<b>Roki</b> jest u mnie od środy (1 II). Jest to 10+letni kot, którego forumowicze znają z wątku "10letni zabiedzony Roki szuka domu".
Wątek ten zaczał sie 1XII, kiedy to <b>Klaudia</b> napisała:
Zainteresowało mnie ogłoszenie na adopcyjnej:
"23Wykastrowany, żyjący z ludźmi w mieszkaniu, miły, bury dachowiec potrzebuje pomocy. Został sam, jego Pani zmarła! Czeka go już tylko zabieg usypiający, czy jeszcze uśmiechnie się do niego życie?"
Skontaktowałam się z osobą, która zamieściła ogłoszenie..
znajomemu zmarła mama, jej kocurek- Rokita, siedzi sam w mieszkaniu, rodzina przychodzi go karmić, ale niespecjalnie przejmują się jego losem...
kot w każdej chwili może wylądować w schronisku Sad
Może ktoś mógłby mu dać dom tymczasowy?
albo chociaż porobić zdjęcia...
to burasek, więc jeśli ludzie nie angażują się w szukanie mu domu, to ten dom sam się nie znajdzie Sad
Kocurek mieszka w Warszawie na Ochocie.
aby nie przedłużać:
<b>Roki</b> mieszkał przez dwa miesiące u <b>Szymkowej</b> i pewnie by tam został, gdyby nie to, że Szymek (rezydent) był odmiennego, niż <b>Szymkowa</b> zdania i <b>Rokiego</b> napastował...
Ja o <b>Rokim</b> dowiedziałem się od <b>Jaga_17</b> (dziękuje <b>Klaudii</b> za sprostowanie

Najnowsze wieści (noc 2/3 II) są takie, że spałem mało, bo każdy ruch mnie budził.
<b>Roki</b> już wieczorem wybarał się na zwiedzanie mieszkania- wyślizgnął się z pokoju i w drugim spod szafy obserwował mnie, po czym, jak się podniosłem, dał dyla pod łóżko (to jago azyl i baza wypadowa).
W nocy wyszedł, poszedł do kuwety, zjadł trochę, a kiedy do niego wstałem, nawet dał się trochę poglaskać "w drodze" pod łóżko.
<b>Roki</b> tęskni za <b>Szymkową</b>, ale mam nadzieję, że mu to z czasem trochę przejdzie, że kiedy przyjedzie nas odwiedzić przybiegnie do niej na kolana, ale nie bedzie robił scen przy wychodzeniu...
Teraz o mojej zazdrośnicy...
<b>j'aćka</b> to kotka z Lublina,którą dostałem od <b>Kasi D</b> we wrześniu 2004, jako 4miesięczną, wyrośniętą nad wiek, śliniącą się i chowającą.
Od tego czasu, jak każby zaadoptowany dachowiec, stala się rozpieszczoną, jak dotąd jedynaczką. Teraz, kiedy przybył nowy kot, który jest ponad 5 razy od niej starszy, nie jest chyba jeszcze skłonna sobie z tym poradzic i to zaakceptować.
Czasem podchodzi do łóżka, pod którym urzęduje <b>Roki</b>, zagląda pod nie i syczy, a poza tym, leży w przeciwległym kącie pokoju przy piecu i póki nie słyszy ruchu- śpi.
W nocy doszło do bliższego spotkania kotów. Zakończyło się tym, że <b>j'aćka</b> w bezpiecznej odległości zrobiła stanie na tylnich łapach i młynek przednimi (bez pazurów), a <b>Roki</b> oganiał się od niej łapą, trochę zdziwiony.
Żaden z kotów nie był zjeżony, ani jakoś agresywny. <b>Roki</b> to chodząca oaza spokoju, a <b>j'aćka</b>... cóż, ona po prostu boi się i musi przyzwyczaić do nowego domownika.
Póki co, jest na mnie obrażona- przestała spać ze mna w łóżku i nie ładuje się na kolana. Dalej jednak lubi "mieć mnie na oku", a kiedy rano zadzwonił budzik, starym zwyczajem przybiegła powiedzieć mi dzieńdobry.
Nowy raport pewnie dopiero jutro, a teraz idę kupić wołu i jakieś skrzydełka dla kotów, a dla siebie... coś wymyślę...
Czy ktoś z Was gotował kotu galaretę? bo j'aćka i nóżki i karpia ubóstwia, więc zastanawiam się, czy to nie jest dobry pomysł...
Do teraz nie doszło do starcia i nie zanosi się na nie