Pancerni i Marysia

blaski i cienie życia z kotem

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob mar 01, 2003 7:55 Pancerni i Marysia

No to jestesmy juz w domu! Przyjechalismy o 3, i tyle sie po przyjezdzie dzialo, ze teraz nie moge spac.
Ale zaczne od poczatku...
Troche sie przymotalam na trasie, jak to ja, wiec podroz przedluzyla sie do 10 godz. Najpierw podjechalam do Pii, ktora tyle sie przy tej sprawie nakrecila. Myslalam, ze zaraz polecimy po kotka, a tu najpierw poczestunki, kwiatki (dostalam od niej kwiaty! jaka kochana!), potem podziwianie i mizianko jej 5-ciu kotow championow. Norwegi i Maine Coon - przepiekne...a jaki fajny urzadzila im pokoj...eh, zazdrosc to brzydkie uczucie :twisted:
Potem pokazala mi prawie cala swoja garderobe. Ona jest designer, a poza tym swietnie kopiuje hot cotoure kreacje (hot cotoure, to takie suknie, ktorych jest na swiecie sztuk 1-2, i ktore kosztuja majatek).
Wyobrazacie sobie, jak zgrzytalam po cichu zebami, bo serducho juz mi sie rwalo do diabelka.
Nareszcie pojechalysmy. Schronisko znajduje sie w domu z ogrodkiem, ktory wynajmuja. Na gorze pomieszczenia dla obslugi, kuchnia, itd; kotki na dole. I wiecie co? Ja sobie zawsze blednie wyobrazam rozne rzeczy na zapas...myslalam, ze zastane kicie w jakims przestronnym pokoju, pochloniete zabawa i zarelkiem... Kotki siedza w pomieszczeniach 1m kw., ze szklanymi drzwiami, i szklem miedzy soba (plexi). Caly czas. W ogole nie sa stamtad wypuszczane... :cry: W kazdym pomieszczeniu jest polka z kocykiem, kuwetka, miski i 1 zabawka. Smrod niesamowity. Na poczatku tak mnie ten smrod zatkal, ze nie moglam oddychac. Nie bylo tam brudno...co to jest? Byly tam tylko koty, i jeden krolik. Cesarzowej futerko pachnie wiatrem od szparki w oknie. Moze to byc dlatego, ze tam tak kompaktowo?? Taka mieszanka, jakby uryna, ryba, stary pot w autobusie i zbutwiale ciuchy, wszystko naraz. Nie wiem, jak to opisac. Czy w schroniskach u was tez taki cug? Wszystko tam tak smierdzialo, poczawszy od futerka kotow, az do reklamowki, w ktora wlozyly mi wyprawke Toto.
Ale smrod to pestka. Bylo tam razem 14 kotow i krolik. Weszlysmy do kazdej klatki na mizianko, i w kazdej stawaly mi cwieki w oczach. Zaraz przypomnialo mi sie, kiedy pisaliscie o tej tesknocie w oczach...Koty leza apatycznie, zupelnie inaczej niz Cesarzowa przy kominku po obiedzie. I lasza sie strasznie, az piszcza zeby je miziac. Wpatruja sie w czlowieka, takie smutne slepka. Niby cieplo, i jesc maja dosyc, a wygladaja na bardzo nieszczesliwe...normalnie blagaja, zeby je kochac :cry:
Pia pokazywala mi, ktore juz byly zabierane do domow, a po jakims czasie zwracane spowrotem...te wygladaly ekstra smutno :evil:
Nareszcie dotarlysmy do klatki Toto, w ciemnym kaciku na koncu.
Jejku, on powinien sie nazywac Plaster, ha ha. Przykleilismy sie do siebie w try miga, a jak wlaczyl traktor!!! :lol: (ogonek tez mu te dzieciaki podlamaly, buuu...) Transporter juz stal otwarty w klatce. Pia poszla na gore wypelniac dokumenty, i powiedziala, zebysmy sie zapoznali. Zostalismy sami, miziu miziu, i nagle Toto smyk z poleczki i wcisnal sie do transporterka ("wcisnal", bo on wlasciwie jest maly niedzwiadek, ktory przypadkiem jest podobny do kota). Przysiadl sobie spokojnie, ja zamknelam, i poszlismy na gore. Ot co! Siedzial bezszelestnie, i czekal az sie wyrobie z kontraktem. Myslalam, ze pekne :D . W samochodzie babki narzucily na transp. kocyk, zeby czul sie bezpieczniej. Jedziemy, jedziemy, misio popiskuje..nie "miau", tylko "ooi", i strasznie slodko mu to wychodzi... W koncu mysle: "a co ja cie bede jak kota w worku wozic, popatrz sobie dzieciaku na drzewka chociaz". Zrzucilam szmate, i misio uciszyl sie na cala reszte podrozy. Troche pospal, patrzyl na mnie, na drzewka, pochleptal wody. Zadnych sensacji i niespodzianek.
Ale smrodek nie do wytrzymania...no i przezylam chrzest bojowy: wykapalam go! Sceny dantejskie w lazience 8O
Serce tak mi walilo ze strachu, ze jeszcze sie nie uspokoilam. Balam sie, ze sie na mnie rzuci. Zalozylam mu najpierw szelki, i trzymalam za nie. Zmienial miedzy panika, wsciekloscia, a rezygnacja. W koncu zrezygnowal, bidulek, wcisnal sie w kat, i plukanko szlo juz na spokojnie. Myslalam, ze juz mam u niego przechlapane, ale tuli sie jeszcze bardziej. I pachnie eukalyptusem, ha ha, co namietnie zlizuje.
Ludzie, wypralam kota! Ktoby pomyslal jeszcze pare miesiecy temu, he he.
Przygotowalam mu wszystko w lazience, ale on nie planowal zadnej kwarantanny. Zaraz wysunal pyszczek, i zwiedzil wszystkie dostepne katy. W kuchni Cesarzowa pekala z ciekawosci. Przez pare godzin wpuszczalam ich na pokoje po kolei, ale piski takie, ze mowie: niech sie dzieje wola nieba, i wypuscilam koty na siebie.
Alez te koty sa ukladne...
Najpierw byla potyczka wzrokowa. Cesarzowa wygrala, Toto poszedl pod lozko. A ta mala zakochala sie po uszy!! :oops: I poleciala za nim z ogonkiem choragiewka, ale wtedy on parsknal zdziebko niemile, i panna cofnela sie biegusiem. Potem sledzila go, jak agent 007, przez godzine. Widze, ze te wykrety szyi zza rogu w lazience teraz sie przydaja.
Nie sycza na siebie w ogole, wszystko w kulturalnej ciszy. I juz 3 razy musnely sie pyszczkami! :D :D
Zobaczcie, Cesarzowa, ktora podejrzewalam o najgorszy egoizm, chce sie zaprzyjaznic, i to mocno. Teraz stoi 6 miseczek pod rzad, i pojadaja kazde ze swoich. Cesarzowej tak z wrazenia przyschnelo gardlo, ze chleptala wode, chociaz na codzien nia gardzi.
Teraz siedze i pisze, a kotki chodza za soba po pokojach.
Przed chwila Cesarska przysiadla we wdziecznej pozyturze, Toto podszedl, i wpatrywali sie w siebie dluuugo, chyba z 5 minut, powaznie. On troche machnal ogonkiem, dla przyzwoitosci, a ona jak wryta, wpatrzona w niego jak w obrazek. Kota mi sie zakochala :1luvu:
On pod krzeslem, ona na krzeslo, i leb do niego przysuwa, filuje mu w slepka, i kryguje sie niemozliwie.
Normalnie mysle, ze bedzie z nich radar-para :lol:
KONIEC
ps. a Toto traktor ma niesamowity...moje modlitwy zostaly wysluchane! I ile sie nagle dzieje u nas w domu, ha ha ha :balony: :king: :kotek:
Dziekuje za trzymane kciuki. Pomoglo jak smok. Ide sledzic ROMANS, tra la la
Ostatnio edytowano Sob lut 04, 2023 15:09 przez Inka, łącznie edytowano 73 razy

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Sob mar 01, 2003 8:23

Bardzo się cieszę, że zabrałaś już Toto do domku :D .
Wszelkie objawy wskazują na to, że kotfory sie pokochają. Życzę powodzenia na nowej drodze zycia :wink: i czekam na nastepne relacje z frontu.

Mizianka dla kotforków.
Agata i kotfory

Agata

 
Posty: 1577
Od: Pt sie 23, 2002 19:55
Lokalizacja: Włocławek

Post » Sob mar 01, 2003 8:37

JAK TO MIŁO ROZPOCZĄĆ DZIEŃ TAKIMI WIADOMOŚCIAMI!

NIECH SIE CHOWA ZDROWO!
www.fundacjafelis.org
na FB: Foondacja Felis
KRS 0000228933 - podaruj nam 1%

Kasia D.

 
Posty: 20244
Od: Sob maja 18, 2002 13:40
Lokalizacja: Lublin i okolice

Post » Sob mar 01, 2003 8:40

Po pierwsze: gratuluję powtórnego zakocenia
Po drugie:
Inka:
1. kurna, Ty wykąpałaś kota 8O . Nowego 8O 8O
2. koci Ci się nie piorą po ryjach 8O 8O
Alle ty masz szczęście :roll: 8)
Jesteś :king: :mrgreen:

ana

 
Posty: 24660
Od: Śro lut 20, 2002 21:56

Post » Sob mar 01, 2003 8:49

ana, ale przy tym praniu kota serducho tak mi dygotalo, ze prawie zeszlam na wylew :roll:

Inka

 
Posty: 22707
Od: Pon lut 10, 2003 2:29

Post » Sob mar 01, 2003 9:14

Inka!
To sie czytalo wspaniale!!!
I jak dla mnie mogloby byc wiecej :-)
Pisz, pisz!
Rozumiem, ze kot strasznie zajezdzal, ale nie wiem czy z ta kopiela to byl taki calkiem dobry pomysl...
No, ale miejmy nadzieje, ze sie nie przeziebi i w ogole bedzie cud miod.

Czekam niecierpliwie na dalsze wiesci :-)
aktualny wątek viewtopic.php?f=46&t=221075
Urodziłam się zmęczona i żyję, żeby odpocząć.

zuza

Avatar użytkownika
 
Posty: 87659
Od: Sob lut 02, 2002 22:11
Lokalizacja: Warszawa Dolny Mokotów

Post » Sob mar 01, 2003 9:21

Jnka, jesteś WIELKA :D :D :D
Gratuluję gorąco :!: :!: :!:
Tak wspaniale, że Twoje Koteczki się polubiły:D
Obserwuj i pisz o Sissi i Toto, to najmilsza lektura pod słońcem :D
Całujemy. Ella.

Drakula, jednak trochę zazdrosny :oops:
Obrazek

Ella

 
Posty: 8227
Od: Czw mar 07, 2002 13:22

Post » Sob mar 01, 2003 9:25

Oj, jak to dobrze że przyszłam w sobotę do pracy i takie wieści na początek mogę przeczytać :lol: Inko, jesteś cudowna! Tyle wysiłku kosztowała Cię ta podróż ale chyba sama przyznasz, że warto było.
Czekam na dalsze relacje :) No i wyśpij się porządnie.
Pozdrawiam

ps. Strasznie Ci zazdroszczę drugiego kociaka. Mi też się marzy....
Obrazek ObrazekObrazek
Ania + Sonia (06.2002-07.2014)+ Imbir (07.2002-11.2013) - Tocik (.... -09.2023) Aszka i Niuniuś
Nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... &start=675

Aniutella

 
Posty: 5234
Od: Czw sty 23, 2003 11:28
Lokalizacja: Warszawa - Chomiczówka

Post » Sob mar 01, 2003 9:32

Jejq jakie cudowne wiesci od rana :D :D
Czekam juz z niecierpliwoscia na nastepne relacje o Cesarzowej i Toto, To sie czyta po prostu super :D
Jestes :1luvu: :1luvu: :aniolek:
Aga& Poszukiwany FrugoObrazek&JagodaObrazek

agnesja

 
Posty: 162
Od: Czw paź 03, 2002 15:30
Lokalizacja: Gorzów Wlkp.

Post » Sob mar 01, 2003 9:58

Wspaniała opowieść, czytałam z wypiekami :D Gratuluję Ci, przesyłam wyrazy podziwu i tupiąc niecierpliwie czekam na dalsze nowiny :D
Obrazek

Kesi

Avatar użytkownika
 
Posty: 10195
Od: Wto lut 12, 2002 17:36
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob mar 01, 2003 10:15 Re: Toto juz w domu-relacja nudna i zmudna ;)

Jejej, jak dobrze, że już po wszystkim i na psa urok nic się złego nie dzieje :D

Inka pisze: Ja sobie zawsze blednie wyobrazam rozne rzeczy na zapas...myslalam, ze zastane kicie w jakims przestronnym pokoju, pochloniete zabawa i zarelkiem... Kotki siedza w pomieszczeniach 1m kw., ze szklanymi drzwiami, i szklem miedzy soba (plexi). Caly czas. W ogole nie sa stamtad wypuszczane... :cry: W kazdym pomieszczeniu jest polka z kocykiem, kuwetka, miski i 1 zabawka.

Wiesz, to jest na dobre i na złe. Dobre, bo przynajmniej nie zarażają się nawzajem różnymi świństwami, które załapały podczas życia "na wolności". Złe bardzo na psychikę, tak jak więzienie - bo kot to stworzenie bardzo żywe i ciekawe otoczenia, potrzebuje cały czas wrażeń i aktywności, a tu siedzi cały czas, dzień za dniem, zamknięty w takim metrowym kojcu i nic się w ogóle nie dzieje, to śmierć dla kociej duszyczki.
Ten okropny smród pomimo sprzątania to może być m.in. z tego, że nie każdy kot cały czas używa kuwety i ta opiekunka nie jest w stanie wyczyścić wszystkich zakamarków. A jeszcze jak zastosuje jakiś środek dezynfekujący, to się robi potworny koktajl. Biedne kicie, z ich wrażliwym, wyczulonym węchem...

Inka pisze: [...]Koty leza apatycznie, zupelnie inaczej niz Cesarzowa przy kominku po obiedzie. I lasza sie strasznie, az piszcza zeby je miziac. Wpatruja sie w czlowieka, takie smutne slepka. Niby cieplo, i jesc maja dosyc, a wygladaja na bardzo nieszczesliwe...normalnie blagaja, zeby je kochac :cry:

No właśnie, one się tam czują jak dziecko zamknięte w więzieniu :cry:

Inka pisze: [...](ogonek tez mu te dzieciaki podlamaly, buuu...)

A jesteś pewna? Bośmy tu w którymś wątku omawiali taką skazę genetyczną, nazywa się "załomek" i wygląda właśnie tak, jakby kociowi ktoś ogonek przytrzasnął drzwiami i krzywo się zrosło. Widziałam takie na własne oczy i za pierwszym razem też się dopytywałam z niepokojem, co się temu biednemu ogonkowi przydarzyło.

Inka pisze: W samochodzie babki narzucily na transp. kocyk, zeby czul sie bezpieczniej. Jedziemy, jedziemy, misio popiskuje..nie "miau", tylko "ooi", i strasznie slodko mu to wychodzi... W koncu mysle: "a co ja cie bede jak kota w worku wozic, popatrz sobie dzieciaku na drzewka chociaz". Zrzucilam szmate, i misio uciszyl sie na cala reszte podrozy. Troche pospal, patrzyl na mnie, na drzewka, pochleptal wody. Zadnych sensacji i niespodzianek.

A to one tak mają, że nie lubią być wiezione w ciemno, tylko wolą widzieć co się dzieje dookoła, i właśnie wtedy czują się bezpieczniej, jak mogą zobaczyć każde zagrożenie zanim zacznie dobierać się do klatki i kociej skórki. Moje wożone za pazuchą też zawsze wysuwały i wysuwają czubek mordeczki z ogromnymi czujnymi oczyskami. A Burcyś w autobusie stawała na nóżki i wyglądała sobie przez okno.
Czy on tak w domu też się cichutko odzywa? Może masz akurat takiego cichutkiego kocusia. Biała Cipiór też tylko cichutko popiskuje jak czegoś chce, za to traktorek ma "dobrze nakręcony". A czarna Sierściuch w pracy miała odwrotnie - mruczenia w ogóle nie było słychać, jeśli się nie przyłożyło ucha do kota, za to darła dzióbek jak jakaś syrena okrętowa kiedy tylko ktoś podchodził do furtki i kiedy zanosiło się na mięsko.

Inka pisze: Ludzie, wypralam kota! Ktoby pomyslal jeszcze pare miesiecy temu, he he.

Dzielna jesteś jak Leff (specjalnie przez "f", i to dwa) :!: Nie dziwię Ci się, że chciałaś sprać z niego ten smród, bo chociaż sam też by sobie w ciągu dnia-dwóch dał w końcu radę, to prześmierdziałby na początek wszystko wokół, gdziekolwiek by usiadł.

Inka pisze: Zobaczcie, Cesarzowa, ktora podejrzewalam o najgorszy egoizm, chce sie zaprzyjaznic, i to mocno.

Cesarzowej też pewnie było czasami nudnawo, człowiek nie nastarczy kotu dość zajęcia dla rozumku, nawet taka oddana Jej Wysokości pokojowa jak Marysia :lol: Teraz jest zafascynowana towarzystwem i pewnie jej się cały czas w ślicznym łepku wiruje: "A co to takiego, futrzaste i ogoniaste jak prawdziwy kot?" "A jak dziwnie pachnie?" "A co będzie teraz robił, to strasznie ciekawe!" "A gdzie wejdzie, może ja też?" "A co dostał, trzeba sprawdzić!" Mnóstwo zajęcia dla takiej panny.

W sumie okropnie się cieszę, żeście już w komplecie i wszystkiego najkocieńszego Wam wszystkim życzę, Donoś, co na froncie :!:

PumaIM

Avatar użytkownika
 
Posty: 20169
Od: Pon sty 20, 2003 1:30
Lokalizacja: Warszawa

Post » Sob mar 01, 2003 10:27

Inka, gratuluję :)

ps. w naszym schronisku są 2 pomieszczenia, takie duże jak pokoje.... jeden w pomieszczeniu, drugi na dwoerze i nie smierdzi :?

Jakoś "Twoje" schronisko nie pasuje mi do tych championw i wystawynych sukien :?
Obrazek
Obrazek

Keskese

 
Posty: 16010
Od: Pon lut 04, 2002 15:34
Lokalizacja: Toruń

Post » Sob mar 01, 2003 11:03

Wspaniale wiadomosci z samego rana :D . Wymiziaj obydwa za uszami ode mnie, no i Krzys z Daisy tez pozdrawiaja nowa parke :) . We dwojke razniej...

Beata

 
Posty: 31551
Od: Nie lis 03, 2002 18:58

Post » Sob mar 01, 2003 11:03

Piękna opowieść :D Cudownie, że kociuchy od razu sie pozytywnie nastawiły do siebie :D Jejciuś - w ogóle wszystko piękne normalnie jak we filmie :lol:
Gratuluję i jak się wyśpisz to pisz :lol:
Całusy dla Toto i dla nieprzewidywalnej a kochanej Cesarzowej :D

Falka

 
Posty: 32793
Od: Pon lut 04, 2002 17:01
Lokalizacja: Praga

Post » Sob mar 01, 2003 11:14

Inka, swietna relacja :lol: czekamy na kolejne :wink:
Jak przyszedl do nas maly Rysio to Brucek mu sie tylko uwaznie przygladal a potem przysposobil na synka i szorowal go kilka razy dziennie :lol: HrupTak zas, wnerwila sie az po konce wasow i zmykala syczac przed malym szczylem. A szczyl posykiwal na nia, bo sadzil ze to zabawa :lol: Teraz Rysio ma swoje meskie rozrywki z Bruckiem, ale najbardziej lubia sie ganiac nawazajem z Hrupka. Dobrali sie jak w korcu maku :lol:
Obrazek

Pirackie czarne Trio: Brucek (2001-2015), Hrupka (2001-2016), Rysio (2002-2018)
Wiórka (2016-2018)
Neska (2018–2023)
Pirat-PirKa (2017-2025)

Anja

Avatar użytkownika
 
Posty: 25609
Od: Śro lis 06, 2002 9:01
Lokalizacja: Warszawa Dolny MoKOTów

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 13 gości

cron