Set, tak to juz jest z kotami...czasem cos trzeba spisac na straty...ale krzeselek szkoda, to fakt.
Z tego co wiem, to kotki nie cierpia zapachu cytryny, wiec moze potraktuj czasem cytrynka te meble, na ktorych ci specjalnie zalezy.
Poza tym (tylko mnie teraz nie zastrzelcie), u nas radza: wode.
Tzn. zeby zaopatrzyc sie w jakies jajko na wode czy cos tam, czym mozna psiknac woda...i jak tylko kicius zaczyna broic, to prysnac. Tylko wazne, zeby nie widzial, ze to wy robicie. On ma kojarzyc drapanie mebli z czyms nieprzyjemnym, ale nie wiedziec, ze to twoja sprawka. I zaraz do drapaka.
Set, okres przyuczania moze byc zmudny, i dac wam kilka strat w inwentarzu, ale badz konsekwentna.
I nigdy nie krzycz na kota, i nie daj boze, bij, bo on NIE ROZUMIE, dlaczego.
On nie wie, ze krzeslo bylo drogie. Kicius kieruje sie tylko naturalnym instynktem; znajdzie cos, co sie przyjemnie drapie, wiec drapie
I nie robi wam tego na zlosc, nawet jesli powtarza to mimo waszych usilnych nagan.
Dlatego trzeba mu te przyjemnosc troche zepsuc (woda).
I pamietaj mocno go chwalic, za kazdym razem, kiedy uzyje drapaka ("sprytny kicius, grzeczny kicius").
Pociesze cie, ze ja mialam piekny dywan w salonie, ktory po przyjsciu Cesarzowej tak zawsze byl "oklaczaly", ze wygladal jak szmata do podlogi, ha ha. I wiesz co? Wywalilam w cholere, a co ja sie bede martwic i odkurzac 5 razy dziennie. Polozylam maly, starszy dywanik, i mam spokoj w duszy. Ale ty krzesel nie mozesz raczej wyrzucic, he he
Zycze powodzenia, i maaaasy cierpliwosci. Bedzie dobrze
