z plastikowej butelki po wodzie z wrzatkiem z czajnika.owijalam w stado szmat zeby nie bylo za gorace.sukcesywnie szmaty zdejmowalam jak termofor ostygal.troche kociat tak odchowalam.
tak kurowal sie chory roman ktory przeciez mial sepse i amputacje lapy.
zdjecie romanka w inkubatorku http://upload.miau.pl/1/47449.jpg


jezeli chodzi o zastrzyki jezeli trzeba przyjezdzac ja moge przyjechac i zrobic gdybys wolala do lecznicy nie jezdzic.nie ma problemu.jezeli potrzebujesz takiej pomocy pisz.

gagucia

Avatar użytkownika
 
Posty: 3633
Od: Śro lip 20, 2005 2:54
Lokalizacja: Krasnygród

Post » Sob kwi 15, 2006 7:13

Gagucia, dzięki :) . W razie czego napiszę.
Kłólewna Inka i Księciunio Salutek

Kid

 
Posty: 3131
Od: Sob lis 01, 2003 0:29
Lokalizacja: Warszawa-Tarchomin

Post » Sob kwi 15, 2006 12:37

Nie wiem, ale ja bym chyba wolała mieć małego w domu niż zostawiać w klinice gdzie jest tylko dyżurny lekarz. Pamiętam, jak mi wyziębiała się po narkozie Szarotka. W nocy. Ponieważ leżała koło mnie w transporterku, a ja tylko drzemałam jak zając pod miedzą, to zdaje się natychmiast zauważyłam pierwsze sygnały zapaści. Telefon do lecznicy, taksówka, po 15 minutach na miejscu. Nie wiem, czy jeden lekarz, chwilami przynajmniej zajęty, zauważyłby tak szybko że coś się dzieje. owszem, napewno będzie zaglądać, ale... sama nie wiem.
A co do noszenia - zgadzam się z Myszą - on w kokonie nie wyziębnie, wogóle nie poczuje powietrza.

Anka

 
Posty: 17254
Od: Sob mar 08, 2003 21:23
Lokalizacja: Gdynia

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Luiza411, Marmigeder i 69 gości