Moje futrzaki na maybachu od tygodnia
Georg już prawie nie warczy na Klemensa

I nie rzuca się na mnie

tak się jakoś uspokoił... pozwala Klemensowi spać na łóżku z nami, rano wleźć mi na poduszkę ale teraz dla odmiany sam Georg śpi na desce do prasowania, albo w koszyczku - dziwne
Klemens rozkokoszony bezgranicznie, wałkuje się po łóżku, plącze pod nogami, liże mnie. Wczoraj pierwszy raz sam wskoczył na kanapę, bez godzinnego namawiania

nie ucieka już pod łóżko prawie wcale. I do TZ przychodzi na mizianie - co prawda tylko na podłodze, ale zawsze.
Chłopaki się ganiają, owszem, ale juz bez tych dzikich wrzasków. I nowych ran na Klemensie nie ma.
TZ się śmieje, że Klemensowi to już może wystarczy tych kropelek, bo jak tak dalej się będzie "odstresowywał" to nie damy sobie z nim rady.
Georg jakby dorósł, ładuje mi się na kolana i przytula się, ale tak jakoś spokojniej, chociaż wczoraj mnie oprychał, bo pozwoliłam sobie zmienić pozycję, jak sobie z moich kolan urządził wannę
Do wzajemnego czyszczenia uszu i przytulania się jeszcze długo.... ale przynajmniej ten Georgowy warkot ustał. Już myślałam, że on ochrypnie, bo ileż można warczeć ???