Ubiegły tydzień był bardzo męczący.
Kociambra - nadal walczymy. Kota zamelinowała się pod kuchenką, czasami wychodzi i daje się pogłaskać. Niestety nadal brzydko kaszle.
Jacek - chyba chlamydioza. Oko ropieje. Od środy na antybiotyku. (Zastanawiam się, czy przypadkiem nie zaraziłam się od niego, bo mnie też oko ropieje

Łaniek - znów wrzód na rogówce. Dobrze, że ma niezłe samopoczucie.
NieWiem - w piątek i sobotę było fatalnie. Nos zaropiały, kot obolały, stracił apetyt. Na szczęście udało mi się postawić go na nogi.
Jedynym jasnym punkem ubiegłego tygodnia było uporanie się z biegunką Uszatka, przy bardzo znaczącej pomocy Beliowen
