123, lacze sie z Toba w bolu.
moja kicia tez miala wczoraj sterylke, i wyglada na to, ze ona sobie lepiej radzi ode mnie. ja wczoraj ryczalam gdy patrzylam, jak ona sie slania, ale wieczorem bylo lepiej. przespala calutka noc z nami na lozku (normalnie spi raczej na obudowie kaloryfera i czesto sie przenosi), rano juz cos podjadla, po troszku, taka madra:) a pozniej nawet po krzeselku "wskoczyla" na swoj ulubiony parapet. troche sie teraz, czytajac watek, przerazilam, bo one same dzis w domu zostaly, a ja nie mialam zalecenia, zeby zaslaniac jej czyms rane (ma rozpuszczalne szwy).
w ogole to wszystko wyglada okropnie, widzialam, ze sie meczy, ze boli (zastrzyk miala) i jest nieszczesliwa. a ja z nia. sterylizacja to koszmar. plakac mi sie chce i przepraszalam ja, ze tak cierpi. czeka nas to samo z manka za jakis czas. do tej pory jakos nie docieralo do mnie, ze to taki powazny zabieg. tlumacze sobie, ze to dla jej dobra, ale nie jest to latwe widzac jak cierpi.
a teraz jeszcze zaczelam sie niepokoic, jak sobie daje rade, czy nie lize rany itd. szkoda, ze nie moge zadzwonic i zapytac;)
uff, przepraszam, musialam to z siebie wywalic, bo czuje sie jak morderca jakis:(
123, trzymam kciuki, zeby Twoja Niunia szybciutko wracala do siebie:)