Z Luniaczkiem..dobrnelismy do kresu wspolnej Drogi [`]

blaski i cienie życia z kotem

Moderator: Estraven

Post » Pon lut 13, 2006 20:51

Podkreślałam już, że to, co napisałam, to są moje przemyślenia i wrażenia po przeczytaniu tego wątku. Piszę o nich tak samo jak większość tutaj, która podbija wątek kciukami, choc też ani nan ani Lunka nie widziała i ma dokładnie taki zam zakres info, co ja. Myślę, że skoro oni mają prawo do oceniania (pozytywnego), to moje (do negatywnego) nie powinno być kwestionowane.

Poza tym moim zamiarem nie był lincz nad nan, tylko przedstawienie sprawy z własnej perspektywy i zadawanie pytań, by rozwiać swoje wątpliwości.

Resztę zarzutów pominę, bo są absurdalne.


Nan, przyjęłam do wiadomości Twój punkt widzenia i szanuję go. Każdy ma swój rozum. Nasze poglądy niestety nie dadzą się pogodzić. Dlatego temat eutanazji Luneczka uważam za zamknięty (między nami, bo nie wiem jak inni) i nie będę już więcej do niego wracać.

Proszę tylko (jeśli masz na to ochotę) o odp. na pytanie, które zadałam w poprzednim poście. Nie na zasadzie polemiki, nie mam zamiaru prowadzić już żadnych dysput tutaj. Powiedziałam już wszystko, co miałam do powiedzenia. Ja po prostu jestem ciekawa, jak Lunek funkcjonuje w lepsze dni, jak wyglądają jego górki, bo o pogorszeniach jest dużo, o polepszeniach mało. Czy mały przemieszcza się wówczas jakoś normalnie, wypróżnia się bez problemów, je, bawi się? Czy go w tym czasie boli? Czy jest wesoły? Które dolegliwości mu zostają, a które ustępują? A co z lekami?

drevni.kocur

 
Posty: 848
Od: Czw lip 28, 2005 9:54
Lokalizacja: Poznań - Rataje

Post » Pon lut 13, 2006 21:14

Beliowen pisze:
Anda pisze:Jedni sa za prawem do godnego umierania, bo umieranie to część zycia a drudzy walczą do samego końca i za wszelką ceną, bo uważają, że tak właśńie muszą zrobić.

Nie jest to takie proste.
Decyzja, swiadomosc "tego" momentu.
Normalnie czlowiek zawsze ma watpliwosci, bo z kazda decyzja wiaze sie niemoznosc sprawdzenia, co by bylo, gdyby decyzja byla inna.

Ja nie umiem wspierac, nie umiem pocieszac, dlatego w tym watku jestem tylko czytelniczka.
Wspolczuje nan tego wszystkiego, swiadomosci i koniecznosci zycia z nia na co dzien.
Podziwiam sposob, w jaki stara sie od tak dlugiego juz czasu zapanowac nad sytuacja - i nad soba.
I wierze, ze tej determinacji i milosci nie zabraknie jej do konca.

I jeszcze jedno - nie jest tak latwo rokowac.
Nawet, jesli jednoznacznie wiadomo, jaki jest problem i jakie sa mozliwosci.
Z prostej przyczyny - zywy organizm to nie jest automat, ktory mozna zaprogramowac.
Zywy rganizm w wielu przypadkach potrafi nas zaskoczyc.
Niejednokrotnie bardzo pozytywnie.

Zgadzam sie z Tobą w 100%, myślę dokładnie to samo. Nie wypowiadałam sie, chociaż czytam dokładnie.
Ale uważam, ze wypowiedź Drevni też nie wynika z jej złej woli i nie wymaga osądu i linczu słownego
ObrazekAnda i koty Obrazek

Anda

 
Posty: 10081
Od: Pon lut 02, 2004 14:46
Lokalizacja: Lublin

Post » Pon lut 13, 2006 21:21

Kochani, bardzo serdecznie dziekuje. Za troske, za zaufanie, za cieplo. Za zyczliwosc. Za zrozumienie. Doprawdy trudno wymieniac.
Nie chcialam pisac juz wiecej, to watek Luneczka.
Po prostu...dziekuje. To bardzo wazne dla nas.

Drevni, Tobie rowniez dziekuje. Zrobilo mi sie przykro, gdyz odebralam Twoj ton jako napastliwy, oceniajacy i wszechwiedzacy.Niektorzy chyba tez. Stad ta sytuacja.

Wierze jednak iz kierowalas sie troska o Lunka i empatia wobec niego.

Nie da sie strescic treaz naszych wspolnych dni. One sa rozne, Lunek ma wiele problemow i objawow, bardziej lub mniej nasilonych, bardziej lub mniej okresowych.To sie zmienia, jak w kalejdoskopie. Jedna z cech przewleklych chorob. Podobnie zmienia sie jego nastroj, ochota do kontaktu i zabawy, preferencja spedzania czasu.

Moze nie pisze bardzo czesto ale jednak pisze o naszych zabawach, rozmowach, gustach kulinarnych :twisted: Chcoby dzis pisalam ze "pijemy"jagodki na jelitka. Poza tym Niuniek naprawde nieczesto ma tak nasilona bolesnosc, aby nie mogl sie poruszac. To jest ten problem ktory koniecznie wymaga rozwiazania- tu:dobrania na ten czas leku p/bolowego.

Zwykle mimo pewnych problemow radzi sobie niezle, to dla nas raczej wyglada niedobrze, on sie dostaje tam gdzie ma ochote, swoimi sposobami po prostu.

Jest na kroplowkach caly czas i tak juz zostanie, czestosc zas zmienia sie w zaleznosci od wynikow i potrzeb. Ilosc lekow tez sie zmienia. Tego tez nie da sie ujac w zadna liste, ktora bym mogla "zaprezentowac" .Tu przede wszystkim i przed wszystkim decyduja lekarze.

I jeszcze taka moja refleksja, glownie w odniesieniu do postu Beliowen.
Nasza walka to tez, moze czasem przede wszystkim walka ze soba, ze zmeczeniem, zniecheceniem, wypaleniem.
Czasem zauwazamy za duzo, czasem boimy sie cieszyc, czasem wreszcie nie potrafimy sie cieszyc z chwil, momentow. Czasem za duzo jest strachu. To jest trudne.
Ostatnio edytowano Wto lut 14, 2006 11:44 przez nan, łącznie edytowano 2 razy
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Pon lut 13, 2006 21:39

Nigdy nie byłabym w stanie poradzić komuś eutanazji zwierzątka. Dobrze się mówi, jeśli nie mamy na myśli konkretnego kota. Ja już niejednokrotnie mówiłam sobie: nie będę męczyć kota, niech spokojnie umrze. A jednak próbuję walczę i ...przegrywam. To znaczy do tej pory przegrywałam. :cry:

Może kiedyś mi się uda, za którymś razem, że wygramy: ja i kot.
Najgorsza jest bezsilność i czekanie na śmierć. Tego nie da się opisać. To trzeba przeżyć, żeby zrozumieć. Taki moment, kiedy wszystkie możliwości się wyczerpało.

Koty wiedzą, że walczymy o nich. Wiedziały Malusia. Trusia, Hrabina, Malwinka - te walczyły razem ze mną o swoje życie i prosiły do końca o pomoc. Nie mogłabym ich zabić zastrzykiem, jeżeli do końca były przytomne i wiedziały co się z nimi dzieje. :cry:

Zakocona

 
Posty: 6992
Od: Czw lut 03, 2005 22:19
Lokalizacja: Gliwice

Post » Wto lut 14, 2006 0:00

sama słodycz :|

biedny Lunio...

nic tu po mnie

drevni.kocur

 
Posty: 848
Od: Czw lip 28, 2005 9:54
Lokalizacja: Poznań - Rataje

Post » Wto lut 14, 2006 0:30

Drevni.kocur, jeśli chcesz podyskutować o eutanazji to może załóż własny wątek.
Na pewno wiele osób chętnie podyskutuje.

Przepraszam za OT.
Kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!
[...] jesteś tym, co jesz... kabanosem w majonezie"

ariel

 
Posty: 18779
Od: Wto mar 15, 2005 11:48
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Sob lut 18, 2006 13:48

Bylismy dzis u naszej ukochanej Pani Doktor :1luvu:
Nawet Luniak za bardzo sie nie niecierpliwil i nie szarpal, a na nas zwykle te wizyty dzialaja kojaco i optymistycznie jakos bardziej nastrajaja.
Tak bylo i dzisiaj.
Lunek wyniki ma niedobre, niestety, ale wyglada ladnie, zaczyna wracac do swojej wagi i futerko sie porawilo.
Troche zrezygnowany jest co wyrazalo sie brakiem koniecznosci trzymania go :twisted: ale jak wroca sily to pewnie i walecznosc troche wroci.

Bedziemy dostawac zelazo dopyszcznie i miec nadzieje ze sensacji nie bedzie, swoja droga mamusine zelazo, po ktorym ja sensacje mialam :oops:

Ale my sie wymieniamy w zlej tolerancji lekow wiec moze akurat...

Teraz Lunek odreagowuje co u niego wyraza sie lazeniem w te i wewte, mizianiem sie i checia...wychodzenia z domu
:roll:

Aktualnie zatem przebywa na klatce ale dzis taki ladny dzien a osluchowo bylo ladnie ze...moze na chwile na balkon mama pusci :wink:
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Nie lut 19, 2006 9:37 Luniaczek

Tak bardzo miło słyszeć że naładowałas swoje baterie do dalszej opieki
na Luniaczkiem, a przede wszystkim ze on dobrze wygląda i ma ochote na spacery.

gisha

 
Posty: 6084
Od: Wto sty 17, 2006 12:01

Post » Pon lut 20, 2006 15:38

Sorry, że wrócę jeszcze na chwilę do tego co niedawno tu pisano.

drevni.kocur pisze:Nan, może wyczujesz, kiedy nadszedł już czas Lunka, może nie. Boję się, że widzisz jedynie to, co chcesz widzieć, że jesteś za bardzo zaangażowana emocjonalnie w całą sprawę, i możesz takie sygnały przeoczyć.

Nan na pewno będzie wiedziała, kiedy... Jeśli jest się z kimś wystarczająco blisko, takie rzeczy się WIE, po prostu.
Wszystko na ten temat.

Ania z Poznania

 
Posty: 3378
Od: Śro gru 17, 2003 15:25
Lokalizacja: Poznań

Post » Pon lut 20, 2006 15:59

Ania z Poznania pisze:Sorry, że wrócę jeszcze na chwilę do tego co niedawno tu pisano.

drevni.kocur pisze:Nan, może wyczujesz, kiedy nadszedł już czas Lunka, może nie. Boję się, że widzisz jedynie to, co chcesz widzieć, że jesteś za bardzo zaangażowana emocjonalnie w całą sprawę, i możesz takie sygnały przeoczyć.

Nan na pewno będzie wiedziała, kiedy... Jeśli jest się z kimś wystarczająco blisko, takie rzeczy się WIE, po prostu.
Wszystko na ten temat.


oj tak... wie sie...
i ci z nas, ktorzy musieli podjac decyzje o eutanazji o tym wiedza...
to widac po oczach... naprawde...


Nan trzymam za Luniaczka trzymam tez za Ciebie, za sile, spokoj i pogode ducha a takza za dobre decyzje i trzezwe myslenie...

poradzicie sobie...
ja ciagle wierze w cuda :D a to ze Lunio wyzdorwieje calkiem i bedzie adosnym, miziastym kotem na codzien :D
za skoncza sie dolki i beda same gorki...
Nie robię już drapaków.
Sprzedaję chusty do noszenia dzieci

covu

 
Posty: 18247
Od: Nie sty 09, 2005 9:56
Lokalizacja: Józefosław (gdzieś między Warszawą a Piasecznem)

Post » Sob lut 25, 2006 14:01

Lunek postanowil zrezygnowac z jedzenia :evil:
Juz od kilku dni prowadzi strajk glodowy, dotad robil jednak male przerwy od czasu do czasu- na posilki.
Wczoraj stwierdzil ze chyba czas zaostrzyc srodki.

A my? No jak zwykle sie martwimy :(
Wyglada na to ze zelazo jest beee, oby tylko o to chodzilo.
Po szybkiej konsultacji z dr Ania odstawiamy Tardyferon na 3 dni i zobaczymy czy Czarny Pan zacznie jesc.

Jesli to tylko po leku ( a tak ma byc, blaaaagam) to potem dostanie juz inny preparat, ktory przysle nam ciocia Emilka :)

Ponoc daje jeszcze mniej objawow ubocznych no i nie trzeba bedzie kroic drazetek o przedluzonym uwalnianiu. Mama tez zamierza sprobowac :oops: wiec bedziemy dawac znac.
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

Post » Sob lut 25, 2006 19:04

Luneczu nie czas na strajki glodowe , no ostatecznie na styropianie mozesz postrajkowac jak w latach 80-tych. Moze Luneczek sie dowiedzial o grypie ptasiej i postanowil nie jesc drobiu.
Luneczku prosze zacznij jesc bo sie martwimy o Ciebie.
Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek
KRAWATKA KICIA BURASIA NIUNIUŚ

Pedro

 
Posty: 1901
Od: Nie lut 15, 2004 20:42
Lokalizacja: Szczecin

Post » Nie lut 26, 2006 14:19

Jedz Luniaczku, prosze.
Monika & Ruda i Kropek. Za TM Bursztyn, Kocinka, Cykoria, Wodzik, Dyś i Zuzia..
Nasz wątek http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=46 ... #p10850216

Monika

 
Posty: 17883
Od: Pt lut 22, 2002 12:49
Lokalizacja: Warszawa

Post » Nie lut 26, 2006 15:02

Lunek kurde...
co to ma byc??

bierz sie za jedzenie ale juz!!!
Nie robię już drapaków.
Sprzedaję chusty do noszenia dzieci

covu

 
Posty: 18247
Od: Nie sty 09, 2005 9:56
Lokalizacja: Józefosław (gdzieś między Warszawą a Piasecznem)

Post » Nie lut 26, 2006 16:12

Ej, ciotki, co to ma byc?
Ja sobie prostestuje a tu mam brac sie za jedzenie.
A moze byscie tym dwom przemowily do rozumu?
Mialem takie fajne poslanko na gorze szafy- zabraly, bo ponoc za duzo spie. I zle skacze. i costam jeszcze.
Jedna rybka wypadla z akwarium.
Juz ja jadlem a one ja wsadzily z powrotem i jeszcze piszcaly ze rybka biedna.
I w ogole wszystko jest zle :?


Lunek jest straszliwie poobrazany na wszystko, w ogole nie czuje sie chyba dobrze, taki rozmarudzony jest.
Zauwazylysmy ze ostatnio mocno reaguje na skoki pogody na przyklad.

Jedzonko podgrzane i zachecony z palca skubie, zelazo odstawione.
Mamy poczekac do wtorku, jesli nie zacznie normalnie jesc albo oklapnie bardziej bedzie trzeba krew znowu pobrac.
Bo moze mocznik, moze anemia, moze wapn...

Dziekujemy za wsparcie :)
ObrazekObrazekObrazekObrazek
Sa dwie Mamy i jedno Slonce/chociaz kazda inaczej kocha/Marta ma podrapane od "zabawy" rece, Ania- mruczacego na kolanach kota.

nan

 
Posty: 3267
Od: Śro lis 12, 2003 19:54
Lokalizacja: Warszawa-Mokotow

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: katkop, włóczka i 16 gości