Kochani, kciuki potrzebne, bo maleństwo jest w kiepskim stanie

. Chłopaczek ma zapalenia płuc, oskrzeli, herpes, chlamydię, straszliwy koci katar. W pyszczku miał wrzód na wrzodzie, dr Dominika usunęła płaty martwicy z pysia (!). Kociątko miało temperaturę w wysokości 32 stopni (!). Kotek jest mocno niedożywiony, skóra i kości. Być może ma toxo. Teraz jest w klinice, grzeje się na termoforku, obłożono go ciepłymi butelkami. Widziałam go, jest śliczny, maleńki. Nawet zamiauczał do mnie

. Maluszek walczy o życie, dr Dominika daje mu szanse. MUSI mu się udać. Na razie jest to maleńka kwintesencja kociego nieszczęścia. W tej chwili zabranie go z lecznicy jest nierealne. Umrze bez opieki lekarza, mógłby również stanowić zagrożenie dla moich kotów. Całe leczenie potrwa ok. 2 tygodni. Jest bardzo słaby, tyle chorób się na niego uwzięło, trzymajcie kciuki, módlcie się, musi być dobrze.
Powiem tak - byłam bardzo wzburzona po wyjściu z kliniki. Kotek ma maksymalnie 3,5 tygodnia. Maksymalnie. Maleństwo na pewno jeszcze samo nie je, nawet gdyby próbował uniemożliwiało by to tak koszmarne zajęcie pyszczka wrzodami i martwicą. Prawdopodobnie główka wpadała mu do miseczki z tego ktoś wyciągnął wniosek, że maluch sam je

. Zresztą zakrztuszenie się np. mlekiem mogło spowodować zapalenie płuc. Taki bąbel powinien być, jak powiedziała pani doktor, dokarmiany co 2-3 godziny. Tymczasem nim nikt się nie interesował

.
Jak można było doprowadzić do czegoś takiego? Za co takie maleństwo tak cierpi? Dlaczego nikt się nie zainteresował tym okruszkiem??
Atka, uratowałaś go. Miejmy nadzieję, że dzidziuś dojdzie do siebie. Reszta należy już do mnie - odchuchamy go tutaj

.
W tej chwili wydaje mi się, że potrzebne będą raczej pieniądze na pokrycie kosztów leczenia kruszyny. Teraz dostaje kroplówkę, za kilka dni pewnie jedzonko przez sondę (nosek). Skontaktuję się z Atką, ustalimy co i jak. Bardzo wam dziękuję za chęć pomocy, to wiele znaczy dla tego Bąbla

.