Dobry wieczor milemu towarzystwu, czy moge przylaczyc sie do uroczej pogawedki? Jestem Cesarzowa Sissi, spokrewniona z dworem austriackim (musicie mi wierzyc na slowo i kuniec), a rowniez z ksiestwem Jezuchrystecomyztymikicuchamiterazzrobimy.
Od 3 tygodni rezyduje w mej nowej posiadlosci, i mam dwoje sluzby, Marysie i Juniora. Przenioslam sie z centrum, gdzie rezydowal ze mna rowniez pewien Thobias, starajacy sie z reszta o moja reke...
Musze przyznac, ze czuje sie teraz troche samotna...jak kazda dama, tesknie za silna lapka meskiego kocurka. Marysia cos marudzi, ze wkrotce niespodzianka...powiem wam, ze podgladnelam na jej kompie, i zobaczylam fotke pewnego baaardzo przystojnego bruneta. Toto von Katt sie nazywa, czyli pewnie tez ze szlacheckiego rodu, dzieki bogu.
Jestem troche podekscytowana...mam nadzieje, ze powiedza kiedy, zeby mnie nie zastal zaspanej i nieprzylizanej, bosh! Troche na niego najpierw posycze, niech sobie nie mysli, ze jestem jakas latwa
Moja Marysia jest poczciwa, nizszego pochodzenia, jak to sluzba.
Dorabia sobie gdzies kiedy ma wychodne. Wiem, bo czesto znosi stosy papierow z tej pracy, i siedzi z nimi po nocach, okupujac salony. To sa takie dokoomenty co sie nazywaja Jasna cholera. Nie chce jej do sluzbowki wyganiac, bo jak juz tu siedzi, to przynajmniej pali w kominku, i znosi mi lakocie.
Dzisiaj mialam okazje popisac sie moja sprawnoscia tudziez gleboka inteligencja...ehmm, przepraszam, ze tak nieskromnie
Junior zabawia mnie czesto kawalkiem gazety na sznurku, na ktore mowi "mysz"...no coz, z nizszej sfery on tez, nieobyty. Dzisiaj rzucal ta "mysz" na szafy, a ja mu ja przynosilam. Marysi lzy lecialy z radosci...egzaltowane stworzenie. Potem Junior rzucil "mysz" do takiej niszy w scianie w kuchni, tuz pod sufitem. Leza tam jakies kartony, i moja limuzyna...bardzo brzydko to wyglada, nieporzadek taki.
Podskoczylam po szafkach, i stojac na krawedzi tej niszy juz mialam "myche" dorwac, ale przypomnialam sobie, ze bosh pod lewa tylna lapka jestem niewyczesana! Takich rzeczy nie przystoi odkladac na pozniej, wiec zadarlam lapke mooocno do gory, i pracowalam nad stroikiem. No i stracilam rownowage, i troche sie tam na gorze zagmatwalam. Marysi oczy wyszly na wierzch, i pisnela na takiej frekwencji, ze chyba jej dzis w nocy przyozdobie koldre albo co, bo bardzo mnie zdenerwowala.
Junior tylko sie smial, i mowil, ze niedlugo nauczy mnie stac na ogonie. Bezczelny! I powiedzial tez, ze "teraz ma 2 baby w domu, i juz go nic nie zdziwi" Eh ta dzisiejsza mlodziez.
Zegnam przemile towarzystwo, jeszcze do was zajrze, bo widze ze jestescie na poziomie, zwlaszcza panowie bardzo przystojni, mrrr
